Prestiż - Biznes i Inwestycje (sierpień 2025)

Page 1


Pożyczka OZE z dotacją dla przedsiębiorców

• Możliwa dotacja (w formie umorzenia) do 20%

• Oprocentowanie 1%

• Okres spłaty do 15 lat

• Wielkość pożyczki do 5 mln.

Cel: na instalacje wytwarzające energię elektryczną/ciepło OZE

www.fundusz.szczecin.pl

Szczegóły pożyczki dostępne:

Trzeba to powiedzieć jasno i wyraźnie – silversi, to nie dziadersi. Proszę nie mylić tych dwóch określeń, bo te dwa plemiona, choć z wyglądu zewnętrznego podobne, to jednak są tak różne jak piłka nożna i piłka do metalu. Piszę to z całą odpowiedzialnością, bo sam jestem… silversem. Wypełniam wszystkie elementy definicji tego określenia – srebrne włosy (nie siwe!), odpowiedni wiek, ciągła aktywność zawodowa, chęć pracy i nawet coś tam „kumam” z nowoczesnych technologii – trochę funkcji w „komórce” i komputerze, w Internecie, na Facebooku czy LinkedIn. Ale my dysponujemy czymś, czego tzw. millenialsi czy pokolenia Z nie mają i mogą nam pozazdrościć – ogromnego bagażu doświadczeń oraz wiedzy, także tej życiowej. Przed laty normalną koleją rzeczy, było, że praktykant, czeladnik, stażysta, aplikant, uczeń itp., który szkolił się u mistrza, majstra lub mentora, z czasem, dzięki nabytemu doświadczeniu i umiejętnościami sam stawał się majstrem i wtedy to on stawał się autorytetem i wyrocznią w swoim fachu z którego wiedzy oraz doświadczenia uczniowie oraz pracodawcy czerpali pełnymi garściami. Jakiś czas temu nagle się okazało, że to już niemodne, bo „świat poszedł do przodu”, pojawiły się nowe technologie, nowe możliwości i rozwiązania, które łatwo i szybko mogą zastąpić jakiegoś „dziadka”, który ledwo co potrafi włączyć i wyłączyć komputer a swoimi opowieściami „z mchu i paproci”, jak mawiał klasyk, „na siłę próbuje zainteresować innych”. Owszem byli, są i będą również i tacy. To właśnie dziadersi – według wiedzy internetowej, to osobnicy zatrzymani w czasie, żyjący przeszłością, podejrzliwie podchodzący

do nowych zjawisk np. nowych technologii (a nawet bywa, że obrażeni na nie) i wyzwań współczesnego świata, posiadacze nieomylnej wiedzy na każdy temat, traktujący młodszych „z góry”, z duża dawką ironicznego uśmiechu, pobłażliwością oraz protekcjonalizmem. Ich mottem jest: „za moich czasów było lepiej”. Ale są także silversi mający sporo do zaoferowania na rynku pracy. Chcą pracować, być przydatni, mają potencjał i pomysły, im się chce. Dlatego zamiast nas odsuwać na boczny tor, pozbywać się z firm pod mniej lub bardziej wydumanymi pretekstami, może lepiej skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zanim pogodzi nas AI wyrzucając wszystkich z pracy. Oczywiście niektórzy pracodawcy mogą uważać, że pracownicy 50 plus są np. mniej produktywni, niezbyt chętni do nauki nowych rzeczy oraz bardziej podatni na choroby. No cóż, jak stwierdził jeden z bohaterów genialnej komedii „Pół żartem, pół serio”: „nikt nie jest doskonały”. Ale mimo wszystko coś w nas jest. Bo okazuje się, że silversi wracają do łask pracodawców. Bo zatrudnianie takich pracowników niesie ze sobą wiele korzyści. A jeszcze połączenie ich doświadczenia z energią i umiejętnościami technologicznymi młodych daje wielki potencjał oraz możliwości. Nie powinno więc dziwić, że postanowiliśmy się zająć tym zjawiskiem. O to jak wygląda sytuacja pracowników 50 plus zapytaliśmy kilku zachodniopomorskich przedsiębiorców oraz specjalistów rynku pracy, ale serwujemy także spora dawkę praktycznych porad np. jak powinni zbudować swoje CV. Pracodawcy: odrzućcie stereotypy – dobry silvers nie jest zły!

sierpień 2025 www.prestizszczecin.pl

SPIS TREŚCI

8 RYNEK PRACY DLA SILVERSÓW

12 SILVERSI KONTRA AGEIZM

18 SKARUL NA MANOWCACH

19 Z POMOCĄ DLA POSZKODOWANYCH

20 IX ASSET MANAGEMENT SA - DOŚWIADCZENI EKSPERCI

Z NOWYMI MOŻLIWOŚCIAMI

21 ASSET MANAGEMENT – PROFESJONALNE

ZARZĄDZANIE MAJĄTKIEM KLIENTÓW PREMIUM

22 INWESTOWANIE – 80% ANALIZY, 20% PSYCHOLOGII

23 ZAUFANIE ZBUDOWANE NA WIEDZY – O RELACJI Z KLIENTEM, KTÓRY WIE, CZEGO CHCE

24 ALTERNATYWNE FORMY LOKOWANIA KAPITAŁU

25 PRIVATE DEBT – ELASTYCZNE FINANSOWANIE

PRZEDSIĘBIORSTW, ATRAKCYJNE I POWTARZALNE STOPY ZWROTU

26 PIASTÓW OFFICE CENTER PRZESTRZEŃ, W KTÓREJ FIRMY ROZWIJAJĄ SKRZYDŁA, A PRACOWNICY CZUJĄ SIĘ JAK U SIEBIE

28 HISTORIE SUKCESU

PAWEŁ FORNALSKI: DZIAŁAĆ TU I TERAZ

32 THE QUIET RETURN - KOLEKCJA JESIEŃ — ZIMA 2025/26

36 JAK KSEF ZMIENI CODZIENNOŚĆ POLSKICH FIRM?

37 ROZWIJAMY SZCZECIN. WIEDZA JEST TUTAJ!

38 SZCZECIN LOGISTYCZNYM HUBEM

42 POLSKO-NIEMIECKA WSPÓŁPRACA ENERGETYCZNA

44 JEDYNA TAKA FARMA FOTOWOLTAICZNA - MARIAŻ OZE

Z ROLNICTWEM

46 STOWARZYSZANIE „WOMEN BEYOND HORIZON” KOBIETY W BRANŻY MORSKIEJ – TO JEST ICH CZAS

48 POGRANICZE W (GOSPODARCZYM) OGNIU

53 W TAKICH WARUNKACH POWINNO SIĘ ŻYĆ

54 SZCZECIŃSKIE DNA - SANPROBI– 84 TYSIĄCE KAPSUŁEK NA GODZINĘ

56 PROBIOTYKI WPISANE W ZDROWY STYL ŻYCIA

58 ERGONOMIA PRACY – WORK&LIFE BALANCE W PRAKTYCE

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY | Wydawnictwo Prestiż | e–mail: redakcja@eprestiz.pl | www.prestizszczecin.pl

Redaktor wydania: Dariusz Staniewski

Wydawca: Izabela Marecka, Wydawnictwo Prestiż magazyn szczeciński

Budynek ZUS-u, Jana Matejki 22, 70-553 Szczecin

Redakcja: Aneta Dolega, Dariusz Staniewski Anna Wysocka, Michał Sarosiek

Reklama i Marketing: Konrad Kupis, tel.: 733 790 590, Alicja Kruk, tel.: 537 790 590 Karina Tessar, tel.: 537 490 970

Dział foto: Dagna Drążkowska–Majchrowicz, Alicja Uszyńska

Skład gazety: Flash Press

Redakcja nie odpowiada za treść reklam. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania treści redakcyjnych.

Drukarnia: Drukarnia Kadruk S.C.

Rynek pracy dla silversów

W Polsce osoby powyżej 50. roku życia nazywane potocznie silversami często napotykają trudności w znalezieniu pracy. Zapytaliśmy kilku przedsiębiorców, Z czego ich zdaniem, wynikają bariery w ich zatrudnianiu. Jakie działania lub inicjatywy mogłyby zachęcić pracodawców do większej otwartości wobec kandydatów z tej grupy wiekowej.

Paweł Bilewicz

Dyrektor Zakładów Gryfskand Sp. z o.o.

W Polsce osoby powyżej 50. roku życia często napotykają trudności w znalezieniu zatrudnienia, co wynika z kilku barier. Przede wszystkim, wciąż pokutują stereotypy, że starsi pracownicy są mniej elastyczni, gorzej radzą sobie z nowymi technologiami i trudniej adaptują się do dynamicznego środowiska pracy. Dodatkowo niektórzy pracodawcy obawiają się wyższych kosztów zatrudnienia (np. związanych z opieką zdrowotną czy dłuższymi zwolnieniami lekarskimi), mimo że nie zawsze są one uzasadnione. Kolejnym problemem jest niedopasowanie kompetencji, wiele osób po 50. roku życia nie miało szansy na systematyczne dokształcanie się czy zmianę kwalifikacji, co stawia ich w gorszej pozycji w porównaniu do młodszych kandydatów. Warto wspierać programy rozwoju kompetencji cyfrowych i zawodowych dla osób 50+, w tym bezpłatne kursy i szkolenia finansowane ze środków publicznych lub unijnych. Potrzebna jest zmiana narracji, kampanie społeczne powinny podkreślać wartość doświadczenia, lojalności i stabilności, jakie wnosi starszy pracownik. Z punktu widzenia pracodawców zachętą mogłyby być ulgi podatkowe lub subsydia dla firm zatrudniających takie osoby, a także promocja dobrych praktyk w zakresie różnorodności wiekowej w miejscu pracy. Warto też rozwijać elastyczne formy zatrudnienia, praca w niepełnym wymiarze czy zdalna może być dla tej grupy bardziej dostępna i atrakcyjna.

Daria Prochenka

właściciela marki kosmetyków naturalnych Clochee

Zatrudniam osoby 50+ i uważam, że są cennymi pracownikami, ale w zależności od stanowiska pracy. Są stanowiska, gdzie takie osoby, są bardzo pożądane, ze względu na swoje ogromne doświadczenie i nawet jeżeli zostali zrekrutowani jako nowi pracownicy, mają już całą bazę kontaktów, wiedzą, gdzie zadzwonić, co zrobić. Potrafią swoim doświadczeniem podzielić się z pracodawcą. Szczególnie młode, dopiero rozwijające się firmy, mając takich pracowników, są w stanie nauczyć się od nich nowych rzeczy, zarządzania, pewnych procedur, tego, jak uporządkować firmę. To wszystko oczywiście zależy od stanowiska pracy, bo jeżeli mówimy o nowych zawodach, które pojawiły się w przeciągu kilku ostatnich lat, to zdecydowanie młodzi ludzie bardziej „czują” te nowe zawody i technologie. Sama również korzystam z umiejętności takich osób. Natomiast jest wiele stanowisk, jak ma to miejsce w moje branży, która jest branżą produkcyjną, m.in. ze sprzedażą i logistyką, które funkcjonują w przestrzeni od wielu lat. W takich przypadkach cenię sobie doświadczenie dojrzałych pracowników, którzy są bardziej stabilni.

Od dawna już pracownicy, co widzę także, kiedy sama przeprowadzam rekrutację, nie umieszczają w CV daty urodzenia. Są także CV bez zdjęcia, po to, żeby takie podanie obroniło się doświadczeniem i wiedzą. Uważam, że jest to jak najbardziej w porządku, bo jeżeli CV broni się zakresem obowiązków, czy dotychczasowych doświadczeniem, to należy takiego pracownika zaprosić na rozmowę, a nie patrzeć, ile ona ma lat i czy dobrze wyszedł na zdjęciu. Myślę, że to idzie w dobrą stronę.

Sebastian Wrona

dyrektor handlowy, Gustaw Gemini Sp. z o.o.

Wielu pracodawców niesłusznie obawia się mniejszej elastyczności osób 50+. Tymczasem to dojrzali, lojalni i odpowiedzialni pracownicy, którym zależy na stabilności. Warto promować ich kompetencje i przełamywać stereotypy poprzez dobre praktyki firm.

W naszej Agencji Ochrony nie mamy problemu z zatrudnianiem osób w tym wieku, ponieważ codziennie prowadzimy rekrutacje i dynamicznie się rozwijamy, podpisując nowe kontrakty. Lata doświadczeń pozwoliły nam skutecznie dopasowywać pracownika do konkretnego obiektu, co gwarantuje wysoką jakość usług. Posiadamy własny dział szkoleń, a kierownicy kontraktów aktywnie wdrażają i wspierają nowych pracowników. Doceniamy dojrzałość, odpowiedzialność i zaangażowanie osób 50+, które są cennym wzmocnieniem naszych zespołów. Co ważne, każdy pracownik ma realną szansę na rozwój w strukturach firmy od koordynacji, przez sprzedaż, aż po zarządzanie.

współwłaściciel agencji reklamowej BONO

Prowadzę dość specyficzną działalność, która trwa siedem dni w tygodniu. Często jest to praca ponad normatywna, oczywiście dodatkowo płatna, ale taka jest praca w eventach. I tutaj bardziej rozglądamy się za ludźmi młodymi, którzy są bardziej wydolni, szybciej się regenerują. Załoga typowo eventowa pracuje przez cały dzień, łącznie z weekendami, bo wtedy odbywa się najwięcej imprez, które przygotowujemy także pod kątem pracy fizycznej. Natomiast uważam, że osoby 50+ są bardzo dobrymi pracownikami, dlatego, że są już poukładane życiowo. W mojej branży takie osoby są mile widziane w pracy biurowej czy magazynowej. Na przykład wolałbym pracować z księgową, która ma długoletnie doświadczenie w tym zawodzie niż z kimś początkującym. Poza tym w przypadku naszej firmy, zatrudnione u nas osoby, pracują z nami długo i zostają z nami przez wiele lat, czasem do przysłowiowej emerytury.

Pracodawców jest zasadniczo łatwo namówić do pewnych działań, jeżeli się to wiąże z jakimiś ulgami, czy to podatkowymi, czy ZUS-owskimi. Fajnie by było i zapewne by to pomogło obu stronom, gdyby zatrudnienie osoby 50 + wiązałoby się z jakimś bonusem. Koszty pracy są w tej chwili największą zmorą każdego przedsiębiorcy. Są po prostu ogromne. Rynek płacowy jest sztucznie kształtowany przez polityków, którzy uważają populistycznie, że to się przyczyni do ich popularności. Niestety, żyjemy w takim kraju, że populizm rządzi i tak jest również w tej sferze. Ten populizm za chwilę uderzy w rynek pracy i to niezależnie czy będą to osoby 50+, czy w innym wieku. Ekonomia jest niezależna od polityki.

Ewelina Gawlik

Dyrektor Zarządzająca Nova Praca Group sp. z o.o.

Osoby w wieku 50+ często napotykają trudności w znalezieniu pracy ze względu na percepcję pracodawców, którzy mogą postrzegać ich jako mniej elastycznych i mniej skłonnych do adaptacji do nowych technologii. Dodatkowo istnieje przekonanie, że zatrudnienie takich wiąże się z większymi kosztami, zarówno ze względu na wyższe oczekiwania dotyczące wynagrodzenia, jak i większe ryzyko problemów zdrowotnych. W Polsce osoby te wykazują niską mobilność zawodową, co częściowo wynika z obaw przed utratą stabilizacji zawodowej na krótko przed przejściem w wiek emerytalny. Ta ostrożność skutkuje unikaniem ryzykownych decyzji, takich jak zmiana pracy czy domaganie się awansów. Mimo istnienia różnorodnych programów rządowych i unijnych wciąż mało jest lokalnych tworzonych przez powiatowe urzędy pracy dotyczących aktywizacji zawodowej. Bariery mentalne, zarówno po stronie pracodawców, jak i samych kandydatów do pracy, stanowią przeszkodę w skutecznej reintegracji zawodowej tej grupy wiekowej. Barierami są stereotypy dotyczące mniejszej produktywności, wyższych kosztów zatrudnienia oraz trudności w adaptacji do zmieniających się warunków pracy. Aby zachęcić pracodawców do zatrudnienia osoby pow. 50 lat, warto byłoby pomyśleć o wsparciu też finansowym dla firm w zakresie szkoleń i rozwoju, aby osoby te mogły nadążyć za zmieniającymi się technologiami i odzyskały wiarę w siebie i swoje umiejętności. Osoby takie mogą przecież przynieść do pracy bogate doświadczenie, stabilność oraz lojalność, co może być cenne dla pracodawców.

Krzysztof Bobala

Aleksandra Dawidowska

Prezes firmy Kadry Serwis

Po wielu latach prowadzenia agencji w Szczecinie zauważam, że główne bariery zatrudnienia osób po pięćdziesiątce wynikają z utrwalonych stereotypów wśród pracodawców. Często słyszę stwierdzenia takie jak „szukamy młodego, energicznego kandydata” czy „poszukujemy osób otwartych na zmiany”. Nierzadko zakładają oni automatycznie, że potencjalny pracownik w wieku 50+ będzie mniej elastyczny i będzie miał trudności z przyswajaniem nowych technologii. Osoby w wieku 50 lat i więcej często dysponują ustabilizowanym życiem rodzinnym i finansowym, co pozwala im w pełni zaangażować się w pracę. Charakteryzują się elastycznością w kwestii godzin pracy, są gotowe do podróży służbowych oraz rzadziej zmieniają miejsce zatrudnienia, co obniża koszty rekrutacji dla pracodawców.

Aby skutecznie zmienić obecną sytuację, potrzebne są systemowe zmiany. Proponuję wprowadzenie ulg podatkowych dla pracodawców zatrudniających osoby w wieku 50+, a także kampanii promujących konkretne korzyści biznesowe wynikające z różnorodności wiekowej w miejscach pracy. Kandydaci w tej grupie wiekowej często napotykają trudności na etapie rekrutacji, które przejawiają się w automatycznym odrzuceniu ich CV, a także mają problem z przystosowaniem się do nowych technologii w procesach rekrutacyjnych. Warto rozważyć wdrożenie bezpłatnych szkoleń technologicznych, programów mentorskich oraz lokalnych punktów doradztwa zawodowego dla osób 50+.

Sławomira Hussakowska

Biuro Rachunkowe Hussakowska

W moim zespole pracuje blisko 20 osób, z czego większość jest wieku od 30 do 40 lat, plus takie osoby, które mają 50 lat bądź, jak to jest w moim przypadku, przekroczyły już ten wiek. W moim zawodzie najważniejsza jest pewna zdolność. W księgowości z samego wykształcenia nic nie wynika. Za to ważne jest doświadczenie w pracy, i to, że ktoś już pełnił jakąś funkcję wcześniej. Natomiast najważniejsza jest rozmowa, Nie wiek, ale pewne nastawienie do życia, do spraw. Ważna jest również otwartość umysłu. Pozwala ona rozmawiać z każdą grupą wiekową, gdyż u nas rozliczają się osoby, zarówno bardzo młode, jak i te bardzo dojrzałe. Umożliwia także dobry kontakt z ludźmi z każdych warstw społecznych, ponieważ naszymi klientami są m.in. politycy, artyści, pracownicy fizyczni, przedsiębiorcy, naukowcy… dosłownie wszyscy. I tymi osobami trzeba potrafić rozmawiać. Ten rodzaj umiejętności, dla mnie jako pracodawcy, liczy się najbardziej, a nie wiek czy ukończone studia.

Myślę, że pracodawcy czy działy kadr odpowiedzialne za zatrudnienie, powinni być bardziej otwarci. Powinni skupić się bardziej na rozmowie z osobą ubiegającą się o pracę, a nie na czytaniu nadesłanego CV. Zmiana powinna polegać na tym, że najpierw widzimy danego człowieka, słuchamy co potrafi powiedzieć, a dopiero potem czytamy informacje na jego temat: jakie szkoły ukończył, czym się interesuje, jakie zna języki, czy ma prawo jazdy. Na koniec szukamy mu miejsca w zespole. Pod kątem tego, co lubi robić najbardziej, do czego się nadaje. Nie umieszczam np. ludzi w sekretariacie, którzy nie chcą tam siedzieć. Najważniejsze są umiejętności i to jak taka osoba odnajduje się na swoim stanowisku i w zespole.

Artem Tomin

Kierownik Biura Regionalnego w Szczecinie Adecco Poland Sp. z o.o.

Na polskim rynku pracy wciąż widoczne jest wykluczenie kandydatów 50+. To realny problem, ale taki, który można zmienić. Bariery rzadko wynikają z braku kompetencji, a częściej ze stereotypów: obawy przed niższą elastycznością, słabszą znajomością nowych technologii czy wyższymi kosztami zatrudnienia. Nasze doświadczenie pokazuje jednak, że pracownicy powyżej 50 roku życia wnoszą do firm stabilność, lojalność, ogromną wiedzę branżową i unikalną kulturę pracy. Gdy pracodawcy dają im szansę, szybko przekonują się, że te atuty przekładają się na wymierne wyniki biznesowe. Jeśli rynek pracy w Polsce ma się rozwijać, musimy zacząć traktować doświadczenie jak realny kapitał, a nie jak metrykę w CV.

Radziszewo ul.Stokrotki/Liliowa

Przyjedź i zobacz

Zakochaj się w tym miejscu

2 etap już w sprzedaży

Silversi kontra ageizm raport

Dane Głównego Urzędu Statystycznego mówią, że obecnie w Polsce prawie piętnaście milionów ludzi ma pięćdziesiąt lat lub więcej. Stanowią więc ponad jedną trzecią ogółu społeczeństwa. Czy są w sile wieku, jeśli chodzi o rynek pracy? A może nie kwalifikują się do stanowisk opisywanych w ogłoszeniach pod hasłem: praca w młodym zespole? Czy tak zwany silvers apogeum kariery zawodowej ma za sobą czy może stanowi filar nie tylko gospodarki, ale i poszczególnych firm?

Prognozy GUS mówią, że do 2060 roku nie tylko zmniejszy się znacząco liczba ludności w naszym kraju (o 6,7 mln w odniesieniu do roku 2023) ale w dodatku połowa Polaków będzie miała ponad pięćdziesiąt lat. Znaczenie tej grupy wiekowej rośnie, a wyobrażenie o niej zmieniło się znacząco w ostatnich latach.

KONFLIKT POKOLEŃ CZY WZAJEMNE UZUPEŁNIANIE

Jeśli trend starzenia się społeczeństwa zestawi się treścią wielu ogłoszeń o pracę, widać jasno istotną rozbieżność. W większości z nich można znaleźć bowiem zapis o benefitach, wśród których obok przysłowiowych już i często wyśmiewanych owocowych czwartków podaje się pracę w młodym zespole.

- Rzeczywiście jest to raczej dyskryminujące już na wstępie, choć w nieco zawoalowany sposób – uważa Dziekan Gryfickiego Wydziału Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu Akademii Nauk Stosowanych dr Grażyna Maniak, prof. ZPSB. – Pracodawcy chcą zapewne ułatwić sobie w ten sposób zarządzanie zespołem. Rówieśnicy mają podobne oczekiwania, światopogląd, wychowywali się w takim samym świecie. Oczywistym jest fakt, że najmłodsi na rynku pracy wyrośli w technologii cyfrowej – można ich nazwać „digital natives” – a starsi obok tej

technologii. Jednak uważam, że zalety posiadania zróżnicowanego składu zespołu, również wiekowo, są większe niż te płynące z jego ujednolicenia. Umiejętność zarządzania grupą, podejmowania decyzji – często przecież trudnych i ryzykownych – to cechy, które przychodzą z wiekiem i doświadczeniem.

Co ciekawe, wielu analityków rynku pracy wskazuje przy tym dość zaskakujące cechy jakimi poszczególne grupy wiekowe mogą się charakteryzować. Osoby starsze częściej wykazują większą skłonność do respektowania hierarchii organizacyjnej i związanych z nią zasad w relacjach z przełożonymi. Hasło „szef ma zawsze rację i nie podlega to dyskusji” powoli odchodzi do lamusa. Młodzi są często krytyczni i nie boją się wygłaszać swoich racji i argumentów.

- Najmłodsi nastawieni są na tzw. feedback i relację obustronną: pracodawca – pracownik czy też przełożony – pracownik – dodaje Grażyna Maniak. – Starsi często duszą w sobie takie potrzeby, bo tak zostali nauczeni w przeszłości. Warto zaznaczyć jednak, że wszystkie grupy wiekowe jako istotny element miejsca pracy wskazują okazywany im szacunek przez współpracowników i pracodawców oraz możliwość wyrażania własnej opinii, prezentowania pomysłów i wpływania na codzienną działalność danej firmy w ten sposób.

PIĘĆDZIESIĘCIOLATKOWIE NIE ODSTAJĄ W LICZBACH

Badania bezrobocia rejestrowanego wśród osób w wieku produkcyjnym (18-64 lata dla mężczyzn i 18-59 lat dla kobiet) w Polsce z końca marca 2025 roku wskazują na nieznaczny wzrost liczby zarejestrowanych bezrobotnych przy jednoczesnej stopie bezrobocia na niezmienionym poziomie w odniesieniu do analogicznych liczb sprzed dwunastu miesięcy. Stopę bezrobocia oblicza się jako procent osób bezrobotnych, w stosunku do liczby osób będących w wieku produkcyjnym ogółem i będących aktywnych ekonomicznie – są to osoby zarówno pracujące, jak i zarejestrowane jako bezrobotne. W ciągu roku liczba bezrobotnych wśród mężczyzn wzrosła o 3,1 procenta, przy spadku tego wskaźnika u kobiet o 1,1 procenta. Ponad jedną czwartą osób bez pracy w Polsce stanowią ci, którzy skończyli już 50. rok życia. We współczesnym języku potocznym, osoby z grupy pięćdziesiąt plus są nazywane „silversami”. Określenie to nawiązuje do siwych włosów, które są kojarzone z tą grupą wiekową. Grupą, w której kierunku spoglądają firmy wszelkich branż widząc konsumentów o już ustabilizowanej sytuacji materialnej i sentymentalnie spoglądających na wszystko, co dziś jest retro. A jak „silvers” radzi sobie na rynku pracy i czy w tym wieku zmiana miejsca zatrudnienia jest dobrym pomysłem? Czy starszym osobom trudniej rywalizować z młodszymi, a może jest zupełnie odwrotnie i to młodsi przegrywają brakiem doświadczenia?

Czyste dane liczbowe w zasadzie poddają w wątpliwość już na starcie tezę, jakoby pięćdziesiątka stanowiła barierę, poza którą pracodawcy nie widzą już wartościowego kandydata do zatrudnienia. Raport GUS z końca marca 2025 podaje bowiem co prawda, że osoby 50 plus stanowiły 26,5 procenta ogółu bezrobotnych. Tyle, że 23,9 procenta przypadło osobom zdolnym do pracy będącym poniżej trzydziestego roku życia. Wynika z tego także przeważająca liczba bezrobotnych wśród osób – wydawałoby się – w najlepszym wieku produkcyjnym między trzydziestym a pięćdziesiątym rokiem życia! A dodając do tego szalejący niż demograficzny i napływ migrantów w wieku produkcyjnym z Ukrainy, dane te mogą zaskakiwać.

- Spójrzmy przy tym szerzej na zjawisko bezrobocia w Polsce, które jest obecnie bardzo niskie – mówi Anna Sudolska, kierownik oddziału i członek zarządu Idea HR Group. – Jego wskaźnik w skali kraju to około pięć procent. Z wyliczeń wynika zatem, że liczba osób po pięćdziesiątce, które zatrudnienia nie mają i zarejestrowały się w Urzędzie Pracy to około dwieście tysięcy na całą Polskę. Ta liczba już zupełnie nie wydaje się aż tak duża szczególnie, że szacuje się, że mniej więcej połowa wszystkich bezrobotnych to ludzie pozostający bez pracy od długiego czasu.

Przyjmuje się, że pojęciem „bezrobotny długotrwale” opisuje się osoby nie posiadające zatrudnienia przez co najmniej dwanaście miesięcy w ciągu ostatnich dwóch lat lub sześć kolejnych miesięcy w przypadku świeżo

upieczonych absolwentów szkół, którzy nie pracowali podczas nauki. Takie osoby muszą przy tym być w tym okresie zarejestrowane w urzędzie pracy jako właśnie osoby bezrobotne.

- Zauważmy jednak, że wskaźnik bezrobocia wśród osób będących po pięćdziesiątce odzwierciedla nie tylko wyzwania rynku pracy, ale i starzenie się społeczeństwa – mówi Katarzyna Opiekulska-Sozańska, dyrektor zarządzająca w LSJ HR Group. – Przejawia się to głównie tym, że ta grupa wiekowa stanowi coraz większą część siły roboczej w Polsce. Dlatego też jej udział w statystykach staje się coraz bardziej znaczący. Obecne dwadzieścia siedem procent to nie sygnał alarmowy dla pięćdziesięciolatków, ale sygnał, że ta grupa wiekowa stanowi dużą część całości rynku pracy i to nie tylko w Polsce.

ZACHODNIOPOMORSKI RYNEK „SILVERSÓW”

Większość bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w Polsce to osoby, które wcześniej już pracowały zawodowo w bliższej lub dalszej przeszłości. Ich liczba w całym kraju to ponad siedemset tysięcy (88,5 procent ogółu ludzi bez pracy) i wzrosła o ponad dziesięć tysięcy w stosunku do poprzedniego roku. Warto przy tym dodać, że w tej grupie ponad pięć procent bezrobotnych utraciło zatrudnienie w wyniku kłopotów zakładu pracy. Udział długotrwale bezrobotnych w gronie osób pozostających w ewidencji urzędów pracy to jednak aż 46,7 procenta. Dane te jednak nie różnicują wieku tych osób. A co statystyki mówią o sytuacji pięćdziesięciolatków i starszych w naszym województwie?

- Na koniec 2023 roku w rejestrach powiatowych urzędów pracy w zachodniopomorskim znajdowało się prawie jedenaście i pół tysiąca osób powyżej pięćdziesiątego roku życia – mówi Paweł Nowak, naczelnik Wydziału Polityki i Analiz Rynku Pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Szczecinie. – Te osoby stanowiły jednocześnie blisko trzydzieści procent wszystkich bezrobotnych. Patrząc na dane sprzed wcześniejszych dwunastu miesięcy, liczba osób bez pracy w tej grupie zmniejszyła się o trzysta pięćdziesiąt sześć osób i ten trend się utrzymuje. W analizowanym okresie najwyższy odsetek bezrobotnych po pięćdziesiątce odnotowaliśmy w miastach będących na prawach powiatu, wśród których na pierwszym miejscu było Świnoujście. Najniższym takim wskaźnikiem może za to pochwalić się powiat goleniowski. Największy wzrost w 2023 roku liczby takich osób dotyczył Szczecina (78 osób), a spadek – Koszalina (134 osoby mniej). Najnowsze dane z końca czerwca 2025 roku mówią o 11 503 osobach pięćdziesiąt plus w naszym województwie.

Analizy zwracają uwagę, że w Polsce aktywność osób w wieku 55–64 lat wynosiła ok. 57 procent, co jest poniżej unijnej średniej (blisko 62 procent), a w branży IT tylko 10 procent tej grupy jest u nas zatrudnionych.

MOCNE I SŁABE

STRONY OSÓB 50+

W OPINII PRACODAWCÓW

Obowiązkowość

Sumienność

Rzetelność

Punktualność

Doświadczenie zawodowe

Doświadczenie życiowe

Łatwiejszy kontakt z innymi ludźmi

Szacunek do pracy i miejsca zatrudnienia

Dłuższy proces szkolenia pracowników do sprawowania obowiązków

Mniejsze umiejętności cyfrowe

Mniejsza mobilność

Mniejsza dyspozycyjność

Słabsi fizycznie

Częstsze problemy zdrowotne

PawełNowak,naczelnik WydziałuPolitykii Analiz RynkuPracyw Wojewódzkim UrzędziePracy

AnnaSudolska,kierownik oddziałui członekzarządu IdeaHRGroup

Kraj wypada słabo na tle Unii Europejskiej, szczególnie wśród osób ze średnim lub niskim wykształceniem (w Polsce ok. 31 procent, w UE średnio 47 procent). Jednak Szczecin i województwo zachodniopomorskie nie wyróżniają się niczym na tle reszty Polski. Liczba osób bez pracy i stopa bezrobocia jest podobna do średniej krajowej.

- Mimo wszystko nasze miasto ma swoją specyfikę – mówi Katarzyna Opiekulska-Sozańska. - Dużą rolę odgrywają tu branże przemysłowe i logistyczno-magazynowe – nadal dające stabilne zatrudnienie, szczególnie osobom z doświadczeniem. To sektory, w których osoby pięćdziesiąt plus są mile widziane i mogą liczyć na pracę stałą, o ile posiadają odpowiednie kwalifikacje lub są gotowe je zdobyć w odpowiednim czasie. Ale Szczecin to dziś coś więcej. Miasto wyrasta na offshorową stolicę Polski – i nie są to tylko nośne hasła. Mamy realne inwestycje, które zmienią lokalny rynek pracy. Przykład? Hiszpańska firma, która w nowym zakładzie będzie produkować wieże dla sektora offshore wind. W ciągu najbliższego roku planują zatrudnić blisko pięćset osób – w tym spawaczy, monterów, operatorów. Do tego duńska fabryka z branży energii odnawialnej cały czas prowadzi rekrutacje. Już dziś zgłaszają się do nas zespoły fachowców wracających z zagranicy – wielu z nich to mężczyźni w dojrzałym wieku, gotowi do pracy, z doświadczeniem i wysokimi umiejętnościami.

PANOWIE NA CENZUROWANYM

W kategorii wiekowej pięćdziesiąt plus, większą część osób zarejestrowanych w polskich urzędach pracy jako bezrobotni, stanowią mężczyźni. Udział kobiet to blisko 37 procent w tej grupie. W samym Szczecinie kobiety stanowią 34,2 procenta bezrobotnych „silversów”. Dla porównania, w powiecie stargardzkim odnotowano taki wskaźnik na poziomie 43,6 procent, a w powiecie wałeckim 45,7 procent.

- Nie może to dziwić, jeśli chodzi o pracowników fizycznych, bo wraz z wiekiem forma i sprawność niestety spada – mówi Anna Sudolska.Po drugie statystyki pokazują, że mężczyźni są mniej elastyczni, jeśli chodzi o przekwalifikowywanie się i zmianę branży. Są mniej otwarci na szkolenia i zdobywanie nowych kompetencji, co utrudnia im dopasowanie się do rynku pracy, z którego pewne zawody znikają albo ulegają restrukturyzacji. I po trzecie mężczyźni, którzy przez całe życie czują się żywicielami rodziny po utracie pracy są bardziej przytłoczeni, spada im samoocena, przeżywają porażkę z tego powodu i trudniej im wrócić na rynek pracy.

Bywa, że ich oczekiwania i wymagania od pracodawców i miejsc pracy paradoksalnie rosną.

- Z naszej perspektywy – firmy, która od lat działa na rynku rekrutacji – jest to zaskakujące. – mówi Katarzyna Opiekulska-Sozańska.

- W praktyce mamy dziś więcej ofert pracy kierowanych do mężczyzn niż do kobiet – zwłaszcza w branżach takich jak logistyka, produkcja, budownictwo. Magazyny, zakłady przemysłowe, montaż – to miejsca, gdzie nadal liczy się siła fizyczna, a tych wymagań kobiety nie zawsze chcą lub nie mogą spełniać.

Problem pojawia się wtedy, gdy mężczyzna po 50. roku życia wypada z rynku – np. po redukcji etatów albo zamknięciu zakładu, w którym pracował od lat. Bardzo często jest to osoba z konkretnym zawodem, ale bez doświadczenia w zmianach, przekwalifikowaniu czy nawet pisaniu CV i uczestniczeniu w rozmowach kwalifikacyjnych - prezentowaniu swojej osoby jako wartościowego kandydata do pracy. I tu zaczyna się blokada – bo nie chodzi tylko o brak pracy, ale o mentalne poczucie utraty tożsamości zawodowej.

- Kobiety mają tu nieco inny profil – dodaje Katarzyna Opiekulska-Sozańska. - Częściej pracują w usługach, administracji, edukacji – branżach, które w ostatnich latach nie tylko przetrwały nienaruszone, ale też się rozwijały. Co więcej, kobiety zazwyczaj łatwiej przystosowują się do zmieniających się realiów: uczą się nowych narzędzi, kończą kursy, szukają pracy przez internet. Ich ścieżki zawodowe są bardziej elastyczne – i to dziś ogromny atut.

NIE DAJMY SIĘ ZASKOCZYĆ

Co jednak powoduje sytuacje, których efektem jest utrata pracy przez pięćdziesięciolatków i starszych? Powodów może być wiele, a większość z nich dotyczy jednocześnie wszystkich grup wiekowych. Wspomniane już kłopoty zakładu pracy – finansowe czy organizacyjne – potrafią zaskoczyć każdego, niezależnie od piastowanego stanowiska. Wystarczy wspomnieć, że z danych na koniec marca 2025 roku wynika, że zakłady pracy zadeklarowały zwolnienie w najbliższym czasie prawie siedemdziesiąt pięć tysięcy pracowników w Polsce, w tym z sektora publicznego blisko sześćdziesiąt tysięcy (przy takich samych danych z poprzedniego roku, odpowiednio: siedemnaście tysięcy i trzysta osób!). Nie znaczy to jednak, że tak się stanie. Zdarza się, że zgłoszenia takie są czynione nieco na wyrost, na wszelki wypadek. Potem zmienia się sytuacja na rynku, przychodzą nowe zamówienia i sprawa przestaje być aktualna. Bez pracy mogą zostać także osoby dotychczas zatrudnione na umowy czasowe, co szczególnie często ma miejsce w przypadku stanowisk związanych z budową konkretnych obiektów. Po ukończeniu budowy lub jakiegoś jej etapu, część lub całość załogi często szukać musi sobie nowego zajęcia nie mając zapewnionej ciągłości dalszego zatrudnienia. O ile jednak rynek pracy w Polsce, w tym w samym Szczecinie i okolicach również, wydaje się być dość dynamiczny patrząc po ilości ogłoszeń na portalach wskazujących wolne etaty, to jaki poziom wykształcenia reprezentują osoby pozostające bez pracy? Okazuje się, że wśród wymienionych wcześniej 11 503 bezrobotnych pięćdziesiąt plus (stanowiących przy tym 28,7 procent ogółu liczby osób bez pracy w województwie zachodniopomorskim), 37,4 procent posiada wykształcenie podstawowe lub niższe, a 34,3 procent zasadnicze zawodowe. Absolwenci szkół średnich w tej grupie stanowią niecałe 6 procent, a szkół wyższych – prawie 8 procent.

- Trzeba podkreślić, że notujemy obecnie bardzo niską stopę bezrobocia nie tylko w Polsce, ale i zachodniopomorskim – mówi Paweł Nowak. Prawie siedem procent oznacza, że mamy około czterdzieści tysięcy bezrobotnych ogółem w naszym województwie. Bywało, że ta liczba wynosiła sto dziewięćdziesiąt tysięcy, więc nieporównywalnie więcej. Nawet wówczas jednak, odsetek w tym gronie ludzi po pięćdziesiątce był bardzo podobny, jak dziś.

WIĘCEJ UMIESZ – LEPIEJ SOBIE PORADZISZ

większą liczbę zgłoszeń kandydatów. Dalej jest ekonomia, rachunkowość i finanse, budownictwo, logistyka i filologia angielska. Jednak samo ukończenie danego kierunku nie daje jeszcze ani gwarancji ani wąskiej specjalizacji, która stanowi niszę bądź lukę na rynku pracy. Wiedzą o tym najlepiej informatycy – jedni zajmują się sieciami komputerowymi w ramach jednej organizacji, inni są programistami w danym języku, wybierając ten najbardziej właściwy - najlepiej opłacany. Dochodzi do tego napierająca technologia sztucznej inteligencji będąca zagrożeniem dla stanowisk szczególnie na niższych pozycjach w hierarchii trudności i specjalizacji – także, a może przede wszystkim, w informatyce. Dlatego w dzisiejszym świecie nikt nie może być pewny swojej przyszłości zawodowej, bo rynek ulega ewolucji na naszych oczach, w ostatnich latach mocno z tym przyspieszając. Niemal każdą sprawę możemy, czy wręcz musimy załatwić online, bezpośredni kontakt człowieka z człowiekiem staje się coraz rzadszy. A ten, mając umiejętność dostosowywania się do zmiennych warunków, również ewoluuje. - Kiedyś każdy reprezentował swoją wyuczoną w szkole branżę i nie wykraczał poza jej granice – mówi Paweł Nowak. – Dziś sytuacja się zmieniła, a mając na uwadze współczesny świat – osobiście zachęcam do naśladowania takiej mocno elastycznej i otwartej postawy. Mam na myśli fakt rozwijania się w innym zawodzie niż ten który wykonuje się na co dzień lub wykonywało dotąd. Znam przypadki urzędników, którzy równolegle prowadzą firmy remontowe. Ktoś inny jako inżynier budownictwa jednocześnie tworzy materiały reklamowe i naprawia oraz instaluje okna. Pamiętajmy – im więcej umiejętności, tym pewniej będziemy czuć się na rynku pracy. Większy wachlarz możliwości daje spokój, że zawsze sobie poradzimy. Nawet, jeśli będzie trzeba tylko chwilowo przeczekać jakiś trudniejszy okres w naszej karierze.

URZĘDY PRACY BARDZIEJ OTWARTE NA LUDZI Pierwszego czerwca w życie weszła nowa ustawa o rynku pracy i służbach zatrudnienia, która wprowadziła szereg zmian w zakresie funkcjonowania urzędów pracy, ale przede wszystkim oferuje nowe rozwiązania dla aktywizacji zawodowej i wspierania zatrudnienia. Dzięki niej także, bezrobotni mogą rejestrować się w urzędzie pracy właściwym dla swojego miejsca udzia u

Kluczem do przetrwania na rynku pracy jest przede wszystkim wiedza, ale też doświadczenie, które nabywa się wraz ze stażem, a co za tym idzie –z wiekiem. Wąska specjalizacja często daje efekty, głównie w takich branżach i na takich stanowiskach, gdzie tych specjalistów jest niewielu. Co prawda od wielu już lat te same kierunki studiów pozostają najbardziej popularne, a wynika to z faktu, że kojarzą się z możliwością uzyskania satysfakcjonujących zarobków. Informatyka – niezmiennie, a za nią psychologia, zarządzanie, prawo i kierunek lekarski – to te kierunki regularnie notują naj-

- Elastyczność i mnogość umiejętności, kursów, szkoleń to sprawa kluczowa – zgadza się Katarzyna Opiekulska-Sozańska. - Doświadczony kandydat już swoje zarabiał – i słusznie. Ale jest jedna rzecz, którą zawsze mówię dojrzałym kandydatom: Straciłeś pracę jako menedżer sprzedaży, miałeś wysokie wynagrodzenie? Super – wypracowałeś je latami. Ale idąc do nowej firmy, rozważ chwilowe obniżenie oczekiwań. Dlaczego? Bo zanim pokażesz, ile naprawdę jesteś wart, minie kilka miesięcy. Nowe środowisko, nowe relacje, inna kultura organizacyjna. Jeśli startujesz z poziomu „premium”, możesz nie dostać szansy na pokazanie, co potrafisz. Mądry pracodawca prędzej czy później zauważy potencjał pracownika – ale trzeba mu dać do tego przestrzeń i czas.

Katarzyna Opiekulska-Sozańska radzi,

JAK POWINNO

Po pierwsze – warto zapamiętać: CV to nie autobiografia. To oferta dla pracodawcy. Musi być konkretne, aktualne i przede wszystkim –dopasowane do tego, czego szuka firma.

CO WARTO ROBIĆ?

• Skupić się na ostatnich 10–15 latach pracy. To one są najbardziej istotne dla rekrutera.

• Unikać podawania daty urodzenia – nie wnosi nic wartościowego, a czasem wręcz działa na niekorzyść.

• Zdjęcie? Ja jestem za. Jeśli jest profesjonalne, uśmiechnięte, naturalne – przyciąga uwagę. Masz 10 CV na biurku i dwa z dobrymi zdjęciami? Instynktownie najpierw sięgasz po te „z twarzą”.

• Pokazać konkret: nie „odpowiedzialny za”, tylko „wdrożyłem system, który zwiększył sprzedaż o 20%”. Liczby, efekty, zmiany – to działa.

• Dodać sekcję „Kompetencje cyfrowe” – nawet jeśli to tylko Excel, Teams czy obsługa poczty. Pokazuje, że jesteś na bieżąco i że technologia Cię nie przeraża.

CZEGO UNIKAĆ?

• CV na trzy strony – rekruterzy naprawdę nie mają czasu na epopeję.

• Danych prywatnych typu stan cywilny, dzieci, PESEL – to niepotrzebne i przestarzałe.

• Zbyt gęstego układu graficznego. W 2025 roku estetyka ma znaczenie – przejrzystość, dobra czcionka, wyraźne nagłówki. Jest masa gotowych szablonów online – warto z nich korzystać.

Na koniec jedna rada: CV to nie wszystko. Najważniejsze, żeby za dokumentem stał człowiek, który wie, co potrafi – i potrafi to przekazać. A my – jako rekruterzy – coraz częściej szukamy właśnie tego: nie idealnego papieru, tylko autentycznego potencjału.

zamieszkania, a nie tylko tam, gdzie są zameldowani, jak to było dotąd. Nowych rozwiązań jest całe mnóstwo, ale najważniejszym jest zmiana podejścia do rejestrowanych osób w kontekście opracowywania strategii działania w poszukiwaniu zatrudnienia i poszerzania kwalifikacji. Doradca personalny z ramienia urzędu wraz z zainteresowanym tworzy obecnie tzw. indywidualny plan działania, jednocześnie zapewniając bieżące wsparcie i możliwość regularnego kontaktu i konsultacji. Nacisk kładzie się także na pomoc w aktywizacji dla osób do trzydziestego roku życia i właśnie dla tych, którzy pięćdziesiąte urodziny mają już za sobą. Oferta jest szeroka, zawiera m.in.: opłacenie szkoleń (do kwoty trzystu procent przeciętnego wynagrodzenia), pokrycie kosztów potwierdzenia wiedzy i umiejętności (np. egzamin SEP dla elektryków lub energetyków), bon na kształcenie ustawiczne, nieoprocentowaną pożyczkę edukacyjną, staże dla nabycia doświadczenia, bon na zasiedlenie a nawet cały tzw. pakiet aktywizacyjny – łączący kilka form pomocy dla indywidualnego petenta. W dodatku osoby, które ukończyły pięćdziesiąty rok życia mają pierwszeństwo do skorzystania z tych wszystkich benefitów – zasoby budżetowe przeznaczone na taką pomoc mają bowiem swoje ograniczenia. Pochodzą ze środków unijnych.

- Wojewódzki Urząd Pracy w Szczecinie realizuje także projekt pn. „Zachodniopomorskie Bony Szkoleniowe”. Współfinansowany ze środków Unii Europejskiej, Europejskiego Funduszu Społecznego Plus w ramach programu regionalnego Fundusze Europejskie dla Pomorza Zachodniego 2021-2027 – wylicza Paweł Nowak. Projekt skierowany jest do wszystkich osób dorosłych zamieszkujących na terenie województwa zachodniopomorskiego, które z własnej inicjatywy chcą podnieść swoje kwalifikacje, umiejętności, kompetencje. Szczególne preferencje warunków uczestnictwa dotyczą osób znajdujących się w niekorzystnej sytuacji, tj.: osób wieku 18-26 lat, 55 plus, osób z obszarów Specjalnej Strefy Włączenia oraz osób z niepełnosprawnością. Maksymalna kwota kwalifikowalna (uwzględniająca kwotę dofinansowania i wkład własny uczestnika projektu) usługi rozwojowej w projekcie wynosi 6 300 zł (czyli maksymalnie 315 bonów szkoleniowych dwudziestozłotowych do wykorzystania), z czego maksymalna kwota dofinansowania wynosi 5 670 zł na osobę.

MOŻNA WRÓCIĆ NA RYNEK W KAŻDYM WIEKU

W dynamicznym współczesnym świecie postrzeganie poszczególnych branż stale się zmienia. Najlepszym przykładem jest sytuacja wśród programistów, którzy jeszcze niedawno byli przedstawiani jako ci dyktujący warunki zatrudnienia pracodawcom, a teraz ich pozycja często wydaje się być zagrożona choćby przez rozwój technologii sztucznej inteligencji. A co nas w ogóle motywuje do podejmowania pracy i – również w wieku 50 plus – do jej ewentualnej zmiany?

Na pierwszym miejscu oczywiście są zarobki jako czynnik najważniejszy, który pozwala nam po prostu żyć. Tuż za nim jednak, według badań, pracownicy jako atut danego miejsca pracy podają jego odległość od domu.

- Co prawda młodsi są bardziej otwarci na zmianę miejsca zamieszkania pod kątem atrakcyjnego miejsca pracy – mówi Paweł Nowak. – Kiedy jednak już ktoś ma własne mieszkanie, rodzinę, to bardziej ceni sobie stabilność - również zatrudnienia. Z wiekiem chęć do podjęcia ryzyka w tym zakresie, jak również do podejmowania własnych inicjatyw gospodarczych, maleje. Coraz częściej za to mamy do czynienia z przedłużaniem kariery zawodowej nawet po osiągnięciu wieku emerytalnego. Bywa, że wyliczona w ZUS stawka wydaje się być niewystarczająca, a dodatkowy rok pracy może ją zmienić. Zdarza się też powrót ze statusu emeryta na rynek pracy – kiedy ktoś ma taką możliwość i wyliczenia wykażą, że jest to opłacalne. Dla emerytów, którzy z kolei zarejestrują się jako poszukujący pracy w urzędzie, również jest dostępna cała gama form pomocy, w tym pakiet aktywizacyjny, jak to ma miejsce w przypadku młodszych bezrobotnych. Emeryci również mają pierwszeństwo w dostępie do form aktywizacji.

Niezależnie od wieku, stażu czy aktualnej sytuacji dotyczącej kariery zawodowej, każdy może przyjść do Wojewódzkiego Urzędu Pracy, gdzie mieści się Centrum Poradnictwa Zawodowego i uzyskać pomoc doradczą w planowaniu dalszej drogi zawodowej, czy wręcz wyboru zawodu lub sposobów podniesienia swoich kwalifikacji.

- Z usług centrum mogą korzystać wszyscy, którzy osiągnęli pełnoletniość –mówi Paweł Nowak. – Dlatego często gościmy uczniów ostatnich klas licealnych czy techników, jak również emerytów czy osoby starsze jeszcze pracujące. Dla tych ostatnich prowadziliśmy także szkolenia z poruszania się po internecie, aby unikali zagrożeń stamtąd płynących.

Co więcej, w Centrum Poradnictwa Zawodowego eksperci oferują także pomoc w analizie ogłoszeń o pracę. W praktyce oznacza to, że wraz z kandydatem przeglądają wymagania pracodawcy i oceniają, czy brak którejkolwiek z umiejętności wymienionych w ogłoszeniu czy też danego szkolenia lub certyfikatu, eliminuje go ze starania się o konkretne stanowisko. Bardzo dużą popularnością cieszą się także konsultacje dotyczące tworzenia swojego życiorysu, aby w pełni zaprezentować swoje atuty, z których często kandydat nie zdaje sobie sprawy uważając je za oczywiste lub niewystarczające.

PRACODAWCY O 50 PLUS MAJĄ DOBRE ZDANIE

Sytuacja tzw. „silversów” na rynku jest także analizowana, jak i innych kategorii wiekowych, przez sam Wojewódzki Urząd Pracy w Szczecinie. Przeprowadzono na jego zlecenie badania, w których pracodawcy mieli wypowiedzieć się na temat pracowników pięćdziesiąt plus. Na pytanie, czy zatrudnianie ich niesie za sobą większe ryzyko niespełnienia oczekiwań w porównaniu do młodszych kandydatów, tylko trzy procent respondentów odpowiedziało zdecydowanie twierdząco. „Raczej zgodziło się” osiem procent, a „raczej nie zgodziło się” 36 procent. Zdecydowanie nie – to odpowiedź 37 procent pytanych pracodawców.

- Na pewno niepodważalnym atutem osób dojrzałych jest ich bogate doświadczenie zawodowe, czasem bardzo konkretne kompetencje techniczne niedostępne na rynku. Dzięki zebranemu doświadczeniu potrafią radzić sobie z problemami, podejmować decyzje, zarządzać zespołem czy też projektami – mówi Anna Sudolska. - Poza tym lojalność, zaangażowanie i elastyczność to cechy, które cenimy w tej grupie zawodowej. To pokolenie, które ma już odchowane dzieci, zatem ich przewagą jest dostępność i brak ograniczeń. Można by wymienić wiele zalet osób z pokolenia dzisiejszych pięćdziesięcio- i sześćdziesięciolatków. Zarzutów pod kątem tej grupy pracowników jest zdecydowanie mniej wspomina się o mniejszej kreatywności i ograniczeniu cyfrowym, co też nie zawsze jest prawdą.

Na pytanie, czy „silversi” mają przewagę nad młodszymi pod względem doświadczenia i dyspozycyjności – zdecydowanie zgodziło się 29 procent, a „raczej zgodziło się” 42 procent respondentów reprezentujących pracodawców. Zdecydowanie nie - to odpowiedź 6 procent a „raczej nie” – 9 procent.

- Nie dziwią mnie te wyniki, bo uważam, że granica pięćdziesiątki jest już tylko stereotypem – przekonuje Paweł Nowak. – Owszem, kiedy sięgnę pamięcią mocno wstecz i przypomnę sobie naszych dziadków i babcie w dawnych czasach, to rzeczywiście wydaje się, że ich dzisiejsi rówieśnicy są w dużo lepszej kondycji fizycznej, czy nawet psychofizycznej, dodatkowo wspomaganej ambicjami i nieporównywalnymi do ówczesnych – możliwościami. Dziś czterdziestolatek to nie ten sam człowiek, co choćby serialowy Karwowski grany przez świetnego Andrzeja Kopiczyńskiego. Inne czasy, inni ludzie. No, chyba że weźmiemy pod uwagę tego Karwowskiego z filmu „Motylem jestem, czyli romans czterdziestolatka”. Dzisiejsi jego rówieśnicy i starsi to właśnie ludzie żądni wyzwań, przygód i nowych wrażeń.

WARTO ODWIEDZAĆ URZĘDY PRACY

Mimo wszystko urzędy pracy w dodatku mają narzędzia motywujące pracodawców do zatrudniania osób nie tylko po pięćdziesiątce, ale i w wieku emerytalnym. Istnieje możliwość dofinansowania wynagrodzenia wypłacanego przez pracodawcę, kiedy zatrudni bezrobotnego, który ukończył pięćdziesiąty rok życia i poszukującego pracy, który ukończył sześćdziesiąty (kobiety) lub sześćdziesiąty piąty (mężczyźni) rok życia. Dochodzi do tego ulga w opłacaniu składek na Fundusz Pracy oraz Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. W przypadku zatrudnienia kobiet powyżej 55. roku życia i mężczyzn powyżej 60. roku życia – pracodawca z tych opłat jest zupełnie zwolniony.

- Pracodawca może się też ubiegać o grant na utworzenie stanowiska pracy i w ramach aktywizacji zawodowej otrzymać pieniądze na wyposażenie stanowiska. – mówi Anna Sudolska. - Poza tym warto podkreślić, że zatrudnienie osoby 50 plus może być opłacalne ze względu na jej stabilność i lojalność. To są korzyści trudne do zmierzenia.

drGrażynaManiak, DziekanGryfickiegoWydziału Zachodniopomorskiej SzkołyBiznesu

Katarzyna Opiekulska-Sozańska, dyrektorzarządzająca w LSJHRGroup

- To jednak nie wszystko. – dodaje Katarzyna Opiekulska-Sozańska. - W wielu przypadkach firmy mogą też uzyskać nawet osiemdziesiąt procent dofinansowania do szkoleń i kursów, w tym dla pracowników w starszej grupie wiekowej. To świetny sposób, by rozwinąć kompetencje zespołu –i wykorzystać potencjał, który już mamy na pokładzie. Pracodawcy o tym wiedzą – od dłuższego czasu wspieramy firmy w pozyskiwaniu środków i projektowaniu ścieżek rozwojowych, bo naprawdę warto z tych możliwości korzystać, zanim zrobi to konkurencja.

Kodeks Pracy zakłada, że osoby, które są co najmniej cztery lata przed emeryturą podlegają ochronie przedemerytalnej. Oznacza to, że pracodawca nie może wypowiedzieć umowy o pracę.

- Zapis ten niesie też pewne zagrożenia, które są bardzo ważne dla sytuacji osób zbliżających się do wieku emerytalnego. Niestety, wielu przedsiębiorców – zwłaszcza w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw woli rozstać się z taką osobą z wyprzedzeniem, zanim ta wejdzie w okres ochronny. I trudno im się dziwić – rzeczywistość gospodarcza jest dziś zbyt niestabilna, by planować kilka lat do przodu – przestrzega Katarzyna Opiekulska-Sozańska. - W teorii ten zapis chroni pracowników. W praktyce – często działa przeciwko nim. Gdyby go nie było, myślę, że wielu pracodawców dłużej zatrzymywałoby osoby z doświadczeniem. Chcieliby mieć wybór – a nie poczucie, że podpisują umowę na czas nieokreślonego ryzyka. To problem, który powinien zostać rozwiązany natychmiast.

Autor:MichałSarosiekfoto:materiałyprasowe,AlicjaUszyńska

Skarul na manowcach

*Wyrażenie „być na manowcach” ma metaforyczne znaczenie i oznacza zejście z właściwej drogi — w sensie moralnym, życiowym, zawodowym czy intelektualnym. Kiedy ktoś jest „na manowcach”, to tak jakby zbłądził, zagubił się, odszedł od tego, co słuszne, wartościowe, rozsądne albo celowe - Chat GPT

Papier

Papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie?

Tak mi się kiedyś wydawało. Cierpliwość papieru podziwiałem i szanowałem. Byłem mu za tą cierpliwość niezwykle wdzięczny. Zawsze bez szemrania przyjmował moje koślawo stawiane litery i całe sznury nad wyraz szpetnie poskładanych zdań. Bez słowa sprzeciwu – choć słów w dyspozycji miał przecież wiele - dzielnie i wytrwale gromadził każdą powierzoną mu, nawet najbardziej pokrętną i zbłąkaną myśl.

Nie za cierpliwość ja dziś jednak składam papierowi hołd. Nie za powszechnie znane i spisane na nim – bo gdzieżby indziej zasługi. Nie za książki, nie za biblioteki, nie za archiwa, akta, dokumenty, druki, paragony, kwity, donosy i papierosy. Nie za Annę Kareninę ani Panią Bovary, nie za Don Kichota, Lorda Jima, Pana Tadeusza, Pana Samochodzika, ani Doktora Faustusa, których bez papieru na świecie by przecież nie było. Ja dziś biję papierowi pokłony za jego bohaterski opór w walce z głupotą.

Trzeba sprawę postawić jasno. Papier tą walkę przegrał. Już nie jest strażnikiem sensu i mądrości, już nie jest kolosem wznoszącym ludzkość ponad prawa natury. Nie jest nawet kolosem na papierowych nogach. Jest strzępem samego siebie i – co najbardziej dla papieru i dla mnie bolesne ofiarą własnej potęgi. Gdyby nie papier, nigdy przecież nie powstałby cyfrowy, zero-jedynkowy, coraz bardziej czarno-biały, wszechwładny świat.

Dostęp do papieru był łatwy, ale jednak limitowany. Pisanie głupot na papierze było proste jak dziś, ale ich dystrybucja już nie. Zanim przelane na papier słowo poszło w świat, ktoś zwykle nad nim się pochylił, ocenił, przerobił, uwolnił albo skazał na śmierć. Częściej niż cenzor był to redaktor, wydawca, mecenas, propagator idei, dostawca faktów zwykle sprawdzonych. Rządziły normy, zasady i kodeksy etyczne. Algorytmów nie było.

Mam przed sobą raport „Dezinformacja oczami Polaków” z 2024 roku opracowany przez Fundację DigitalPoland. Co z niego wynika? 33% naszych rodaków wierzy, że spisek klimatyczny ma na celu zniszczenie państw

opartych na gospodarce węglowej. 32% uważa, że feminizm i LGBT to ideologie, których celem jest narzucenie większości Polaków innego stylu życia, 37% jest przekonanych, że sztuczna inteligencja ma pomóc w inwigilacji obywateli przez rząd światowy. To tylko pierwsze z brzegu przykłady.

Słabe to pocieszenie, że spiskowe teorie wszędzie mają się świetnie. Jak we wszystkim i na tym polu przoduję Stany Zjednoczone. Jak się tam powszechnie uważa, światem rządzi siatka satanistycznych kanibali i pedofilów, z którą bohatersko walczy Donald Trump. Porywane w celu satanistyczno pedofilskich praktyk dzieci przetrzymywane są w waszyngtońskiej pizzerii. Sieci 5G wywołują choroby nowotworowe, są szkodliwe dla zwierząt, a nawet wywołały pandemie Covid. No i oczywiście ziemia jest płaska.

Prawda sama się obroni? Tak się nam kiedyś mogło wydawać. Dziś gołym okiem widać, że to gówno prawda. Jak bronić prawdy? Nie cenzurą przecież, bo tłumienie wolności słowa to droga na manowce (!) Istota problemu nie polega na tym, że ludzie wypisują bzdury. Problem polega na tym, że paru gości z Elonem na czele ma pieprzony interes w tym, żeby te pieprzone bzdury puszczać w obieg, bo to się klika i generuje hajs.

Walka o kliki jest zażarta. Cyfrowe media wznoszą się na szczyty poetyckiej finezji, żeby złapać uwagę swoich „userów” (bo przecież nie czytelników). Takie clickbaitowe tytuły to prawdziwa rozkosz dla kolekcjonerów nonsensu: „Lewandowski powiedział to na głos. Wszyscy zamarli”, „Żona Lewandowskiego ujawniła całą prawdę! Koniec spekulacji!”, „Trener Igi Świątek nie wytrzymał. Padły mocne słowa”. „Jga nie gryzła się w język. Huczy o tym cały świat”.

Bądźmy jednak sprawiedliwi. Technologie mają swoje powaby. Nawigacja GPS fundamentalnie zmieniła sposób poruszania się po drogach. Płacenie „telefonem” jest wygodne i pięknie skraca sklepowe kolejki (przywiązanie do banknotów demonstrują głównie mecenasi, lekarze, właściciele warzywniaków - ciekawe dlaczego? - oraz posiadacze Nokii

ZBIGNIEW SKARUL

Prezes szczecińskiej firmy Oskar Wegner.

W latach 1986 – 1995 dziennikarz Polskiego Radia Szczecin i szczecińskiego ośrodka Telewizji Polskiej. Stypendysta United States Information Agency. Twórca programów szkoleniowych, ekspert zagadnień dotyczących rynku reklamy oraz w dziedzinie komunikacji marketingowej. Współtwórca strategii reklamowych, współautor koncepcji programów lojalnościowych, motywacyjnych i grywalizacyjnych.

Z pomocą dla poszkodowanych

Sąsiad zalał nam mieszkanie? Dom uległ pożarowi? Zostaliśmy poszkodowani w wypadku samochodowym bądź podczas nieszczęśliwego zdarzenia, w wyniku którego doznaliśmy uszczerbku na zdrowiu? W takich sytuacjach dobrze znać swoje prawa, by nie zostać wprowadzonym w błąd przez ubezpieczyciela. Warto wtedy zgłosić się po pomoc do specjalistów. Takie usługi oferuje szczecińska firma Soluta.

– Świadczymy wiele usług w zakresie pomocy prawnej, dochodzenia odszkodowań oraz realizacji spraw urzędowych. Nasza oferta jest skierowana do każdej poszkodowanej osoby, w wypadku, czy to drogowym, czy innym wypadku codziennego życia, która ma kłopoty z ubezpieczycielami – mówi doradca odszkodowawczy Karol Małosek – Choć nasza siedziba znajduje się w Szczecinie, działamy na terenie całego kraju, a także za granicą. Od lat skutecznie pomagamy osobom pokrzywdzonym przez nieuczciwe praktyki dużych przedsiębiorstw i Skarbu Państwa.

Soluta oferuje szerokie spektrum działań. Są to nie tylko osoby prywatne, ale także przedsiębiorcy i ich firmy. Wśród tej klienteli jest kilka szczególnych grup. Pierwsza to poszkodowani w wypadkach komunikacyjnych. Drugą stanowią rolnicy, którzy ucierpieli we wszelkiego rodzaju szkodach rolnych. Są jeszcze poszkodowani zalaniami, pożarami – wymienia Karol Małosek. – Oprócz tego oferujemy podstawową pomoc prawną, zwłaszcza w sprawach urzędowych.

Jak zatem wygląda załatwienie takiej sprawy w praktyce? Klient zgłasza się do firmy i po krótkiej wstępnej analizie sprawy, która jest bezpłatna, określone zostaje, czy w ogóle jest o co powalczyć z ubezpieczycielem. – Zawieramy umowę zlecenia, klient podpisuje pełnomocnictwo i od tego momentu robimy wszystko za niego, ograniczając jego udział w sprawie do minimum — tłumaczy — Reprezentujemy klienta przed zakładem ubezpieczeniowym. Prowadzimy postępowanie likwidacyjne do momentu zawarcia korzystnej dla niego ugody, bądź do uzyskania maksymalnie możliwej kwoty, łącznie z procesem sądowym, jeżeli zachodzi taka konieczność. Oferujemy kompleksową pomoc. Łącznie, z tym że współpracujemy z rzeczoznawcami samochodowymi, kosztorysantami budowlano-remontowymi oraz przekazujemy dalej sprawy kancelariom prawnym do dalszego prowadzenia na etapie sądowym.

Soluta nie jest oczywiście jedyną firmą, która świadczy tego rodzaju usługi. Jednak na tle innych wyraźnie się odznacza. – Wyróżniają nas konkurencyjne stawki honorarium a nadto indywidualne podejście do klienta – podkreśla. Nie jesteśmy masówką, dlatego klient zawsze ma bezpośredni kontakt z osobą, która zajmuje się jego sprawą. Działamy nie tylko kompleksowo, ale i szybko. U nas sprawa nie leży i nie czeka na swoją kolej, tylko jest od razu opracowywana.

6010i. E-faktury, e-booki, e-recepty, e-bilety, e-kupony, e-learning, e-commerce, e-podpis i mObywatel są OK. Wkrótce się okaże czy OK jest AI.

W cyfrowym świecie wszystko musi być zmienne, szybkie, lekkie i zero-jedynkowe. Oczywiście „tak”, oczywiście „nie”. Żadnych wątpliwości, kalejdoskop wrażeń. Papier się nie mieni, nie lśni, nie miga. Papier stawia opór, zmusza do namysłu, a czasem nawet sprowadza na manowce. Papier to prestiż, „Prestiż” to papier. Jesteś tu! Gratuluję i dziękuję za UWAGĘ.

Prowadzenie takiej firmy to pewnego rodzaju misja. – Pracowałem przez jakiś czas przy obsłudze prawnej jednego z zakładów ubezpieczeń i byłem rozczarowany tym, co muszę robić – wyznaje. –Tym, że ludziom, którym pieniądze się należą, muszę odmawiać, np. zaniżając im świadczenia. To poniekąd podświadomie skłoniło mnie do tego, żebym znalazł się po dobrej stronie barykady.

W takim razie, dlaczego warto, a nawet trzeba korzystać z usług takich specjalistów jak pan Karol i jego współpracownicy. - Chciałbym, żeby podstawowa świadomość prawna w Polsce i w pewnym sensie mentalność, uległa zmianie. Żeby specjaliści w różnych dziedzinach, szczególnie w zakresie prawa, nie byli spostrzegani jako „krwiopijcy” – zaznacza.

– Często w tych trudnych przypadkach jesteśmy jedynymi, którzy mogą udzielić skutecznej pomocy. Ponadto dokumentujmy to, co się stało.

SOLUTA doradztwo prawne i odszkodowawcze ul. Witkiewicza 49/U-10, 71-124 Szczecin tel. kontaktowy: 518 690 650, e-mail: kontakt@soluta.pl, www.soluta.pl

Dokumentujmy nasze szkody, np. fotografujmy miejsce zdarzenia, to co uległo uszkodzeniu, obrażenia. Zapisujmy pewne szczegóły, bo one umykają. Gromadźmy wszelkie dokumenty, szczególnie urzędowe, dokumentację medyczną. Pozyskujmy – o ile to możliwe – już na miejscu zdarzenia dane wszelkich świadków. Wzywajmy na miejsca zdarzeń odpowiednie służby. Walczmy o swoje prawa i o siebie.

ad/fot.DominikaStolar

iX Asset Management SA

Doświadczeni eksperci z nowymi możliwościami

Niezależny Dom Maklerski od kilku tygodni działa pod nowym szyldem – iX Asset Management SA. To nadal grupa sprawdzonych, niezależnych ekspertów, doradców inwestycyjnych z wieloletnim doświadczeniem, z wiedzą, elastycznymi metodami działania oraz indywidualnym podejściem. Teraz wyposażeni zostali w nowe możliwości i nowe propozycje m.in. jako jedna z niewielu firm w regionie oferują usługi umożliwiające klientom wsparcie w wejściu do obrotu z akcjami na New Connect i obligacjami na rynek Catalyst.

Skoncentrowanie na potrzebach i bezpieczeństwie inwestorów, pomoc, dyspozycyjność, innowacyjne rozwiązania inwestycyjne skierowane na osiągnięcie jednego celu – satysfakcji każdego klienta – zarówno dopiero budującego swój majątek, jak i doświadczonych graczy na finansowych rynkach. To oferują Wealth Managerowie: Grzegorz Gurbin, Łukasz Martyniak, Marcin Baran oraz zarządzający aktywami dr Paweł Reczulski. Jako nowoczesny, niezależny dom maklerski, iX Asset Management SA zajmuje się tylko obsługą klienta premium w zakresie zarządzania majątkiem, aktywami i inwestycjami.

– Wyróżniamy się tym, że nie stoi za nami żadna „duża” bankowa instytucja finansowa. Mamy więc ten komfort, że możemy dostarczać naszym klientom rozwiązania, które są według nas najlepsze na rynku i nie musimy podlegać jakimkolwiek naciskom, planom, powiązaniom, sugestiom –podkreśla Paweł Reczulski.

– Nie mamy narzuconej polityki działania, oferowania pewnych produktów, sugerowania rozwiązań. Podchodzimy indywidualnie do każdego klienta, szukamy dla niego najlepszych inwestycji, które są w danym momencie dostępne na rynku. Nie patrzymy tak naprawdę na nic innego niż dobro klienta, bo on jest dla nas najważniejszy. Chodzi o to, żeby klient na sam koniec osiągnął wynik, który go usatysfakcjonuje z zachowaniem zasad pełnego bezpieczeństwa i transparentności – wyjaśnia Grzegorz Gurbin.

– Praca szczecińskiego zespołu iX Asset Management SA nie polega na działaniu tylko w ściśle określonych godzinach. Pracujemy wtedy, kiedy klient nas potrzebuje. Do naszych obowiązków podchodzimy z pełnym zaangażowaniem, bo nie są one tylko pracą, ale są też pasją. Zależy nam na tym, żeby klienci mieli dobrą usługę i satysfakcjonującą stopę zwrotu, większą niż ta, która jest na depozytach, bo depozyty płacą coraz mniej – podsumowuje Marcin Baran.

NOWE PERSPEKTYWY

Co oznacza nowa nazwa firmy iX Asset Management? I co było inspiracją do zmiany?

– Zmiana nazwy związana jest z dużymi zmianami jakie przeszliśmy w ostatnich miesiącach. Wejście nowych członków do akcjonariatu firmy, nowe rynki, reorganizacja wewnętrzna. Wszystko po to, aby jeszcze nowocześniej i wszechstronniej działać na rzecz naszych klientów – zarówno aktualnych i tych przyszłych – wyjaśnia Łukasz Martyniak

(i), to „independent”, czyli niezależność, która zawsze była dla nas jednym z najważniejszych fundamentów działalności. (X), to „experience”, czyli doświadczenie, którym jako Wealth Menagerowie możemy się chwalić – mówi Grzegorz Gurbin.

Asset Management – profesjonalne zarządzanie majątkiem klientów premium

Asset Management to usługa polegająca na aktywnym i profesjonalnym zarządzaniu portfelem inwestycyjnym klienta przez doświadczonego zarządzającego. Działania te są prowadzone zgodnie z wcześniej ustaloną strategią inwestycyjną, dopasowaną do profilu ryzyka oraz indywidualnych celów finansowych inwestora. Celem nie jest jedynie maksymalizacja stopy zwrotu, lecz także ochrona zgromadzonego kapitału, jego dywersyfikacja oraz bezpieczeństwo w zmiennych warunkach rynkowych.

Usługa realizowana jest w ramach indywidualnych umów z klientem i charakteryzuje się:

• pełną transparentnością,

• regularnym raportowaniem wyników i postępów oraz

• ścisłym nadzorem regulacyjnym.

Z Asset Management najczęściej korzystają osoby zamożne i ultrazamożne, które dysponują większym kapitałem i oczekują profesjonalizacji w zarządzaniu majątkiem. To klienci, którzy poza generowaniem zysków poszukują także spokoju i pewności, że ich kapitał pracuje w sposób optymalny, zgodny z ich długoterminowymi potrzebami i oczekiwaniami.

W iX Asset Management dostępne są zarówno gotowe strategie inwestycyjne, od kwot rzędu kilkuset tysięcy złotych, jak i w pełni spersonalizowane portfele, projektowane indywidualnie dla klientów posiadających kapitał liczony w milionach złotych. Te drugie stanowią usługę szytą na miarę, w której każdy element – od alokacji aktywów, przez dobór instrumentów, aż po reagowanie na wydarzenia rynkowe – jest dopasowany do konkretnej sytuacji klienta.

– Naszą rolą jest przekazywanie klientom rzetelnych i aktualnych informacji o ich inwestycjach. Dzięki temu klienci mogą samodzielnie podejmować świadome decyzje dotyczące swoich portfeli. Jeżeli istnieje choćby minimalne ryzyko, klient powinien być o nim poinformowany. Ważne jest, aby miał świadomość wszystkich aspektów podejmowanych działań oraz możliwych scenariuszy na rynku. Brak takiej wiedzy może prowadzić do sytuacji, w której pojawienie się straty wywoła silne emocje i skłoni do pochopnych decyzji. Rynek rządzi się swoimi prawami – to, co dziś wygląda na stratę, w przyszłości może mieć zupełnie inny obraz. Dlatego istotnym elementem współpracy jest edukacja, która pomaga lepiej rozumieć mechanizmy rynkowe i ich wpływ na inwestycje – tłumaczy Łukasz Martyniak.

– Jesteśmy nowocześniejsi, wychodzimy na rynki zagraniczne, rozszerzamy ofertę, pokazujemy nowe kierunki. Otrzymaliśmy licencję IPO (Initial Public Offering), czyli możliwość dokonywania po raz pierwszy oferty publicznej określonych papierów wartościowych. Możemy oferować usługę polegającą na kompleksowym przeprowadzeniu procesu wejścia poprzez współpracujące z nami spółki akcyjne na rynek New Connect, jak i wsparcia w emisjach obligacji na rynku Catalyst – wyjaśnia Paweł Reczulski.

– Jako dom maklerski możemy wprowadzać spółki na giełdę NewConnect – to duże osiągnięcie i usługa rzadko spotykana wśród domów maklerskich w Polsce, a już szczególnie w naszym regionie. Do tej pory nie dysponowaliśmy taką usługą. W Szczecinie oraz czterech ościennych województwach nikt się tym profesjonalnie nie zajmuje, bo trudno jest o specjalistów, którzy by się na tym znali. To jedna z naszych „nowinek”, ale nie ostatnia – podsumowuje Marcin Baran.

Dla mnie, jako zarządzającego aktywami i prowadzącego portfele inwestycyjne najważniejsze we współpracy z inwestorami jest ustalenie wspólnych celów i założeń. Często inwestorzy na pierwszym spotkaniu, gdzie rozmawiamy o tym, jak wygląda usługa zarządzania aktywami, czują niepewność co do tego, że ktoś bez ich wiedzy i decyzji dokonuje inwestycji na ich rachunek. Prawda jest taka, że faktycznie na bazie pełnomocnictwa notarialnego wykonujemy transakcje za klienta i na jego rachunku, ale kluczową i najważniejszą decyzję inwestor podjął znacznie wcześniej. Był to moment, kiedy zdecydował się na profesjonalne zarządzanie majątkiem i na wybór konkretnej strategii i Asset Mangera. Tu wówczas zapadła decyzja znacznie ważniejsza niż zakup jednego czy drugiego instrumentu do portfela. To decyzja oparta na ustalonych zasadach i zaufaniu do tego by ktoś indywidualnie opiekował się i zajmował środkami klienta, w jego najlepiej pojętym interesie. Weryfikacja i ocena jest dokonywana na bieżąco na podstawie comiesięcznych obszernych raportów, jak i „pobijania” benchmarku, co skutkuje realizacją success fee, czyli dodatkowego wynagrodzenia dla zarządzającego, gdy pobija zakładaną stopę zwrotu. To zasada win-win, gdzie każda ze stron jest zadowolona – inwestor za ponadprzeciętną stopę zwrotu, a zarządzający za osiągnięcie sukcesu.

Najważniejszą przewagą Asset Management nad samodzielnym inwestowaniem czy korzystaniem z tradycyjnych funduszy inwestycyjnych jest:

• indywidualizacja – strategia tworzona pod kątem konkretnego klienta, a nie masowego rynku,

• elastyczność – bieżące dostosowanie działań do zmian rynkowych i życiowych inwestora,

• aktywne zarządzanie – stałe monitorowanie i reagowanie na sytuację rynkową, zamiast biernego oczekiwania na wyniki.

drPawełReczulski,zarządzającyaktywami w iXAssetManagement

Dzięki temu klient nie kupuje „gotowego produktu”, lecz otrzymuje unikalną usługę premium, która stale ewoluuje i odpowiada na zmieniające się okoliczności. To połączenie profesjonalizmu, bezpieczeństwa i indywidualnej opieki, której celem jest długoterminowe pomnażanie oraz ochrona majątku.

Inwestowanie –

80% analizy, 20% psychologii

Nawet niedoświadczony Inwestor, który choć raz złożył zlecenie kupna lub sprzedaży akcji, obligacji czy funduszy inwestycyjnych, wie, że teoria to jedno, a praktyka – drugie. W podręcznikach strategia jest klarowna: kupuj tanio, sprzedawaj drogo. W rzeczywistości jednak emocje często stają się cichym, ale dominującym graczem przy naszym biurku. Strach, chciwość, euforia i żal to cztery najczęściej spotykane emocje, które w znacznym stopniu kształtują decyzje inwestorów.

W naszym domu maklerskim często powtarzamy: inwestowanie to w 80% analiza, a w 20% psychologia. Nawet najlepsza strategia techniczna czy fundamentalna może przegrać, jeśli inwestor nie potrafi utrzymać dyscypliny i panować nad sobą.

OD EUFORII PO PANIKĘ – POZNAJ SWOJE EMOCJE

Uczymy naszych klientów rozumieć, w jakim punkcie jest rynek, jakie daje możliwości i jakie niesie ryzyka.

Dlaczego? Bo inwestor, który wie, że strata jest możliwa, często... traci mniej.

To prosta zasada: jeśli wcześniej ustalisz granicę ryzyka, podejmujesz decyzje chłodniej i pewniej.

A kiedy naprawdę rozumiesz rynek i aktywa, w które inwestujesz – potrafisz wyłapać okazje, których inni nie zauważają. Wtedy zyski potrafią pozytywnie zaskoczyć.

JAK INWESTORZY „ZAPINAJĄ PASY” PRZED RYZYKIEM

Rynek jest jak droga – nigdy nie wiesz, co wydarzy się za zakrętem. Dlatego warto zapiąć pasy. Jako profesjonaliści wspieramy naszych klientów, szczególnie tych na początku swojej drogi inwestycyjnej, wiedzą, która skutecznie im pomaga w uniknięciu potknięć.

Nasi klienci, by zminimalizować wpływ emocji na podejmowane decyzje inwestycyjne:

• Rozkładają inwestycje na różne obszary (np. część w akcje, część w obligacje, część w inne aktywa alternatywne).

• Z góry ustalają, ile są gotowi stracić na danej inwestycji, zanim zdecydują się zamknąć pozycję lub zrealizować dopłatę.

• Przede wszystkim oceniają, czy poten -

cjalny zysk jest wart ryzyka, które podejmują.

Akceptacja faktu, że straty są możliwe –paradoksalnie pomaga im je ograniczać – bo decyzje podejmuje się spokojniej.

ROLA CIERPLIWOŚCI I DŁUGOTERMINOWEGO MYŚLENIA

Wielu inwestorów przegrywa z rynkiem nie dlatego, że ich analiza była błędna, ale dlatego, że nie dali swoim decyzjom czasu na realizację. W świecie natychmiastowych informacji i szybkich transakcji cierpliwość jest jedną z najtrudniejszych, ale najbardziej opłacalnych cech.

Długoterminowy inwestor patrzy na zmienność rynku jako na naturalny ele -

Zaufanie zbudowane na wiedzy – o relacji

z klientem, który wie, czego chce

Osiem lat temu poznałem klienta – Krzysztofa, którego świadomość finansowa już na starcie wysoko ustawiła poprzeczkę. Jako przedsiębiorca, który sam przez lata podejmuje trafne decyzje inwestycyjne, miał konkretne oczekiwania wobec naszej współpracy – transparentność, partnerski dialog i wartość dodaną. To nie była relacja, którą budowałem tłumacząc klientowi podstawowe mechanizmy rynkowe, gdyż miał w tej kwestii swoje bardzo bogate, prywatne doświadczenia. Tutaj liczyły się argumenty, dane i logika.

Od początku było oczywiste, że nie będzie to standardowy model współpracy. Pan Krzysztof przychodził z konkretną wizją, jasno określonymi celami i – co najważniejsze – rozumieniem ryzyka inwestycyjnego, co jest dla mnie najważniejsze we współpracy z każdym klientem. Punktem wyjścia, zgodnie z decyzją klienta, było stworzenie strategii, która będzie wspierać rozwój prywatnego i firmowego majątku, a jednocześnie nie będzie odciągać uwagi od intensywnie rozwijanej firmy.

Dlatego, zgodnie z decyzją klienta, powstał portfel spełniający trzy podstawowe kryteria:

1. Bezpieczeństwo i płynność – decyzją klienta część rezerwową portfela utworzyły fundusze rynku pieniężnego oraz wyselekcjonowane strategie dłużne.

2. Stopniowe budowanie wartości – przez aktywa długoterminowe w funduszach inwestycyjnych zamkniętych (FIZ), private debt.

3. Możliwość elastycznego reagowania na okazje rynkowe – poprzez fundusze absolutnej stopy zwrotu oraz portfel zarządzany aktywnie – umowa o Asset Management (indywidualne zarządzanie majątkiem) z biurem maklerskim.

WSPÓLNA PRACA I ROZWIĄZANIA

Z Panem Krzysztofem nie prowadzę standardowych „spotkań podsumowujących kwartał”. Każda rozmowa to merytoryczna wymiana – z pytaniami o skład funduszy, ratingi kredytowe emitentów, korelacje między segmentami portfela. Taka współpraca wymaga ode mnie ciągłego zaangażowania – tak, by klient miał stały dostęp do aktualnych informacji o wydarzeniach na rynku kapitałowym, co umożliwia mu podejmowanie świadomych decyzji. Największą satysfakcję dają momenty, w których decyzja klienta – np. o wyjściu z funduszu w odpowiednim momencie – okazuje się kluczowa dla stabilności oraz wyniku całego portfela.

ment cyklu, a nie powód do panicznych decyzji. W praktyce oznacza to trzymanie się planu nawet wtedy, gdy w krótkim terminie wyniki są gorsze.

Świadomy inwestor to ten, który zna swoje reakcje, ma plan działania, kontroluje ryzyko i potrafi zachować spokój w obliczu zmienności rynku.

W naszym domu maklerskim wierzymy, że sukces inwestycyjny zaczyna się w głowie. Kapitał finansowy to jedno, ale kapitał psychiczny – zdolność do podejmowania mądrych, konsekwentnych decyzji – jest równie ważny. Inwestowanie to maraton, a nie sprint. A zwyciężają ci, którzy potrafią biec równym tempem, niezależnie od tego, jak wygląda trasa.

Wiedza klienta to siła, ale i odpowiedzialność. To, co wyróżnia Pana Krzysztofa na tle wielu zamożnych klientów, to świadomość złożoności procesu inwestowania i gotowość do ponoszenia konsekwencji decyzji. Ta świadomość pomaga również podejmować czasem bardzo trudne decyzje w momencie, gdy większość osób chciałaby wyjść z inwestycji po bardzo dużych spadkach. To Pan Krzysztof, po przedstawieniu mu wnikliwej analizy i wielu argumentów, podejmuje decyzje o dodatkowym ulokowaniu środków. Dla wielu współpraca z tak świadomym klientem mogłaby wydawać się wymagająca, dla mnie to zaszczyt. Jest to klient, który oczekuje jakości, zaufanie budujemy nie przez obietnice, lecz przez regularne dostarczanie rzetelnych informacji, transparentne działania i wyniki zgodne z przyjętymi założeniami.

OSIEM LAT, KTÓRE ZMIENIŁY NIE TYLKO PORTFEL

Przez osiem lat zmieniał się nie tylko portfel Pana Krzysztofa. Zmieniał się także rynek, otoczenie makroekonomiczne i priorytety. Jednak najważniejsze pozostało niezmienne: partnerska relacja, oparta na profesjonalizmie i szacunku dla kompetencji drugiej strony. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że klient stworzył coś więcej niż plan inwestycyjny – wspólnie zbudowaliśmy strategiczny sojusz, który wspiera go w realizacji jego priorytetów, czyli rozwijaniu wpływowej firmy, która realnie zmienia jakość opieki zdrowotnej w Polsce. Czuję się wyróżniony, że mogę być częścią tego procesu – w tle, z uważnością i najwyższą starannością.

Alternatywne formy lokowania kapitału

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Rada Polityki Pieniężnej już kilkukrotnie obniżała stopy procentowe. Możliwe, że podobne decyzje będą podejmowane również w przyszłości. Jednym z ich widocznych skutków jest systematyczny spadek oprocentowania depozytów bankowych. Coraz więcej uczestników rynku finansowego zaczyna w związku z tym analizować alternatywne formy lokowania kapitału, które mogą potencjalnie ochronić wartość pieniądza w czasie.

Jednym z obszarów, które budzą zainteresowanie inwestorów, jest rynek obligacji korporacyjnych – w szczególności struktury private debt. Działalność funduszy długu korporacyjnego w tej formule może w pewnym sensie przypominać model działania banków, w których środki klientów przekształcane są w finansowanie udzielane przedsiębiorstwom. W przypadku funduszy private debt dochodzi do udzielania odpłatnego finansowania firmom, jednak przy udziale inwestorów prywatnych.

Firmy korzystające z takiego finansowania zwykle przechodzą weryfikację i oferują określone zabezpieczenia. Zysk funduszu jest uzależniony od jakości udzielonego finansowania i ponoszonego ryzyka. Tego typu rozwiązania są obecne na polskim rynku od wielu lat i można znaleźć fundusze, które wykazywały w przeszłości regularnie stopy zwrotu wyższe od depozytów bankowych. Oczywiście wyniki historyczne nie są gwarancją przyszłych rezultatów. W ostatnich latach rynek ten rozwija się dynamicznie, co widać m.in. po rosnących aktywach funduszy inwestujących w ten segment.

Private debt – elastyczne finansowanie przedsiębiorstw, atrakcyjne i powtarzalne

stopy zwrotu

Private debt, czyli prywatne finansowanie dłużne, to rosnący segment rynku finansowego, który zdobywa na znaczeniu zarówno z perspektywy inwestorów, jak i przedsiębiorców. Stanowi on alternatywę dla klasycznego kredytu bankowego i jest szczególnie istotny dla średnich firm, które często mają ograniczony dostęp do finansowania bankowego lub poprzez emisję obligacji na rynku publicznym. Dla inwestorów private debt to możliwość uzyskania atrakcyjnych i powtarzalnych stóp zwrotu w ramach funduszy dłużnych, bez konieczności inwestowania w bardziej ryzykowne aktywa.

W Polsce sektor małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP) dominuje wśród firm, a mimo to dostęp dla tych przedsiębiorstw do finansowania bywa ograniczony. Kredyty bankowe charakteryzują się sztywnymi kryteriami, co szczególnie dotyka firmy planujące dynamiczny rozwój, ekspansję zagraniczną czy też przejęcia innych przedsiębiorstw. Właśnie w tę lukę wchodzi private debt – finansowanie dostosowane do potrzeb konkretnych przedsiębiorstw, z elastycznymi warunkami spłaty, okresem finansowania od dwóch do pięciu lat i dopasowaną strukturą zabezpieczeń.

Firmy korzystające z private debt zyskują nie tylko środki na rozwój, ale też partnera, który rozumie realia rynkowe. CVI Dom Maklerski to lider w segmencie private debt w regionie Europy Środkowej, który od 2012 roku zrealizował ponad 700 inwestycji, o wartości ponad 12 mld zł. W samym 2025, CVI ma plan przeznaczyć ponad 2 mld zł na finansowanie średniej wielkości firm, wspierając tym samym rozwój polskiej gospodarki.

PRIVATE DEBT PRODUKTEM INWESTYCYJNYM

Zastrzeżenie prawne:

MarcinBaran,iXAssetManagement

Innym segmentem rynku, który bywa analizowany w kontekście niskich stóp procentowych, są fundusze obligacji skarbowych. Spadek stóp może wpływać na wzrost cen obligacji o stałym oprocentowaniu, które często stanowią składniki takich funduszy. Zdarza się, że fundusze obligacyjne osiągają w takich warunkach dużo lepsze wyniki. Taki mechanizm można zaobserwować już od wielu miesięcy. Klienci, którzy zainwestowali w ten sposób przed pierwszymi obniżkami, mogą dziś czuć się zadowoleni.

Cykl obniżek trwa. Wielu uczestników rynku rozważa aktualnie dywersyfikację portfela i szuka rozwiązań, które wpisują się w zmieniające się otoczenie rynkowe. Podejmując decyzje finansowe, warto kierować się nie tylko wynikami historycznymi, ale również świadomością ryzyka i własnymi priorytetami inwestycyjnymi.

Powyższy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, oferty ani porady w rozumieniu ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. Przed podjęciem decyzji inwestycyjnej należy skonsultować się z licencjonowanym doradcą finansowym, maklerem lub innym uprawnionym podmiotem.

PodziękowaniadlaPiastówOfficeCenterzapomocw realizacjisesjizdjęciowej

Choć globalnie private debt jest domeną inwestorów instytucjonalnych, w Polsce dynamicznie rozwija się również oferta dla inwestorów indywidualnych. Fundusze private debt są produktem zarówno dla klientów o mniejszej, jak i większej skłonności do ryzyka. Obecnie fundusze te są dostępne zarówno w formie publicznej, jak i niepublicznej.

POWTARZALNOŚĆ WYNIKÓW JAKO FUNDAMENTY INWESTYCJI

Inwestowanie w fundusze private debt nie powinno być impulsem ani reakcją na bieżącą koniunkturę. To strategia długoterminowa, wymagająca dłuższego horyzontu inwestycyjnego. Co ważne, fundusze private debt wyceniane są regularnie (zwykle co miesiąc), a to pozwala na bieżące śledzenie wyników i ocenę ryzyka.

Choć stopy zwrotu mogą nie wydawać się spektakularne na tle ryzykownych klas aktywów, to właśnie ich stabilność i powtarzalność stanowi główną wartość private debt. Fundusze, których portfelem zarządza CVI osiągają rok w rok stopy zwrotu na poziomie przekraczającym o kilka punktów procentowych rentowności obligacji skarbowych, depozytów, czy innych funduszy dłużnych. Przykładem może być Fundusz Długu Korporacyjnego Rentier FIZ, działający już ponad 9 lat i co roku przynoszący inwestorom atrakcyjne zyski. Oczywiście należy też pamiętać, że także w przypadku tego typu strategii inwestycyjnej występuje ryzyko straty kapitału. Dlatego tak istotny jest wybór partnera, który dysponuje odpowiednim zespołem inwestycyjnym, posiadającym doświadczenie w doborze projektów inwestycyjnych, monitorowaniu jakości portfela czy restrukturyzacji problematycznych sytuacji. Bardzo ważnym elementem jest także odpowiednio duże rozproszenie portfela funduszu, zapewniające brak wpływu na wynik całego funduszu, ewentualnych problemów pojedynczego przedsiębiorstwa.

CVI Dom Maklerski sp. z o.o. Plac Europejski 2, Warsaw Spire, Budynek C, 00-844 Warszawa biuro@cvi.pl www.cvi.pl iX Asset Management S.A. Warecka 11a, 00-034 Warszawa www.ixam.pl

Z tych względów private debt staje się coraz istotniejszym i trwałym elementem nowoczesnego rynku finansowego. Dla przedsiębiorców to szybki, elastyczny i dostosowany do potrzeb sposób pozyskania kapitału. Dla inwestorów stanowi źródło powtarzalnych stóp zwrotu i sposób na dywersyfikację portfela bez nadmiernej ekspozycji w zmienność. W warunkach polskich, gdzie sektor MŚP odgrywa kluczową rolę, rozwój rynku private debt to nie tylko szansa na lepszy dostęp do finansowania firm, ale też na budowę zyskownych długoterminowych strategii inwestycyjnych.

RafałLis,PartnerZarządzający CVI Dom Maklerski

Piastów Office Center

Przestrzeń,

w której firmy rozwijają skrzydła, a pracownicy czują się jak u siebie

Szukasz biura w świetnej lokalizacji, w nowoczesnym i zrównoważonym budynku, z dostępem do wszystkiego, czego potrzebujesz? Piastów Office Center jest nowoczesnym kompleksem biurowym położonym niemal w samym sercu centrum Szczecina, od lat posiadającym reputację jednego z najbardziej prestiżowych miejsc pracy w regionie. To propozycja, którą warto rozważyć. Dlaczego właśnie tutaj?

Piastów Office Center to trzy budynki biurowe o łącznej powierzchni około 25 000 m² najwyższej klasy przestrzeni komercyjnych. Kompleks stał się jednym z najchętniej wybieranych centrów biznesowych, oferując nowoczesne miejsce pracy. Obecnie swoje siedziby mają tu firmy z branży IT, telekomunikacji czy usług biznesowych.

Lunch w dobrej restauracji, szybka wizyta w banku, spotkanie z doradcą finansowym, konsultacja lekarska czy trening na siłowni – tu wszystko znajduje się w zasięgu kilku kroków. Partery budynków zostały zaprojektowane z myślą o gastronomii i usługach codziennych, tworząc w pełni funkcjonalne, samowystarczalne środowisko biznesowe. Do dyspozycji najemców i pracowników pozostaje więc dobra restauracja, oddział banku, firma ubezpieczeniowa, placówka medyczna czy centrum fitness. Dzięki temu powstało samowystarczalne środowisko biznesowe.

ZRÓWNOWAŻONE MIEJSCE PRACY

Piastów Office Center posiada międzynarodowy certyfikat środowiskowy BREEAM, potwierdzający jego profil zrównoważonego rozwoju. Właściciel obiektu koncentruje się na efektywnym zużyciu energii, ograniczaniu emisji CO2 oraz oszczędności wody pitnej. Równie ważny jest wymiar społeczny – troska i dbałość o najemców, wspieranie lokalnych inicjatyw oraz utrzymywanie wysokiej jakości otoczenia budynków.

– Nasi Najemcy są w centrum naszych działań. Nie oferujemy wyłącznie powierzchni biurowej – tworzymy środowisko, w którym firmy i ich pracownicy mogą naprawdę się rozwijać” – podkreśla Anna Kacprzak, Senior Asset Manager w INVESTIKA Polska Services, odpowiedzialna za profesjonalne zarządzanie aktywami budynku. – Mamy dedykowanego Community Managera, który jest pierwszym punktem kontaktu dla najemców i na bieżąco odpowiada na ich potrzeby. Dbamy również o otoczenie naszych budynków, aby było czyste i zadbane.”

SIŁA MIĘDZYNARODOWEGO KAPITAŁU

Jesteśmy z Wami od 2008 roku

Piastów Office Center jest współwłasnością INVESTIKA Real Estate Fund – największego w Czechach i na Słowacji pozabankowego detalicznego funduszu inwestycyjny nieruchomości – oraz jego partnera, spółki private equity BUD Holdings z siedzibą w Luksemburgu, inwestującą w perspektywie długoterminowej w Europie Środkowo-Wschodniej.

INVESTIKA Real Estate Fund wszedł na rynek polski w 2021 roku i obecnie aż dwie trzecie całego portfela nieruchomości posiada właśnie w Polsce. Takie strategiczne rozmieszczenie wynika z przyjętej polityki inwestycyjnej, opartej m.in. na analizie PKB i perspektyw rozwoju. Polska gospodarka jest około 2,7 razy większa od gospodarki czeskiej i zajmuje 6. miejsce w Unii Europejskiej, a dodatkowo charakteryzuje się wyższym potencjałem wzrostu. Dlatego Fundusz posiada już 430 000 m² powierzchni biurowych i logistycznych w kluczowych polskich lokalizacjach.

18 lat...

AnnaKacprzak,SeniorAssetManager w INVESTIKA Polska Services

Codzienną obsługę budynków zapewnia INVESTIKA Polska Services, świadcząc profesjonalne usługi zarządzania polskim portfelem nieruchomości INVESTIKA Real Estate Fund. – Robimy wszystko, aby budynki należące do INVESTIKA Real Estate Fund były pierwszym wyborem dla firm. A Piastów Office Center w Szczecinie oferuje ku temu doskonałe możliwości. Zapraszamy serdecznie – podsumowuje Anna Kacprzak z INVESTIKA Polska Services.

Dlanasnieruchomościtowięcejniżpowierzchnie.Tomiejsca,wktórychcodziennośćspotykasięzpotrzebamiludzi.

Kacprzak

Szukaj nas: www.prestizszczecin.pl prestiz.magazyn.szczecinski magazyn_szczecinski_prestiz issuu.com / prestizszczecinski

Historie Sukcesu

Paweł Fornalski: działać tu i teraz

Paweł Fornalski od 25 lat razem ze swoim wspólnikiem i przyjacielem Sebastianem Mulińskim kształtuje i rozwija polski e-commerce. W 2016, magazyn „eCommerce” przyznał mu nieoficjalny tytuł „Ojca chrzestnego polskiego e-commerce”, a w konkursie eKomersy otrzymał prestiżową nagrodę za największy wkład w rozwój tej branży, którą zresztą zrewolucjonizował. Był współzałożycielem i CEO IAI SA (www.iai-sa.com). W 2022r. przekazał menedżerom zarządzanie firmą, zostając jej przewodniczącym rady nadzorczej i zarządzając strategią grupy kapitałowej IAI Group.

Oprócz IAI, Paweł Fornalski aktywnie inwestuje jako Anioł Biznesu w rozwiązania wspierające e-commerce wspierając wiedzą i doświadczeniem początkujące firmy w szybkim skalowaniu, budowaniu strategii i osiąganiu rentowności. W roku 2024 otrzymał za działalność na tym polu najbardziej prestiżową nagrodę Business Angel of the Year, przyznawaną przez organizację COBIN.

Programowaniem rozwiązań dla e-commerce zajmuje się od 1997. Przed IAI był freelancerem i programistą. Ukończył studia magistersko-inżynierskie i doktoranckie na Wydziale Informatyki Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. W pierwszych latach IAI równolegle tworzył też popularne internetowe serwisy i social media w tym legendarny portal Hip-Hop.pl.

Czy pieniądze dają szczęście?

Pieniądze w moim życiu pojawiły się w sposób naturalny, dzięki użytecznej pracy jaką wykonywałem dla innych. Początkowo, obserwując otoczenie, trochę się ich wstydziłem. Dojrzałem jednak do tego, że skoro mam pieniądze to, dlaczego miałbym się ich wstydzić albo ukrywać fakt z ich posiadania. W końcu uczciwie zarobione pieniądze są ozdobą człowieka, mogą być artefaktem dobrego życia. W tym sensie dają mi szczęście.

A pamiętasz swoje pierwsze w życiu zarobione pieniądze?

Pierwsze zarobione pieniądze były za napisanie programu do wystawiania faktur, jeszcze na stare komputery. Napisałem program, który pozwalał na wystawienie faktury VAT, która wówczas była w Polsce nowością. Drugie „branżowe” pieniądze były za napisanie strony internetowej dla mojego liceum. Odbywało się to w ramach konkursu, gdzie nagroda pieniężna, jeśli dobrze pamiętam, wynosiła 50 złotych, czyli dzisiaj byłoby to jakieś 500 złotych.

Kiedy nastąpił moment, gdy poczułeś, że wykształcenie informatyczne możesz przekuć w biznes?

Na początku w informatyce nie było dużych pieniędzy. Jestem z rocznika 80. i na początku tzw. Informatyk, gdyż nie było jeszcze takich specjalizacji jak programista czy administrator, był jednym z najgorzej płatnych zawodów. Nie było to takie oczywiste, że na informatyce da się zarobić. Początki komputerów to było kopiowanie i piractwo, więc ktokolwiek napisał nawet udany program to niekoniecznie był majętną osobą. W zasadzie dopiero Internet stworzył możliwość zarabiania. Coś co jest w Internecie, na serwerze to nie już takie proste do skopiowania. Można wokół tego budować duży biznes. I tutaj przydały się moje inne umiejętności. Do pewnego momentu się wahałem się czy mi bliżej do sztuki użytkowej czy do biznesu – również zdawałem na Marketing i Zarządzanie na Uniwersytecie Szcze-

cińskim. I chociaż w tamtym okresie marketing to był najbardziej oblegany kierunek studiów, to mimo wszystko postawiłem na informatykę. Z perspektywy czasu była to bardzo dobra decyzja. W informatyce było wiele osób, które widziały tylko komputer. Ja dzięki temu, że interesowałem się wieloma rzeczami, potrafiłem połączyć to co na komputerze z tym co dla człowieka. Faktycznie dzięki temu zarobiłem duże pieniądze.

Jak się wymyśla rzeczy, które okazują się rewolucyjne?

Każde przedsięwzięcie, które budowałem, czy będę budował w przyszłości, wywodzi się z tego, że patrzę na to czego potrzebują ludzie dookoła mnie. Potem to weryfikuję, sprawdzając, czy ludzie poza kręgami, do których docieram również potrzebują danego produkty czy usługi a przede wszystkim, czy chcą za niego płacić. I wtedy, kiedy ludzie chcą za coś płacić, tzn. uważają, że jest to potrzebne i użyteczne, to wtedy zaczynam to budować. Tak było z IAI i platformą sklepów internetowych IdoSell, ale też z kolejnymi usługami w ramach IAI jak IdoBooking, czyli system do rezerwacji. Te wszystkie pomysły brały się z tego, że widzę, że coś jest potrzebne. Nie rzucam się też bezkrytycznie na wszystko i nie kopiuję pomysłów innych. Najpierw przeprowadzam analizę tego co jest aktualnie na rynku i jakie ma słabe punkty w sensie oferty dla klienta. Jeśli widzę klientów potrzebujących takiej usługi i chcą za nią płacić, to jest to dobry kandydat do zaoferowania im tego. Kiedy się to zrobi z sukcesem i dobrze oszacuje skalę to te pieniądze pojawiają się w sposób naturalny.

Zrewolucjonizowałeś usługi internetowe.

To nie jest tak, że obstawiłem zakład czy wizję przyszłości i się udało trafić. W moim pierwszym dużym projekcie, czyli portalu Hip-Hop.pl, to było tak, że trafiliśmy, na czas, kiedy kultura hip-hop dopiero się rozwijała i wpasowaliśmy się w to. Ale dzięki temu portalowi ta kultura też mocno się rozwijała. Podobnie było z IdoSell, w którym zastosowaliśmy przed wszystkimi tzw. model SaaS, czyli program oferowany jako usługa w Internecie. Przez sukces IdoSell pokazaliśmy wielu osobom, że można zarabiać długofalowo więcej w tym modelu biznesowym. Usługi SaaS na tle Europy, w Polsce są bardzo dobrze rozwinięte i IdoSell było jedną z pierwszych usług w modelu SaaS. Posialiśmy i to wzeszło, bo oto dbaliśmy. Dobrze zdiagnozowaliśmy, że to ma sens i dopilnowaliśmy, aby klienci byli zadowoleni. Założyliśmy, że skoro ma to sens i inne modele są gorsze, to w pewnym momencie rynek to załapie i my będziemy w dobrej pozycji. Dobra usługa i dobre wykonywanie swojej pracy zaowocowało. Stwierdziliśmy: Ok, to czego szukają sprzedawcy internetowi to jest jedno, ale jaka jest ich realna potrzeba?

Potrzebują mieć program, który się automatycznie aktualizuje, który realizuje bardzo dużo funkcji, który pozwala na opiekę nad klientem, zarówno w sensie rozwoju oprogramowania do zmieniających się warunków, ale także w sensie graficznym. Odpowiedzią na to było stworzenie usługi SaaS, która tak a nie inaczej wygląda i która odniosła sukces.

Każdy kto chce zbudować w Szczecinie biznes powinien zastanowić się jaka jest potrzeba klienta, jak może ją innowacyjnie zrealizować. Innowacyjnie nie oznacza wcale, że ma za tym stać sztuczna inteligencja czy jakieś high tech’owe, kosmiczne technologie, tylko zrobienie tego w inny, znacząco lepszy sposób, niż wszyscy wcześniej.

Wspomniałeś Paweł o sztucznej inteligencji, która zaczyna się pojawiać na coraz większych obszarach naszego życia. Przed tym już nie ma odwrotu. Mamy czego się obawiać, że np. zastąpi nas w wielu dziedzinach życia?

Podobnie było z komputerami, z Internetem. Na początku były to bardzo drogie urządzenia, dostępne tylko dla nielicznych. Później się to zdemokratyzowało. Około 2000 roku, kiedy zaczynałem swoją działalność, zaczynał wchodzić do domów Internet. Na początku wiele osób uważało, że jednak nie ma to jak program na komputerze. Mnie Internet fascynował w sposób naturalny, że dzięki niemu można dotrzeć do całego świata i każdy może otworzyć mój program bez instalowania go na komputerze. Potem weszły urządzenia mobilne, które łączyły się z Internetem. Teraz pojawiła się sztuczna Inteligencja, która znowu coś dodaje i będzie coraz powszechniejsza. Na razie mamy to w usługach chmurowych, potem będziemy mieć to w takich urządzeniach jak humanoidy, samochody czy pojazdy latające. Trudno przewidzieć w którą stronę to podąży, ale na pewno AI pojawi się w coraz większej ilości codziennych urządzeń. Ogólnie produkty stają się coraz bardziej inteligentne, nawet zabawki dla dzieci są naszpikowa-

ne elektroniką. Kiedyś ekran dotykowy był czymś niezwykłym, teraz jest rzeczą powszechną. Czy należy się obawiać sztucznej inteligencji? Myślę, że tak jak wszystkiego co nowe. Świat się nie zatrzyma i AI z pewnością nie jest ostatnią innowacją. I trzeba mieć otwartą głowę, na każdą kolejną dużą zmianę.

Wracając do biznesu i do samej pracy. Jak dobrać sobie odpowiedniego wspólnika, z którym można jeszcze się przyjaźnić? Może odwrotnie: osoba, z którą się przyjaźnimy może zostać naszym wspólnikiem. Moi rodzice prowadzili wspólnie biznes i są do tej pory szczęśliwym małżeństwem. Ale ja z moją żoną nie prowadzę wspólnej firmy. Każde ma swoich wspólników, bo pracujemy w kompletnie różnych dziedzinach. Jak się coś robi, ludzie pasujący do pomysłu, pojawiają się naturalnie. Jeśli dobrze się nam z nimi współpracuje i jeszcze są naszymi przyjaciółmi to niby dlaczego z nimi tego nie robić. To są moim zdaniem dobrzy wspólnicy.

A jak zarządzać bardzo dużą grupą ludzi? Moje podejście do delegowania zadań było nastawione na maksymalną efektywność biznesową. Ale też było wymagające pod względem konieczności zdobycia ogromnie szerokiej wiedzy i dużej ilości pracy. Firmę założyliśmy we dwóch. Na początku robiliśmy wszystko sami następnie wraz z rozwojem formy delegowałem na różne stanowiska poszczególne osoby. Najpierw nimi zarządzałem, a później tym zajmowały się inne osoby, które nauczyłem, jak zarządzać innymi. To wszystko wynikało z modelu delegowania obowiązków. Moja metoda działała, dawała mi duże poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia. Powodowała, że klienci mi ufali. Nie jest to uniwersalna metoda, bo była dobra w młodym wieku, gdy nie miałem innych zobowiązań. Ale zawsze kierowałem się tym, że klient jest najważniejszy i delegowanie miało służyć poprawie jakości, nie mojej wygodzie.

Jakie trzeba mieć cechy, żeby się zarządzać tak dużą firmą, która do tego przynosi ogromne zyski?

Na to również nie mam jednej recepty, bo znam wielu ludzi i średnio majętnych i miliarderów i nie mam jednego wzorca osobowości czy postępowa-

nia, które można by skopiować od nich. Każda firma realizuje inne usługi. Podchodzę do tego w myśl zasad stoickich, czyli robię możliwie najlepiej to co ode mnie zależy a na resztę nie mając wpływu, odpuszczam. Czy ktoś na koniec skończy z majątkiem 10, 100 milionów, czy 10 miliardów, będzie zależało od wielu niezależnych od niego czynników. Pomijam ludzi, którzy zbili majątki na nieetycznych rzeczach i albo które były kwestią szczęścia, że znaleźli się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, ale wiem, że każda z tych osób która odnosi sukces, poświęciła się przedsięwzięciu i robiła to możliwie lepiej od innych.

Wspomniałeś Paweł o stoicyzmie. Kierujesz się w życiu tą konkretna filozofią?

Dzięki temu, że odkryłem stoicyzm wiele rzeczy, które były dla mnie naturalne mogę teraz nazwać. Do zasad stoickich w 95% doszedłem poprzez własną obserwację. Szczęście można czerpać z tego jak do podchodzimy do rzeczy, z szukania doskonałości i satysfakcji z tego, że się czemuś poświęcamy. Dzięki temu świat ma jakiś sens. Żyjemy w rzeczywistości, w której bardzo wiele osób sobie z nią nie radzi, od nastolatków po miliarderów. Wiele osób choruje na depresję, popełnia samobójstwa, statystyki są bezlitosne. Stoicyzm pomaga mi odnajdywać szczęście. Wskazuje, że nie wszystko ode mnie zależy, natomiast warto skupić się na tym co ode mnie zależy. Dzięki temu można sobie wszystko poukładać w głowie i przy tym nie zwariować.

Pozostając w filozoficznym klimacie, co sądzisz o określeniu „worklife-balance”, które stało się modnym hasłem. Ma przełożenie w rzeczywistości?

Nie lubię takiego podejścia, bo ono zakłada, że mamy tylko dwa życia: work i life. Jeżeli angażujemy się w coś na maksa i wkładamy w to całego siebie, to trudno powiedzieć, że to nie jest nasze życie. Dla mnie jest to bez sensu. Ten balans musi być w nas. Mi go daje podejście stoickie i zrównoważony rozwój na różnych obszarach życia, takich jak hobby czy moi bliscy. Pozwala stąpać twardo po ziemi i nie zwariować, ale też powoduje, że na koniec dnia mogę się zaangażować w coś co uczyni świat trochę lepszym. Zaangażowanie pozwala nam podnosić nasze kwalifikacje, umiejętności. Stajemy się przez to lepsi.

A jak się dobrze wychodzi z firmy, jak przeprowadzić bezkolizyjnie sukcesję?

Może za parę lat jak się spotkamy ponownie, to powiem, jak się zakończyła. Moja sukcesja trwa od kilku lat, od kiedy część firmy została sprzedana funduszowi inwestycyjnemu. To pomogło wprowadzić do firmy inne osoby, które przejmują ode mnie bieżące zarządzanie. Aktualnie jestem zaangażowany w strategię, rozwój, pilnowanie jakości, wyznaczanie kierunków firmy. To jest praca, która może mnie nie wiąże na sztywno z jakimś miejscem w określnym czasie, ale lubię moją pracę. To jest pasja. Dalej ją wykonuję, tylko w inny sposób.

A kim jest Anioł Biznesu, którym jesteś. To ktoś w rodzaju mentora, opiekuna?

Anioł Biznesu, to jest doświadczony wspólnik w firmie, która dopiero zaczyna. W tym przypadku wiedza to dodatek do gotówki, która zwiększa szanse na dynamiczny rozwój czy sukcesy danej firmy. To bardzo pomaga, bo świat staje się coraz bardziej dynamiczny i te lata co raz więcej

ważą. Aniołowie Biznesu potrafią sprawić, że to co firma by wykonała w 10,15 lat, może zrobić w 6,7.

W tym roku mija 25 lat działania waszej firmy. Jak spoglądasz na ten czas z perspektyw tak pięknego jubileuszu?

Na pewno patrzę wstecz po to, żeby wyciągać wnioski i obserwować wzorce, żeby w przyszłości wzmacniać to co działa dobrze i osłabiać to co działa źle. Jednak w myśl zasady stoickiej patrzenie w przeszłość nie ma większego sensu, gdyż przeszłości nie zmienimy. Nie kontroluję jednak przyszłości, więc staram się żyć jak najwięcej teraźniejszością i działać tu i teraz. Zastanawiam nad tym, nie jak mi się udało tylko co mógłbym zrobić dobrze czy lepiej w przyszłości, żeby osiągnąć swoje cele. Uważam, że w przeszłości podjąłem dobre decyzje i sprzyjało mi szczęście albo raczej brak pecha. Mam więc w sobie też pokorę, aby stale się rozwijać i poprawiać to co do tej pory robiłem.

A jaką przyszłość ma e-commerce, branża, w której się specjalizujesz?

E- commerce było kiedyś egzotyczną wyspą w sferze zakupów. Dzisiaj e-commerce jest powszechny i wszedł do każdej sfery życia. Jeżeli kupujemy przez ekran dotykowy bilet w tramwaju i płacimy kartą płatniczą to czym to się różni od kupowania w podobny sposób biletu do teatru na koncert czy zmawiania pary spodni. To będzie się dalej rozwijało i jest to nieuniknione. Nie ma dzisiaj sensu firma, która nie myśli w kategoriach e-commerce.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała:AnetaDolega/fot.AlicjaUszyńska

W momencie wywiadu, czego jeszcze nie wiedzieliśmy, fundusz Montagu Private Equity, podpisał umowę wstępną przejęcia IAI SA. „Wielkie gratulacje i podziękowania dla całego zespołu transakcyjnego (w tym szczególnie dla PwC i DJM), wszystkim pracującym przez lata z nami z funduszu MCI Capital, zarządu IAI na który postawiliśmy i któremu przekazywaliśmy przez lata wszystko co wiemy – pisze na swoim blogu Paweł Fornalski. – IAI Group którą Montagu przejmuje, mimo już ogromnej skali, ma potencjał, aby stać się wielokrotnie większą w nadchodzących latach. Kończy się kolejny etap mojej ponad 25-letniej drogi od założenia do ogromnej w skali transakcji. Dla mnie to była szansa zdobycia bezcennej wiedzy i doświadczenia biznesowego i technologicznego, zdobytej na realnych porażkach i sukcesach. Zebrane doświadczenie w skalowaniu, budowie grupy spółek, sukcesji i transakcyjne jest bezcenne i zdecydowanie nie odłożę go na strych, aby się zmarnowało. Jestem ogromnie zadowolony z przebiegu transakcji, oraz przede wszystkim tego, że z nowym inwestorem spółka będzie miała jeszcze większe możliwości realizacji tej wizji. Bez względu na wielkość udziału właścicielskiego, cały zespół z grupy IAI, klienci, partnerzy, developerzy mogą na pewno na mnie dozgonnie liczyć. Founderem jest się na całe życie.

The Quiet Return

Kolekcja Jesień — Zima 2025/26

W świecie pełnym dźwięków, pośpiechu i nadmiaru bodźców – wróć do siebie, podążając za tym, co ponadczasowe.

Niech prowadzi Cię cisza, przestrzeń, oddech.

Każdy element kolekcji The Quiet Return powstał, by współgrać z otoczeniem i jego rytmem.

Szlachetne tkaniny, subtelne faktury i perfekcyjnie dopracowane detale tworzą opowieść, która nie potrzebuje słów. To esencja stylu, idącego w Twoim rytmie — stylu, który pozwala odnaleźć harmonię między światem zewnętrznym a tym, co w Tobie najważniejsze.

Jak KSeF zmieni codzienność polskich firm?

Jeszcze kilka lat temu faktura była podstemplowaną, odręcznie poprawianą, wpinaną do segregatora kartką papieru. Wiele się zmieniło. Proces fakturowania przeszedł cyfrową rewolucję i dziś stoimy u progu kolejnego kroku, który będzie miał wpływ na każdą firmę. Od 1 lutego 2026 roku w Polsce obowiązkowe stanie się korzystanie z Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF).

KSeF to system Ministerstwa Finansów, umożliwiający wystawianie i odbiór faktur ustrukturyzowanych. Dla dużych firm nowe przepisy wejdą w życie od wspomnianej już daty, dla wszystkich pozostałych –od 1 kwietnia 2026 roku. Drobne wyjątki przewidziano jedynie dla mikroprzedsiębiorców o najmniejszej skali sprzedaży, bowiem ich termin został przesunięty do 2027 roku. Zmiany są nieuniknione, a pytanie brzmi: jak się do nich przygotować, aby zyskać, a nie stracić?

TRANSFORMACJA CYFROWA SZANSĄ NA ROZWÓJ

W KSeF każda faktura będzie miała ustandaryzowaną, elektroniczną formę. Przekazywanie dokumentów będzie odbywać się w sposób bezpieczny, automatyczny i możliwy do śledzenia w czasie rzeczywistym. Dla wielu firm oznacza to konieczność zmiany dotychczasowych procedur, w dłuższej perspektywie KSeF może stać się katalizatorem usprawnień. Automatyzacja procesów, eliminacja papierowej dokumentacji, szybsze rozliczenia i mniejsze ryzyko błędów to korzyści, które bezpośrednio przekładają się na oszczędność czasu i pieniędzy.

DLACZEGO LEPIEJ ZAPOCZĄTKOWAĆ ZMIANY JUŻ TERAZ?

Wdrożenie nowego systemu to proces, który wymaga czasu. W firmach średnich i dużych zajmuje zwykle od 10 do 12 tygodni, w mniejszych – od 5 do 7 tygodni. Najwięcej pracy wymaga dostosowanie procedur wewnętrznych, integracja z dotychczasowymi systemami oraz przeszkolenie pracowników.

Odkładanie decyzji na ostatnią chwilę może skończyć się pośpiechem, błędami i chaosem. Firmy, które przygotują się wcześniej, zyskają spokój, płynne przejście do nowych przepisów i czas na oswojenie się z nowym sposobem pracy.

SYMFONIA I PATCOM

Symfonia jest liderem wśród dostawców rozwiązań ERP w Polsce. Patcom, autoryzowany partner Symfonii, od lat wdraża

Patcom sp. z o.o. Tel. 605 088 088 ul. Kadetów 1a/U2, 71-227 Szczecin www.ksefsymfonia.pl

Rozwijamy Szczecin. Wiedza jest tutaj!

rozwiązania wspierające firmy w cyfrowej transformacji. Zespół najpierw analizuje potrzeby przedsiębiorstwa, a dopiero potem proponuje konkretne narzędzia i sposób ich wykorzystania. Wdrożenie przebiega sprawnie, a nowe systemy faktycznie ułatwiają codzienną pracę.

DWA NARZĘDZIA, KTÓRE ZMIENIĄ CODZIENNOŚĆ

Symfonia KSeF jest systemem zaprojektowanym pod kątem nowych przepisów, który obsługuje cały proces e-fakturowania: wysyła dokumenty do KSeF, pozwala na uzupełnienie ich o załączniki i dodatkowe informacje oraz je archiwizuje. Program działa w tle, wychwytuje błędy i dba o zgodność z wymogami prawa.

Symfonia eDokumenty to cyfrowe archiwum i narzędzie do zarządzania obiegiem dokumentów w firmie. Umożliwia podgląd dokumentów w każdej chwili i łatwe ich wyszukiwanie. Dzięki aplikacji możliwe jest sprawne akceptowanie dokumentów, a w połączeniu z KSeF pozwala całkowicie odejść od papierowej dokumentacji.

GOTOWI NA PRZYSZŁOŚĆ?

Przygotowanie firmy do pracy w KSeF to proces, którego nie da się przeprowadzić z dnia na dzień. W dużych organizacjach może on potrwać kilka miesięcy, w mniejszych – przynajmniej kilka tygodni. Rozpoczęcie działań z wyprzedzeniem pozwala uniknąć pośpiechu i wdrożyć zmiany w uporządkowany sposób. Zespół zyska czas, aby oswoić się z nowymi narzędziami, a firma może spokojnie dopracować procedury i przetestować system w praktyce.

Patcom zaprasza przedsiębiorców do rozmowy o wdrożeniu rozwiązań Symfonii. Zmiany wchodzą w życie już w 2026 roku, a im wcześniej firma się przygotuje, tym łatwiej przejdzie przez ten proces.

Wyobraź sobie młodego menedżera albo specjalistę w szczecińskiej firmie. Dostał awans, ma zespół, ambitne cele i… poczucie, że musi nauczyć się nowych rzeczy szybciej niż kiedykolwiek. Przeszukuje oferty szkoleń otwartych. I co widzi? Warszawa. Poznań. Wrocław. Szczecina – brak.

To nie jest odosobniony przypadek. Jako szczecińska firma od ponad 12 lat pracujemy konsultingowo i szkoleniowo z zachodniopomorskimi firmami. Tworzymy projekty rozwojowe szyte na miarę, dla konkretnych zespołów i organizacji. Ale często słyszymy: „Mamy jedną osobę do rozwoju. Albo dwie. Sami nie stworzymy grupy, a przeszkolić ich trzeba. Musimy ich gdzieś wysłać”. I wtedy zaczyna się szukanie rozwiązań „gdzieś dalej”.

A przecież tu, na miejscu, mamy wszystko: trenerów z ogromnym doświadczeniem, ekspertów znających lokalne realia, praktyków, menedżerów. Dlatego mówimy jasno: wiedza jest tutaj – w Szczecinie.

JAKOŚĆ GLOBALNA W KONTEKŚCIE LOKALNYM

Jesienią pod szyldem DCC Grygorcewicz Development Consulting Coaching startujemy z projektem „Rozwijamy Szczecin. Wiedza jest tutaj” – cyklem szkoleń otwartych prowadzonych przez szczecińskich trenerów, których znamy i którym ufamy od lat. To eksperci z pasją, doświadczeniem i świetnym kontaktem z uczestnikami. Co ważne – nadają z nami na tych samych, #pozytywnierozwojowych falach: w wartościach, podejściu, jakości. To osoby, które wiedzą, jak wygląda rzeczywistość szczecińskich firm.

Będzie to oferta dla tych, którzy chcą uczyć się praktycznie i na najwyższym poziomie, a jednocześnie cenią sobie bliskość i znajomość lokalnego kontekstu.

CZEGO MOŻNA SIĘ SPODZIEWAĆ?

Uczestnicy mogą liczyć na kompetencje menedżerskie, m.in.: autorytet lidera, angażowanie zespołu, trudne rozmowy, style kierowania, komunikacja, coaching. Będą mogli poznać nowoczesne narzędzia i trendy w za-

DCC Grygorcewicz Development Consulting Coaching 70-376 Szczecin, ul. 5 Lipca 30/4 +48 505 184 492 | t.grygorcewicz@dcc-grygorcewicz.pl /DCC.Grygorcewicz www.dcc-grygorcewicz.pl

rządzaniu, jakimi są: analiza transakcyjna, process communication model, zarządzanie emocjami i stresem, nowe pokolenia.

Ważnym obszarem będzie również komunikacja i wizerunek: wystąpienia publiczne, prowadzenie spotkań, social media oraz zarządzanie projektami i logistyka magazynowa/e-commerce – od optymalizacji procesów po KPI i bezpieczeństwo pracy.

A to dopiero początek i będą pojawiać się nowe. Klucz jest jeden – trenerzy będą prowadzić tematy, którymi autentycznie najbardziej się pasjonują. DLACZEGO TO WAŻNE DLA SZCZECINA?

To będzie projekt dla tych, którzy cenią sobie bliskość, jakość i zrozumienie realiów. Dla tych, którzy chcą rozwijać siebie i swoje firmy tu, gdzie działają – bez kompromisów w jakości.

I choć szczegóły ujawnimy wkrótce, jedno możemy obiecać już dziś: będzie konkretnie, inspirująco i… po naszemu. Po szczecińsku. #pozytywnierozwojowo

Zapraszamy do śledzenia informacji o projekcie i do współtworzenia go razem z nami. Zgłaszajcie swoje potrzeby rozwojowe.

Rozwój w Szczecinie to nie tylko nasza misja – to inwestycja w przyszłość całego regionu.

Rozwijamy Szczecin. Wiedza jest tutaj!

Autor:TomaszGrygorcewicz/fot.AlicjaUszyńska

Szczecin

logistycznym hubem

Bliskość Niemiec, a także Szwecji czy Danii to atuty Szczecina w jego najnowszej historii jako miasta będącego w ciągłym rozwoju. Ale już w dawniejszych czasach Gród Gryfa był istotnym miejscem na szlakach handlowych i transportowych jako miasto portowe, w dodatku rozwijając miejscową produkcję w wielu branżach. Dziś miasto wydaje się cały czas być na etapie wzrostu, czego dowodzi najnowszy raport AXI IMMO oceniający poprzedni rok w dokumencie pt. „Rynek magazynowo-produkcyjny w województwie zachodniopomorskim. Podsumowanie 2024 r.”.

Tego rodzaju analizy, zestawienia i liczby z nich wynikające to nie tylko zestaw ciekawostek dla wąskiej grupy zainteresowanych. To bardzo ważne dane, na których podstawie specjaliści reprezentujący inwestorów wybierają taktykę i moment wkroczenia na dany rynek oceniając potencjał danej lokalizacji.

SZCZECIN BIERZE WDECH

Korzystna koniunktura gospodarcza bywa w środowisku specjalistów branży nieruchomości obrazowo opisywana jako „oddychający rynek”. Metafora ta odzwierciedla dynamikę cyklicznych zmian – fazy ekspansji (wzrostu i rozszerzania się rynku) kontrastują z fazami dekoniunktury (spowolnienia i kurczenia się rynku), co symbolizuje zmienność poziomu aktywności inwestycyjnej oraz ogólnej witalności sektora.

- Analiza wskaźników takich jak stopa pustostanów czy skala nowo wprowadzanej podaży powierzchni przemysłowej odgrywają kluczową rolę w diagnozowaniu poszczególnych faz cyklu

koniunkturalnego w sektorze nieruchomości komercyjnych, dostarczając przesłanek co do stopnia nasycenia rynku, tempa absorpcji oraz dynamiki popytu i podaży. – twierdzi dr inż. Mariusz Sowa, adiunkt w Katedrze Logistyki Uniwersytetu Szczecińskiego. – Innymi słowy, poprzez odpowiednią interpretację relacji między poziomem niewynajętej powierzchni a tempem przyrostu nowej zabudowy możliwe staje się uchwycenie fazy, w której znajduje się rynek – czy to fazy ekspansji, przegrzania, spowolnienia czy korekty. Tego rodzaju analiza, osadzona w szerszym kontekście wskaźników makroekonomicznych i sektorowych, stanowi narzędzie dla inwestorów czy deweloperów pozwalając lepiej ocenić moment wejścia na rynek oraz skalę planowanych inwestycji, minimalizując ryzyko nadpodaży i spadku rentowności projektów. Z kolei dla najemców, czyli strony popytowej, obserwacja tych wskaźników może stanowić podstawę do negocjowania bardziej korzystnych warunków najmu, planowania relokacji czy zabezpieczenia powierzchni w okresach rosnącego niedoboru. W obu przypadkach mamy do czynienia z narzędziem wspierającym decyzje o charakterze strategicznym – opartym na

danych, a nie wyłącznie na intuicji czy bieżącej sytuacji rynkowej.

Jakie efekty analiz specjalistów obserwujemy zatem w Szczecinie?

Widok nowo powstałych czy też będących w budowie hal w obrębie miasta nikogo już nie ekscytuje – skala realizowanej i planowanej podaży tego typu obiektów utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie. AXI IMMO – polska firma doradcza na rynku nieruchomości komercyjnych wylicza w swoim raporcie, że całe województwo zachodniopomorskie dysponuje obecnie zasobami przemysłowo – logistycznymi na poziomie 1,24 miliona metrów kwadratowych nowoczesnych powierzchni magazynowych.

- Jest to region, na którego dynamikę popytu wpływa aktywność firm z Niemiec – podają eksperci AXI IMMO. – Rozwój infrastruktury transportowej, w tym ekspansja sieci drogowej i kolejowej dodatkowo zwiększa atrakcyjność rynku.

DROGI DO SUKCESU

Ciekawostką pozostaje fakt, że w minionym, 2024 roku, nie oddano nowych inwestycji, przez co współczynnik niewynajętych, istniejących powierzchni tego typu zmalał do 2,8 procenta. Analitycy wyliczyli, że jest to największy spadek dostępności powierzchni tego typu do zagospodarowania ze wszystkich regionów przemysłowo-logistycznych w Polsce.

- Obniżenie wskaźnika pustostanów może być interpretowane jako rezultat opóźnionej podaży względem stabilnego popytu, więc w takim przypadku jest naturalnym efektem nie świadczącym o jakimkolwiek tąpnięciu na rynku magazynowym w żadnym z jego segmentów – mówi dr inż. Mariusz Sowa. – Trzeba jednak pamiętać, że w warunkach braku nowych inwestycji rynkowych, zagospodarowanie istniejących zasobów powierzchniowych ulega intensyfikacji, co może skutkować presją wzrostową na czynsze i koniecznością rozwoju nowych obiektów.

Ten ostatni aspekt należy uznać jednak mimo wszystko za pozytywny efekt takiej sytuacji rynkowej, w szerszym spojrzeniu i ocenie. Oznacza bowiem, że cały czas jest w naszym regionie miejsce, nie tylko pod względem terenowym, na nowe inwestycje i obiekty – a to przekładać się będzie właśnie na konkurencyjność w kwestii opłat czynszowych, wzrost liczby miejsc pracy i nowe firmy w regionie, które właśnie tutaj zdecydują się rozpocząć działalność.

- Szczecin, mimo, iż od zawsze był ważnym punktem na mapie Polski pod różnymi względami, w obszarach rynku logistycznego czy nowoczesnych powierzchni magazynowo-produkcyjnych zaczął rozwijać się niestety nieco później niż wiele innych ośrodków w Polsce. – twierdzi Grzegorz Szubartowski z firmy Fiege - dostawcy usług logistycznych, pełniący funkcję Site Managera w Centrum Dystrybucyjnym w podszczecińskim Gardnie. - W mojej ocenie do dziś odczuwamy jeszcze ten nieco spóźniony start, a wiele firm dopiero w ostatnich latach zaczęło dostrzegać potencjał drzemiący w samym regionie jak i ludziach, którzy tu pracują. Bardzo istotnym elementem, który jest niewątpliwym katalizatorem rozwoju naszego miasta była budowa drogi S3, która zdecydowanie poprawiła połączenie drogowe zarówno w kierunku północnym, do portu w Świnoujściu, jak i południowym do autostrady A2, która jest niewątpliwie jedną z najważniejszych dróg w naszym kraju - Wagę drogi S3 podkreśla fakt, że stanowi ona element transeuropejskiej sieci transportowej zwanej TEN-T – zgadza się dr inż. Mariusz Sowa. – Przybliża nas zatem do zachodniej Europy w sposób bezpośredni i jakże ważny dla pozycji miasta w oczach zagranicznych przedsiębiorców.

HALE POTRZEBNE OD ZARAZ

Wyliczona przez ekspertów liczba 1,24 miliona metrów kwadratowych stanowi nieco ponad trzy i pół procenta krajowych zasobów.

Jeśli przez cały poprzedni rok nie oddano do użytku żadnej nowej inwestycji w odpowiednim standardzie klasy A, to jakie są jego wymogi? To obiekt wyposażony w wysokie sufity, minimum dziesięciometrowe, gwarantujący odpowiedni udźwig dla podłogi (minimum 5 t/m2), dysponujący systemami ogrzewania, klimatyzacji, systemami bezpieczeństwa (w tym przeciwpożarowym). Czy to oznacza, że w 2024 roku nie działo się zupełnie nic i takie obiekty nie będą otwierane w niedalekiej przyszłości? AXI IMMO zdaje się temu przeczyć w swoim raporcie. Wylicza, że w budowie, w analogicznym okresie. znajdowało się 114 tysięcy metrów kwadratowych nowych powierzchni magazynowych, z czego zdecydowana większość w obrębie samego miasta.

- Uważam, że przez ostatnie lata regionem interesuje się coraz więcej inwestorów z Niemiec czy Skandynawii i ten wzrost się utrzymuje. - kontynuuje Grzegorz Szubartowski z Fiege. - Zarówno firmy produkcyjne, jak i operatorzy logistyczni wykorzystują nowo powstałe powierzchnie, powodując niejednokrotnie deficyt wolnej powierzchni w danych lokalizacjach. Dziś wiele branż, a szczególnie logistyczna, są bardzo dynamiczne. Klienci operatorów logistycznych preferują krótkie, 2-3 letnie umowy, zamiast 5-7 letnich, jednoczenie oczekując bardzo krótkiego czasu uruchomienia operacji od momentu podjęcia decyzji. To sprawia, że operatorzy muszą być bardzo elastyczni i potrzebują gotowych powierzchni, których przydałoby się wręcz jeszcze więcej. My także wychodzimy naprzeciw sytuacji w zachodniopomorskim uruchamiając operacje dla poszczególnych klientów w bardzo krótkim czasie, który staje się dla nich coraz bardziej istotny. Podobnie jak obecność odpowiednich partnerów na miejscu, gwarantujących brak ryzyka. Proszę sobie wyobrazić, że uruchomiliśmy ostatnio całą logistykę na posiadanej przez nas powierzchni w tydzień od podjęcia decyzji przez klienta, który taką miał potrzebę.

- W mojej ocenie wzrost zainteresowania inwestorów zagranicznych można powiązać z efektem tzw. „przesunięcia kosztowego” – przekonuje natomiast dr inż. Mariusz Sowa. - Lokalizacje o relatywnie niższych kosztach operacyjnych, przy jednoczesnym dostępie do rynku Unii Europejskiej, stają się alternatywą dla dotychczasowych centrów logistycznych, jakim na przykład jest od lat Hamburg będący relatywnie w naszym bezpośrednim sąsiedztwie.

WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO NAS

Szczecin jako logistyczny hub, czyli centralny punkt łańcucha dostaw i transportu dla tej części Europy, w której się znajdujemy? Brzmi dość górnolotnie, ale jeśli spojrzy się na położenie naszego miasta, trudno oprzeć się wrażeniu, że może ono jeszcze zyskiwać na znaczeniu.

- Jak najbardziej - przekonuje dr inż. Mariusz Sowa. - Koncepcja „hubu logistycznego” opiera się na teorii węzłów i przepływów, gdzie lokalizacja o wysokim stopniu łączności pełni funkcję redystrybucyjną w regionalnym lub ponadregionalnym systemie logistycznym. Szczecin, dzięki lokalizacji oraz dostępowi do infrastruktury portowej i drogowej, spełnia przesłanki rozwoju tej funkcji.

- Światowe firmy, nasi klienci, oczywiście to dostrzegają – potwierdza Grzegorz Szubartowski. – Z lokalizacji miasta korzystamy zapewniając możliwie najkrótszy czas dostawy do Szwecji, Finlandii i Danii przy bardzo atrakcyjnym koszcie obsługi. Kolejną absolutnie istotną zaletą jest bliskość granicy z Niemcami i samej stolicy, Berlina. Niewątpliwie ten czynnik powoduje, że nasz region jest często brany pod uwagę jako lokalizacja dla branży e-commerce, której rynkiem zbytu są północne Niemcy. Bezpośrednie, autostradowe połączenie z Berlinem sprawia, że z naszego regionu możemy zapewnić dostawy tego samego dnia dla

mieszkańców tej aglomeracji, jak i kilku innych dużych ośrodków u naszych sąsiadów.

- Takie są czasy i ich wymogi – zgadza się dr inż. Mariusz Sowa. - Możliwość realizacji dostaw w modelu „same-day delivery” to sygnał, że region osiągnął wysoki poziom dojrzałości operacyjnej w logistyce. Wymaga to jednoczesnego spełnienia warunków techniczno-operacyjnych, takich jak dostęp do nowoczesnych powierzchni magazynowych, automatyzacji procesów czy zaawansowanych systemów IT, elastyczności organizacyjnej po stronie operatorów logistycznych oraz dobrze rozwiniętej infrastruktury transportowej, umożliwiającej szybkie połączenia z głównymi ośrodkami dystrybucji.

Choć okna na północ Europy i jej zachodnią część otwierają się coraz szerzej, to jednak Szczecin w Polsce nadal postrzegany jest często jako miasto bardzo odległe. Skrajne położenie na mapie Polski może wydawać się niekorzystne dla tych, którzy działalność i transportową łączność mają skupioną w granicach kraju.

GrzegorzSzubartowski,Fiege

- Rzeczywiście, zauważamy, że takie firmy wybierają ośrodki zlokalizowane w centralnej części naszego kraju, takie jak Łódź, Stryków czy Mszczonów, ale jest to zupełnie zrozumiałe. – mówi Grzegorz Szubartowski. – Operując w każdym z regionów Polski, korzystamy z jego położenia w sposób jaki on daje. Szczecin ma ogromną wartość, ale inną niż przykładowo te trzy lokalizacje, które wymieniłem. Z miasta postrzeganego w branży jako tego nieco na uboczu, uważam, że staje się powoli właśnie takim hubem logistyczno-produkcyjnym. Z własnych doświadczeń widzę, jak bardzo rozwija się tu e-commerce. W stosunkowo krótkim czasie uruchomiliśmy w regionie kilka wielkoskalowych operacji dla klientów tej branży – których przyciągnęła bliskość rynku niemieckiego i skandynawskiego. Widząc ten potencjał postanowiliśmy również zainwestować w kolejną działkę pod Szczecinem, na której jesteśmy w stanie postawić obiekt o powierzchni przynajmniej 65000 metrów kwadratowych.

PORT NADAL W CENIE

Ale czy możliwość dotarcia drogą morską z portu Świnoujście do Szwecji, jest bardziej atrakcyjna dla branży transportowej niż połączenie lądowe?

- Połączenia promowe i infrastruktura portowa stanowią elementy wielomodalnego systemu transportowego, są kluczowe w obsłudze łańcuchów dostaw o zasięgu międzynarodowym. – mówi dr inż. Mariusz Sowa. Ich funkcjonalność jest szczególnie istotna w relacjach z krajami nordyckimi, dla których transport morski stanowi podstawowe medium przepływu towarowego.

- To absolutny „must have” w przypadku obsługi logistycznej krajów skandynawskich – zgadza się Grzegorz Szubartowski z Fiege. - Mimo że dotarcie tam drogą lądową jest możliwe, to jest zbyt czasochłonne i kosztowne. Zatem połączenie promowe to najlepsza droga, aby dostarczyć towary dystrybułowane ze Szczecina i okolic do tych krajów.

Jak twierdzą analitycy z AXI IMMO, w strukturze najmu w województwie zachodniopomorskim dominują operatorzy logistyczni, a uzupełnienie stanowią firmy produkcyjne oraz dystrybucyjne. Warto zauważyć, że średnia wielkość transakcji najmu w regionie jest wysoka i w 2024 roku wyniosła 10,2 tys. metrów kwadratowych.

- Wskazuje to na dominację dużych operatorów logistycznych i e-commerce, charakteryzujących się potrzebą skonsolidowanych, skalowalnych powierzchni operacyjnych. – mówi dr inż. Mariusz Sowa. Taki profil popytu implikuje konieczność dalszej specjalizacji i automatyzacji oferowanych powierzchni.

W świetle aktualnych analiz rynkowych oraz badań lokalizacyjnych, Szczecin jawi się jako jedno z kluczowych miast średniej wiel -

kości o rosnącym znaczeniu gospodarczym w obszarze przemysłowym i logistycznym. Zgromadzone dane empiryczne wskazują, że miasto skutecznie wykorzystuje swoje atuty geostrategiczne, infrastrukturalne oraz dostępność przestrzenną, co czyni je istotnym punktem na mapie nowoczesnych inwestycji komercyjnych w Polsce.

Równocześnie, w ujęciu syntetycznym i wielokryterialnym, Szczecin uzyskał najwyższą pozycję w ogólnopolskim rankingu potencjału inwestycyjnego miast średniej wielkości. Miasto zostało ocenione najwyżej pod względem dostępności infrastruktury transportu drogowego, właśnie infrastruktury magazynowej oraz atrakcyjności lokalizacyjnej – w tym bliskości przejść granicznych i portu morskiego oraz portu lotniczego Szczecin - Goleniów. Tego rodzaju czynniki są kluczowe w ocenie zdolności regionu do przyciągania kapitału, w szczególności z branży e-commerce, produkcyjnej oraz operatorów logistycznych.

HALE I PARKI TO NOWE MIEJSCA PRACY

Równolegle obserwuje się wzrost aktywności ze strony przemysłu farmaceutycznego. Przykładem jest rozbudowa zakładu firmy Nemera, globalnego producenta urządzeń do podawania leków. Przedsięwzięcie obejmuje budowę dwóch nowych hal produkcyjnych o łącznej powierzchni 7,5 tys. m² oraz przygotowanie przestrzeni pod dalszą ekspansję. Celem przedsięwzięcia jest nie tylko zwiększenie zdolności produkcyjnych, lecz także utworzenie około 350 nowych miejsc pracy do 2027 roku. Warto podkreślić, że projekt ten prowadzony jest z uwzględnieniem zasad zrównoważonego rozwoju, ze szczególnym naciskiem na ograniczanie emisji dwutlenku węgla.

Reasumując, województwo zachodniopomorskie, a w szczególności aglomeracja szczecińska, umacniają swoją pozycję jako jeden z kluczowych ośrodków nowoczesnych inwestycji magazynowo -przemysłowych w Polsce. Na dynamiczny rozwój regionu wpływają korzystne uwarunkowania lokalizacyjne, w tym bliskość granicy z Niemcami oraz dostęp do infrastruktury portowej, jak również odpowiednie zasoby ludzkie oraz dobrze rozwinięta sieć transportowa. Coraz większy udział projektów realizowanych w zgodzie z zasadami zrównoważonego rozwoju świadczy ponadto o innowacyjnym i proekologicznym kierunku transformacji przestrzeni gospodarczej regionu.

Oceny i analizy ekspertów to jedno, a jak zgromadzone dane przekładają się na rzeczywistość? Dominującym podmiotem wpływającym na kształtowanie przestrzeni magazynowej w regionie pozostaje Panattoni – czołowy gracz na rynku nieruchomości logistycznych w Polsce i Europie. Przedsiębiorstwo to systematycznie rozszerza swoją obecność na terenie Pomorza Zachodniego, realizując inwestycje charakteryzujące się wysokim potencjałem operacyjnym. Wśród kluczowych inwestycji należy wymienić: Panattoni Park Stargard (66 100 m²), Panattoni Park Szczecin Dunikowo czy Panattoni Park Goleniów II (114 000 m²). Infrastruktura tych obiektów została zaprojektowana z myślą o nowoczesnych wymaganiach sektora logistycznego i lekkiego przemysłu, oferując możliwość składowania towarów do wysokości 12 metrów oraz spełniając kryteria zrównoważonego rozwoju, co potwierdzają certyfikaty BREEAM na poziomie Excellent i Very Good. Wspólnym mianownikiem dla wymienionych parków jest właśnie ich strategiczne usytuowanie – w bezpośrednim sąsiedztwie kluczowych korytarzy transportowych, granicy polsko-niemieckiej oraz portu morskiego Szczecin-Świnoujście. Uzupełnieniem ekspansji Panattoni na terenie Pomorza Zachodniego jest realizacja projektu Panattoni Park Szczecin V, o powierzchni około 30 000 m². Pierwszym najemcą obiektu została firma Bidfood. Hala zlokalizowana przy ul. Lubczyńskiej usytuowana jest w bezpośrednim sąsiedztwie węzła drogowego Szczecin Dąbie, co istotnie podnosi jej atrakcyjność pod względem dostępności transportowej i integracji z regionalną infrastrukturą komunikacyjną.

Polsko-niemiecka

współpraca energetyczna

O historycznym i przełomowym projekcie OZE w Polsce, największej elektrowni fotowoltaicznej w kraju, jakie jest jej znaczenie i transformacji energetycznej, która nie musi zatrzymywać się na granicach opowiada dr Radosław Depczyński – dyrektor Departamentu Rozwoju w Foton Novelty Group S.A.

Jeden z projektów realizowanych przez Foton Novelty Group S.A. jest nowym, historycznym wręcz, zjawiskiem w polskiej energetyce, którego w naszym kraju jeszcze nie było. To 350 MW, czyli moc, która zmienia zasady gry.

Ta inwestycja, to nie tylko imponująca liczba paneli i hektarów zajętych pod farmę słoneczną. To 350 megawatów mocy zainstalowanej – największa elektrownia fotowoltaiczna w kraju. Ale to, co czyni ją naprawdę wyjątkową, kryje się w kierunku, w jakim popłynie wyprodukowana energia. Zamiast trafić do polskiej sieci – przepełnionej i pozbawionej wolnych mocy przyłączeniowych – prąd popłynie prosto… do Niemiec. Tam, w wyniku redukcji mocy produkcyjnych kolejnych elektrowni węglowych, w sieci pojawiło się miejsce dla nowych źródeł. To połączenie dwóch światów – polskiej produkcji i niemieckiej infrastruktury – pokazuje, jak kreatywne myślenie może otwierać drzwi, które wydawały się zamknięte.

Czy to także odpowiedź na polskie problemy związane z przyłączeniem nowych źródeł energii OZE do sieci? W Polsce staje się to coraz większym wyzwaniem. Operatorzy odmawiają wydawania warunków przyłączenia, gdyż sieci przesyłowe i dystrybucyjne nie nadążają za boomem inwestycyjnym w OZE. Natomiast Foton Novelty Group znalazła rozwiązanie – transgraniczne przyłączenie. Dzięki temu energia wytworzona w polskich panelach nie będzie czekać na wolne moce w kraju, ale od razu trafi do odbiorców, którzy mogą z niej korzystać.

Projekt ten opracowano w Foton Novelty Group SA – w firmie mającej za sobą już niejedno pionierskie rozwiązanie dotyczące OZE. Historia Foton Novelty Group S.A. zaczyna się w 2013 roku w Szczecinie. Od początku chodziło o jedno – rozwijać projekty, które będą czystym źródłem energii, przyjaznym dla ludzi i środowiska. Firma projektuje

Foton Novelty Group S.A. ul. Adama Mickiewicza 69, 71-307 Szczecin +48 91 404 04 04 | biuro@noveltypv.pl www.fotonsa.pl

drRadosławDepczyński

i dewelopuje elektrownie słoneczne i wiatrowe, rozwija sieć magazynów energii, działa na terenie całej Polski. Współpracuje z partnerami z kapitałem polskim i zagranicznym. Dziś dzięki zrealizowaniu ponad 100 projektów elektrowni, które zakończyły się sukcesem i w większości produkują energię, dysponuje doświadczeniem, które pozwala jej podejmować wyzwania, jakich inni się nie podejmują.

Tym razem mówimy o inwestycji wartej miliard złotych i projekcie o europejskiej skali.

Tak duży projekt 350 MW obejmuje przejście przez Nysę, linię przyłączeniową 110kV o długości 40 km oraz stację transformatorową 110kV/380kV dla realizacji przyłącza na poziomie napięć 380kV. Z uwagi na skalę inwestycji projekt ten będzie realizowany z partnerem inwestycyjnym zapewniającym stabilne finansowanie w długim horyzoncie, a prowadzone rozmowy z największymi przedsiębiorstwami energetyki odnawialnej w naszej części Europy potwierdzają słuszne założenia projektowe. Na obecnym etapie nie dokonaliśmy jeszcze rozstrzygnięcia, co do wyboru partnera inwestycyjnego realizowanego przedsięwzięcia.

Ale ta inwestycja to dużo więcej niż tylko biznes?

Dla Fotonu to coś więcej niż projekt energetyczny. To dowód, że polska myśl i determinacja mogą znaleźć drogę nawet tam, gdzie formalne przeszkody wydają się nie do pokonania. Chcemy pokazać, że transformacja energetyczna nie musi zatrzymywać się na granicach. Liczy się to, żeby energia płynęła tam, gdzie jest potrzebna. Na zachodzie kraju słońce wspina się coraz wyżej, panele fotowoltaiczne błyszczą, a z każdego promienia rodzi się prąd, który przekracza granicę. Nie tylko państw. To energia przyszłości – i przyszłość, którą Foton Novelty Group S.A. buduje już dziś.

rozmawiał:DariuszStaniewski/foto:KarolinaTarnawska

Jedyna taka farma fotowoltaiczna

To będzie jedyna taka konstrukcja w Polsce. Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny w Szczecinie z firmą Energia Pomorze opracował technologię farmy agrofotowoltaicznej. Warty w sumie blisko 100 mln zł projekt NCBiR-u wkroczył w kolejny etap. Mariaż

Agrofarma powstanie na terenie Agrofirmy Witkowo koło Stargardu. Docelowo osiągnie rozmiar 10 hektarów.

Opracowywano studium wykonalności tego miejsca. Prace nad nim trwały blisko rok. Kolejnym etapem będzie teraz budowa i 2-letnie badania na 2-hektarowej części farmy. Po tym czasie, w trzecim etapie projektu, planowana jest rozbudowa instalacji o kolejnych 6 hektarów. Cały projekt ma się zakończyć w 2029 roku. Efektem pracy naszych naukowców ma być wdrożenie technologii, która oprócz produkcji energii elektrycznej posłuży do uprawy roślin bez potrzeby dodatkowego nawadniania plantacji – informuje Emilia Kujawa, rzecznik prasowy ZUT.

Docelowo Agrofarma składać się będzie z ponad 1000 segmentów przypominających kształtem „małe domki”, pod którymi będą rosły rośliny. Urządzenia te nie tylko pobiorą energię ze słońca, którą będzie można wykorzystać np. do napędu elektrycznych ciągników pracujących na farmie lub „oddać” do sieci, ale także pozwolą na zbiór i magazynowanie deszczówki, która zostanie wykorzystana do podlewania uprawianych roślin (warzyw – np. kapusty). Tak przygotowana instalacja pozwoli na utrzymanie gleby w dobrym stanie i przyczyni się do zapobiegania zjawisku suszy.

Opracowana technologia będzie wdrażana przez firmę Energia Pomorze. Oferta przygotowana przez naukowców uczelni dla Zielonego Przemysłu, będzie dotyczyć nowoczesnych gospodarstw rolnych, w których produkcja i wykorzystanie energii OZE równoważy się z hodowlą roślin.

Agrofirma Witkowo w tym roku obchodzi jubileusz 75 – lecia działalności. To firma, która powstała w 1950 roku jako jedna z pierwszych spółdzielni rolniczych na Pomorzu Zachodnim. Niewielki zakład gospodarujący w sposób tradycyjny na przestrzeni lat przekształcił się w wielką, nowoczesną firmę, należącą do ścisłej czołówki polskich przedsiębiorstw rolnych. Agrofirma Witkowo prowadzi hodowlę trzody, drobiu, bydła mlecznego i mięsnego oraz kur niosek. „Od pola do stołu” to hasło, które odzwierciedla kierunek działania. Spółdzielnia gospodaruje na ok. 13 tys. ha ziemi. Zebrane plony z pól i łąk przeznacza do produkcji pasz dla zwierząt z własnej hodowli. Z nich zaś wytwarza we własnej przetwórni mięsnej produkty, które poprzez własne zaplecze transportowe trafiają do własnej sieci sklepów i hurtowni.

Autor:ds./foto.AgrofirmaWitkowo

„Women

Beyond Horizon”

Kobiety w branży morskiej – to jest ich czas Stowarzyszanie

Panie pracujące w firmach zachodniopomorskiej branży morskiej jednoczą siły. Ich rola coraz bardziej wzrasta, piastują coraz częściej eksponowane i decyzyjne stanowiska, chcą działać razem, dzielić się wiedzą i doświadczeniami. Nic więc dziwnego, że postanowiły powołać własną organizację, które będzie platformą takiej działalności. Od kilku miesięcy w Szczecinie działa Stowarzyszanie Kobiet Sektora Morskiego „Women Beyond Horizon”. W jakim celu zostało zawiązane, kogo skupia, kto może do niego wstąpić, jak na tę inicjatywę zareagowało lokalne (i nie tylko) środowisko gospodarki morskiej i czy to już jest „ten czas” dla kobiet w tej branży tłumaczy Aleksandra Turbaczewska – prezeska stowarzyszenia.

Dlaczego Stowarzyszenie powstało akurat teraz? Czy miałyście już dość np. niezauważania coraz większej roli kobiet w gospodarce morskiej, umniejszania jej, protekcjonalnego traktowania? Wreszcie czara goryczy się przelała i powiedziałyście: dość – jesteśmy równorzędnym partnerem!? Dlaczego teraz dobre pytanie. To była inicjatywa „młodego pokolenia” Rana el Banna z Elektryki Morskiej wraz z koleżanką zaproponowały stworzenie organizacji dla kobiet z sektora morskiego. Pomysł padł na dobry grunt i tak powołałyśmy Stowarzyszanie Women Beyond Horizon. Jako kobiety, nie czujemy się w branży gorsze, większość założycielek Stowarzyszenia piastuje wysokie stanowiska, wiele z nas to osoby o uznanych kompetencjach. Czujemy się pełnoprawnymi uczestniczkami tej gałęzi życia gospodarczego, więc na pewno nie jesteśmy rozgoryczone. Potrzeba stowarzyszenia raczej wynika z chęci dania sobie czegoś co nazywamy siostrzanym wsparciem, rozwinięciem networkingu, platformą do dzielenia się własnymi doświadczeniami, ale i pozyskiwaniem nam potrzebnej wiedzy. Jako kobiety kompetentne i doświadczone – często na stanowiskach decyzyjnych – nie czujemy potrzeby udowadniania naszej wartości. Jesteśmy pełnoprawnymi uczestniczkami branży

morskiej, działającymi na równi z mężczyznami. Jednak decyzja o założeniu organizacji nie płynie z braku pewności siebie, lecz z potrzeby tworzenia siostrzanej przestrzeni wsparcia – platformy wymiany doświadczeń, wspólnego networkingu i dostępu do wiedzy, której wiele kobiet jeszcze nie miało szansy poznać. Chciałybyśmy także zwiększyć obecność kobiet w tej branży, pokazać młodym kobietom jaki potencjał i perspektywy daje praca w tym sektorze, zarówno pod względem rozwoju zawodowego, jak i finansów. W planach mamy również działania mające wspomóc pracodawców otwartych na zwiększenie zatrudnienia kobiet w naszej branży.

Czym różni się sytuacja kobiet w branży morskiej w Polsce od tej np. na Zachodzie Europy?

Branża morska to bardzo konserwatywne środowisko i tu w niczym nie różnimy się od krajów Europy Zachodniej. Tu i tam nadal kobiety postrzegane są tak samo. Nadal wiele z nas budzi sensację na spotkaniach biznesowych, w stoczniach, czy pokładach statków. Dotyczy to zwłaszcza starszego pokolenia. Młodzież dziś ma nieco inne spojrzenie, widać to też w ofertach pracy, gdzie nie wskazuje się na płeć kandydata. Również wśród spo -

łeczności studenckiej chociażby Politechniki Morskiej w Szczecinie jest znacząco wyższy odsetek dziewcząt w stosunku do lat ubiegłych. W kierunkach technicznych jednak nadal zdecydowaną większość stanowią mężczyźni. Tu chcemy pomóc.

Celem Stowarzyszenia jest rozwój, wzajemne wsparcie i promocja kobiet w branży morskiej. Ale jak to ma wyglądać w praktyce?

Męska część branży już się nas obawia. To oczywiście żart, ale wielu kolegów podpytuje się co planujemy, jakie są nasze programy, często wyrażają chęć uczestniczenia w nich. Jesteśmy na początku naszej drogi, obecnie najważniejsze jest poznanie siebie nawzajem. Temu między innymi służył pierwszy otwarty event pt. „TRZY POKOLENIA, DWA ŚWIATY, JEDNO MORZE”, który odbył się niedawno w Starej Rzeźni, nieprzypadkowym miejscu stworzonym również przez kobietę. Blisko 80 uczestniczek miało okazję posłuchać rozmów pionierek, liderek ale i młodego pokolenia. Spotkanie w kuluarach trwało długo po zakończeniu samych paneli. Jesteśmy przekonane, że to spotkanie było potrzebne i na pewno będziemy je cyklicznie powtarzać. Kolejne to spotkania tematyczne kierowane do samych członkiń. Zaczęłyśmy od szkolenie z panią Hanną Pieczyńską – rzecznikiem prasowym szczecińskiego ZWiK, w zakresie wystąpień publicznych, komunikacji, prezentacji, czyli umiejętności potrzebnych każdej z nas. Planujemy kolejne podnoszące nasze kompetencje. Pracujemy również nad programem edukacyjnym dla dzieci, młodzieży i rodziców. Chcemy promować zawody tradycyjnie

morskie, zarówno te na lądzie jak i te związane z samym morzem. Jesteśmy przekonane, że nie jest do końca znana szeroka gama możliwości rozwoju zawodowego jakie obecnie oferuje sektor morski. Są to nie tylko ciekawe zawody, ale również gwarantujące stabilną dobrze płatną prace po zakończeniu edukacji. Chcemy również wsłuchać się w głosy naszych członkiń, aby rozwiązywać ich bieżące problemy.

Może wydać się to nieistotne, ale np. jest kłopot z zakupem butów w rozmiarze 35 spełniających normy BHP. To też jest temat dla Stowarzyszenia

. Czy męska cześć branży już powinna się obawiać nadchodzącej „Women Power”?

My mamy szczęście w kwestii mężczyzn, ponieważ oni nas naprawdę wspierają i tu mam na myśli naszych szefów, dyrektorów, prezesów, ale także kolegów z lądu i morza. Pomagają, wspierają, dopytują. Mamy wrażenie to, że nasza działalność, jest potrzeba także im, by mogli przekonać swoich nie przekonanych do dziś kolegów, ale też pokazać, że doceniają pracujące w sektorze panie uczestnicząc w organizowanych przez nas wydarzeniach czy wpierając w różnych formach naszą działalność.

Ile pań w tej chwili zrzesza Stowarzyszenie? Jakie firmy – ze Szczecina i regionu reprezentują ? Kto może do niego wstąpić?

Stowarzyszenie postało w marcu tego roku, czyli całkiem niedawno. Reprezentujemy całą gamę firm począwszy od Polskiej Żeglugi Morskiej, poprzez Elektrykę

Morską, ZINKPOWER Szczecin, Stocznię Wulkan, Polski Rejestr Statków, Zbroja Adwokaci po Politechnikę Morską. Zapraszamy do stowarzyszenia wszystkie panie pracujące w sektorze morskim. Należy wysłać do nas deklarację członkowską na adres: kontakt@womenbeyondhorizon.pl. Można też po prostu do nas napisać, spotkać się i porozmawiać. Nad każdą chętną osobą pokłonimy się osobiście.

Czy szczecińskie Stowarzyszenie to pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce? Nie, w Polsce w 2013 zarejestrowano polski oddział międzynarodowego stowarzyszenia WISTA, w 2023 roku w Gdańsku powstało Stowarzyszenie Kobiet Branży Morskiej INSPIRA. Organizacje te działają jednak przede wszystkim na rynku trójmiejskim. Nam zależało na stworzeniu inicjatywy, która przede wszystkim zaopiekuje się paniami w naszym regionie, będzie je wspierać, ale będzie też tworzyć projekty lokalnie i ponadregionalnie. Oczywiście przy większych terytorialnie przedsięwzięciach na pewno będziemy współdziałać z koleżankami z Trójmiasta.

A jak na Waszą inicjatywę zareagowało środowisko morskie – lokalne oraz w Trójmieście?

Środowisko zareagowało entuzjastycznie, spotykamy się ze wsparciem i słowami uznania z wielu stron. Warto wspomnieć, że Zachodniopomorski Klaster Morski był patronem naszego pierwszego otwartego eventu. Koleżanki z Trójmiasta również kibicują naszym działaniom, zostałyśmy zaproszone na Drugą Konwencję Kobiet Branży Morskiej organizowaną przez Trójmiejską INSPIRĘ.

Jak wiele pań jest zatrudnionych w firmach szczecińskiej i zachodniopomorskiej gospodarki morskiej ? Jaką rolę pełnią ? Na jakich stanowiskach pracują ? Czy również tych najwyższych, czy to jeszcze nie jest „ten czas”? Niestety nie mamy statystyk ile nas obecnie pracuje w branży morskiej. Na pewno sporo biorąc pod uwagę zainteresowanie samym Stowarzyszeniem. W planach mamy przeprowadzenie takich badań i zebranie możliwie jak najbardziej wiarygodnych danych. Kobiety można spotkać praktycznie na każdym stanowisku mamy panie spawaczki, monterki, techniczki, inspektorki, są też pływającymi kapitankami, oficerkami czy chiefami. Pełnimy też funkcje managerskie, jesteśmy dyrektorkami czy członkiniami zarządów. Stereotypowo uważa się, że jeśli kobieta, to raczej księgowość, finanse czy HR. I rzeczywiście – tu pań jest najwięcej. Kobiety piastują także funkcje w procesach produkcyjnych, logistyce czy eksploatacji statków. Należy jednak mocno podkreślić, że zdecydowanie nadszedł czas na pełniejszą reprezentację kobiet w branży.

Pogranicze w (gospodarczym) ogniu

Czy na Pomorzu Zachodnim toczy się gospodarcza wojna polsko-niemiecka? Niektórzy twierdzą, że takie twierdzenia są zbyt na wyrost. Inni jednak uważają, że przykład dwóch inwestycji polskich i jednej niemieckiej jest wystarczającym potwierdzeniem takiej sytuacji. Czy Niemcy swoimi działaniami chcą ograniczyć rozwój polskiej gospodarki i zatruwają środowisko na pograniczu? Czy ich protesty to tylko wyrachowana gra polityczna? Choć jedna z naszych inwestycji może okazać się zbawienna dla sytuacji ekonomicznej zubożałych wschodnich landów. Czy może to polskie przedsięwzięcia zagrażają środowisku naturalnemu po niemieckiej stronie i rozwojowi tamtejszej turystyki?

Pomorze Zachodnie staje się coraz jaśniejszym punktem na gospodarczej mapie Polski. Ale to co uznajemy za nasze sukcesy i nowe możliwości rozwoju u naszych sąsiadów po drugiej stronie Odry interpretowane jest zupełnie inaczej. Z kolei pewne niemieckie działania realnie zagrażają środowisku po polskiej stronie, szczególnie w Dolinie Dolnej Odry.

BITWA O TERMINAL

Ale świnoujski terminal będzie też realnym zagrożeniem dla innych dużych portów na Zachodzie, w tym niemieckich. Nic dziwnego, że ma swoich przeciwników m.in. ekologów z Niemiec oraz z… Polski. W styczniu 2025 tego roku Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GIOŚ) wydała decyzję środowiskową umożliwiającą realizację inwestycji. I to właśnie ona, pod koniec marca, została zaskarżona przez stowarzyszenia Lebensraum Vorpommern i Zielone Wyspy Świnoujście. Według ekologów terminal kontenerowy w Świnoujściu będzie zagrożenie dla okolicznej przyrody. Złożyli skargi do sądu. Ich protesty odniosły pewien skutek. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie na posiedzeniu 21 lipca wydał postanowienie o wstrzymaniu rygoru wykonalności decyzji środowiskowej do czasu wydania wyroku w tej sprawie. W sprawie terminalu stanowczo wystąpili przedstawiciele rządu.

– Jego budowy nie odpuścimy nawet na krok Jesteśmy przygotowani na różne działania strony niemieckiej, które mogą hamować realizację inwestycji - ogłosił wiceminister Marchewka.

Dodawał także, że już wcześniej ukazywały się artykuły, w których Niemcy „wprost mówili, że terminal kontenerowy w Świnoujściu będzie dla nich dużą konkurencją”.

– Konsekwentnie realizujemy tę priorytetową inwestycję. Bez wątpienia da ona duży impuls gospodarczy, a także zwiększy nasze szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Zapewniam, że doprowadzimy do tego, że do Świnoujścia będą przypływać największe kontenerowce świata – twierdzi Marchewka.

Co musiałoby się stać, żeby budowa terminalu została wstrzymana lub nawet odłożona? – Nie ma takiej możliwości – twierdzi Rafał Zahorski, pełnomocnik ds. Rozwoju Portów w Zarządzie Morskich Portów Szczecin i Świnoujście S.A., ekspert branży morskiej.

– Jest to inwestycja całkowicie i bardzo dobrze zaplanowana. Są uzgodnione harmonogramy prac, bo pamiętajmy, że terminal jest budowany przez trzy strony – tor podejściowy i falochron osłonowy przez Urząd Morski Szczecin, który ma zabezpieczone na ten cel finansowanie ze strony Skarbu Państwa. Następnie mamy inwestycje, które wykonuje Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, czyli doprowadzenie całej infrastruktury dostępowej oraz infrastruktury terminala od strony lądowej. Mówimy o dojściu tak naprawdę po dzisiejszy brzeg plaży, bo to jest ten teren, który jest zagospodarowany przez Zarząd Portów. I w tym miejscu od razu zaznaczę – na tym terenie nie ma i nie będzie jakiejś ogromnej wycinki lasu. Będzie tylko wąski pasek na linię kolejową i na drogę. Ten cały wielki las oczywiście ocaleje. No i ostatni temat, to jest budowa 70 hektarowego terenu, który będzie jakby wydarty morzu przez konsorcja, Prace nad projektem trwają zarówno po stronie ZMPSiŚ, jak i konsorcjum firm QTerminals (Katar) i DEME Consessions (Belgia), które ma odpowiadać za sfinansowanie, budowę i eksploatację inwestycji. Do tego wszystkiego należy dołożyć to, że polskie państwo rozpoczęło wielką modernizację linii kolejowej tzw. Nadodrzanki, która prowadzi ze Świnoujścia, przez Szczecin do Wrocławia a następnie kieruje się w paru wariantach do Czech – wyjaśnia Rafał Zahorski, pełnomocnik ds. Rozwoju Portów w Zarządzie Morskich Portów Szczecin i Świnoujście S.A., ekspert branży morskiej.

Na początku sierpnia WSA oddalił skargi organizacji ekologicznych z Polski i Niemiec. Wskazał, że Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska w żaden sposób nie uchybił obowiązującym przepisom, przeprowadził niezbędne uzgodnienia z organami oraz otrzymał stosowne opinie. GDOŚ przeanalizował i odniósł się do wszystkich zarzutów podniesionych przez niemiecką organizację, zaś inwestor, czyli Zarząd Portów Szczecin i Świnoujście został wezwany do uzupełnienia raportu środowiskowego i spełnił ten obowiązek. Nie było jakichkolwiek podstaw do uchylenia decyzji środowiskowej GDOŚ. Wyrok nie jest prawomocny, stronom przysługuje prawo odwołania się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Jakie znaczenie mają protesty strony niemieckiej? Zdaniem Rafała Zahorskiego nie ma czegoś takiego jak protesty strony niemieckiej.

To jedna ze sztandarowych i strategicznych inwestycji nie tylko na Pomorzu Zachodnim, ale i w kraju. Terminal kontenerowy w Świnoujściu, który ma powstać do 2029 roku, będzie najnowocześniejszym obiektem tego typu na Morzu Bałtyckim. Będzie mógł obsługiwać największe jednostki, dzięki czemu Polska umocni swoją pozycję na mapie morskiej logistyki Europy. Zgodnie z planem budowa terminala ma zostać ukończona w 2029 roku. Będzie w stanie przyjmować największe kontenerowce, jakie mogą wchodzić na Bałtyk i obsłużyć przeładunek około 2 milionów kontenerów rocznie. Budowa portu kontenerowego ma kosztować równowartość 580 mln euro, a towarzyszącej infrastruktury morskiej ponad 2,3 mld euro. Nowy port przystosowany będzie do obsługi największych statków transatlantyckich o długości do 400 metrów. Ma zostać zbudowany przez konsorcjum firm z Kataru i Belgii. Inwestorem jest Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście SA, a przedsięwzięcie koordynuje Ministerstwo Infrastruktury.

– Jest szansą na rozwój gospodarczy kraju, Pomorza Zachodniego i samego Świnoujścia. Terminal ma powstać po wschodniej części miasta położonej na wyspie Wolin tuż obok terminala LNG. To optymalna lokalizacja dla takiej inwestycji – zapowiadał Arkadiusz Marchewka, wiceminister odpowiedzialny za gospodarkę morską i sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.

– Jest jedno niemieckie stowarzyszenie proekologiczne, Lebensraum Vorpommern, które zaskarżyło tę inwestycję. Ale w sumie za tym stowarzyszeniem stoją dwie osoby, które oprotestowują wszystkie inwestycje rozwojowe na terenie Pomorza Zachodniego. Robią to powołując się na potrzebę ochrony przyrody. Natomiast to samo stowarzyszenie nie protestowało w przypadku Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Nie protestuje także przeciwko normom emisji siarki w Rafinerii w Schwedt choć są one przekroczone pięciokrotnie ponad normy unijne. W tym przypadku, według Lebensraum Vorpommern, nie ma żadnego problemu. Mówimy stricte o proteście politycznym, który jest inspirowany przez służby rosyjskie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to stowarzyszenie ma powiązanie z Rosjanami na różnych płaszczyznach – uważa Zahorski. Dodaje, że nie ma żadnego protestu, ze strony rządów, landów, ani niemieckich ministerstw.

– W pełni współpracujemy ze stroną niemiecką, sami Niemcy dopytują nas, kiedy terminal będzie uruchomiony. Bo będzie

on również szansą na ogromne rozwój niemieckich landów wschodnich, dawnego NRD. Będą mogli tam lokalizować np. centra logistyczne, zakłady produkcyjne, które będą korzystały z zaplecza intermodalnego w terminal, zwiększy się zatrudnienie. Terminal może być kluczowy dla mniej zamożnych, wschodnich landów Niemiec – wyjaśnia Zahorski.

Jego opinię może potwierdzać m.in. sierpniowa ankieta przeprowadzona przez niemiecką gazetę Ostsee Zeitung. Okazuje się, że ponad 66 proc. jej czytelników jest za budową terminala kontenerowego w Świnoujściu.

BITWA O ROPĘ

To kolejna polska inwestycja w rejonie Świnoujścia, która nie podoba się naszym sąsiadom. W poniedziałek 21 lipca kanadyjska firma Central European Petroleum (CEP) ogłosiła, że w polskiej części Bałtyku - w odległości ok. sześciu kilometrów od brzegu między Świnoujściem a Międzyzdrojami, odkryto 33 mln ton ropy naftowej i 27 mld m sześc. gazu ziemnego. To największe złoże odkryte dotychczas w Polsce i jedno z największych konwencjonalnych złóż ropy naftowej w Europie odkryte w ciągu ostatniej dekady.

Odkrycie złoża węglowodorów Wolin East — choć wymaga jeszcze przygotowania, przedłożenia i zatwierdzenia dokumentacji geologicznej złoża — może okazać się jednym z przełomowych momentów w historii poszukiwań węglowodorów w Polsce. Gdyby okazało się, że rzeczywiście mowa o przewidywanych przez CEP wartościach, to można powiedzieć śmiało, że jest to największe odkrycie złoża ropy na ziemiach Polski co najmniej po II wojnie światowej. Jeśli te informacje się potwierdzą, Polska może zwiększyć roczne wydobycie surowca z obecnego poziomu 700– 900 tys. ton do minimum 2 mln ton. Inwestycja mogłaby zabezpieczyć 4–5 proc. krajowego zapotrzebowania na ropę przez kilkanaście lat” – powiedział Krzysztof Galos, podsekretarz stanu i Główny Geolog Kraju w rozmowie z mediami.

Wydobycie ropy ze złoża Wolin może zacząć się około 2032 roku. Ale odkrycie tak jej dużych złóż zaskoczyło i zaniepokoiło stronę niemiecką.

Nasza przyszłość nie leży w ropie naftowej z Morza Bałtyckiego, ale w energii ze słońca, wiatru i biomasy. Projekt (wydobycia ropy i gazu z Wolin East – przyp. aut.) oznacza zacofaną politykę przemysłową w zakresie polityki klimatycznej, która jest sprzeczna z interesami środowiska i turystyki po stronie niemieckiej — powiedział w rozmowie z niemiecką agencją DPA Till Backhaus, minister środowiska nadmorskiego kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie.

Przemysłowa eksploatacja gazu i ropy naftowej tuż przed naszymi drzwiami byłaby ogromną ingerencją w naszą ojczyznę, z potencjalnie nieodwracalnymi skutkami dla przyrody, wody i klimatu. Nadmorska miejscowość Heringsdorf nie jest miejscem na polityczne gry w pokera Nasza gmina leży w szczególnie chronionym obszarze przyrodniczym. Zrobimy wszystko, aby chronić naszą linię brzegową, morze i jakość życia — mówiła Laura Isabelle Marisken, burmistrzyni nadmorskiej miejscowości Heringsdorf (sąsiadujące ze Świnoujściem – przyp. aut.) na wyspie Uznam w rozmowie z „Bildem”.

BITWA O POWIETRZE

W tym przypadku to my jesteśmy zaniepokojeni działalnością niemieckiej firmy. Chodzi o rafinerię w Schwedt w Landzie Brandenburgii, uznawaną aktualnie za najbardziej emisyjną rafinerią w Niemczech i położoną blisko (5 km)zachodniopomorskiej gminy Widuchowa. Rafineria, to konsorcjum składającego się z trzech spółek: Rosneft Deutschland GmbH 37,5 %, Shell Deutschland Oil GmbH37,5 % i AET Raffineriebeteiligungs-Gesellschaft mbH - 25 % (Rosneft Refining & Marketing GmbH i Eni Deutschland GmbH)

W styczniu tego roku rafineria otrzymała od niemieckiego Państwowego Urzędu ds. Środowiska specjalne pozwolenie na przekraczanie dopuszczalnych dobowych emisji dwutlenku siarki (SO2). Mogą one wynieść do 1000 mg na metr sześcienny - co pięciokrotnie przekracza unijną dobową normę. Jednocześnie roczny limit emisji SO2 ustalono na 5,6 tys. ton. Pozwolenie dla rafinerii Schwedt obowiązuje do końca 2027 roku. Niemiecki Państwowy Urząd ds. Środowiska swoją decyzję tłumaczył tym, że rafineria aktualnie przerabia około 20 różnych gatunków ropy pochodzących z różnych źródeł. Do wybuchu wojny w Ukrainie była to głównie ropa rosyjska. Została jednak objęta sankcjami, a Niemcy zaczęły dywersyfikować jej dostawy.

– Jako odpowiedzialne przedsiębiorstwo pragniemy traktować naszych sąsiadów z troską, wrażliwością i szacunkiem – zapewnia rafineria na swojej stronie internetowej.

Ale zwiększona emisja SO2 jest szczególnym zagrożeniem dla gminy Widuchowa, Jej zdaniem decyzja wydana przez niemiecki urząd nie jest zgodna z unijnymi standardami ochrony środowiska m.in. instalacja spalająca opary konwersji ropy w rafinerii nie spełnia standardów BAT (najlepszych dostępnych technik), wymaganych dla największych zakładów przemysłowych w UE. Poza tym według „Gazety Wyborczej” niemieckie analizy zanieczyszczenia powietrza nie uwzględniają terenów po polskiej stronie, gdzie najczęściej wieje wiatr z rejonu Schwedt - wzięto pod uwagę wyniki z kilku stacji pomiarów powietrza, ale tylko na zachód od rafinerii. A Widuchowa bardzo liczy na utworzenie Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry i związany z tym rozwój turystyki w tym regionie. Ale to wymaga czystego środowiska.

Jakie działania podjęła strona polska? Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska spotkała się w tej sprawie w maju z federalnym ministrem środowiska Niemiec Carstenem Schneiderem.

„Minister Klimatu i Środowiska wyraziła (...) oczekiwanie wsparcia rządu federalnego w sprawie rafinerii w Schwedt. To temat szczególnie ważny dla mieszkańców i samorządów z terenów, na których planowane jest utworzenie Parku Narodowego Dolina Dolnej Odry. Terytorium naszego kraju może być narażone na zwiększone negatywne oddziaływanie rafinerii. Ministerstwo domaga się od rządu Landu Brandenburgii wyjaśnienia braku uwzględnienia obaw o zwiększenie emisji dwutlenku siarki z rafinerii wyrażanych przez polskie samorządy. Strona polska powinna uzyskać bieżący i bezpośredni dostęp do wyników pomiarów jakości powietrza w Schwedt w celu monitorowania oddziaływania tej instalacji na jakość powietrza. Strona niemiecka zadeklarowała współpracę w tej kwestii z polskimi służbami „ - poinformowało na swojej stronie internetowej Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

I to w zasadzie wszystko. Magazyn Prestiż Szczecin –Biznes i Inwestycje próbował otrzymać z ministerstwa odpowiedzi na kilka pytań związanych z tą sprawą m.in. czy rząd Landu Brandenburgii przesłał wyjaśnienia braku uwzględnienia obaw o zwiększenie emisji dwutlenku siarki z rafinerii, czy strona niemiecka udostępniła bieżący i bezpośredni dostęp do wyników pomiarów jakości powietrza w Schwedt i czy MKiŚ monitoruje sytuację w gminach położonych niedaleko Rafinerii w Schwedt? Ministerstwo jednak milczy.

Autor:DariuszStaniewski foto:ZMPSiŚ,Rafineriaw Schwedt,PlatformawiertniczanaBałtyku©CentralEuropeanPetroleum(CEP)|CentralEuropeanPetroleum(CEP)

W takich warunkach powinno się żyć

W lipcu w 2022 roku przy ul. Modrej w Szczecinie pojawiła się komora normobaryczna. Niektórzy podeszli do tematu sceptycznie i dużą dozą ostrożności. Sesja trwa dwie godziny. Nie można jej przerwać. Pierwszy pobyt w śluzie przypomina dosłownie start lotu w kosmos. Jeśli ktokolwiek właśnie poczuł ścisk w żołądku i stwierdził „nigdy, przenigdy tam nie pójdę” to… tym bardziej powinien tam pójść.

Wiele osób szuka często spotyka się z takimi pojęciami jak komora hiperbaryczna oraz komora normobaryczna. Wbrew pozorom, to dwie zupełnie różne metody terapii.

Komora normobaryczna to specjalnie skonstruowane pomieszczenie, w którym panują warunki ciśnienia i składu powietrza optymalne dla ludzkiego organizmu.

– W przeciwieństwie do standardowych warunków, jakie panują na Ziemi, tutaj ciśnienie jest podniesione do 1500 hPa. Ale to nie wszystko. Kluczowy jest również skład powietrza – mówi Pani Natalia, menadżerka. – W komorze normobarycznej jest 20% więcej tlenu niż w powietrzu, a także wodór i dwutlenek węgla, który rozszerza nam naczynka, a wodór dopycha nam w te wszystkie zakamarki ten tlen.

– Takie warunki stymulują organizm do intensywniejszej pracy i regeneracji.

NORMOBARIA, A HIPERBARIA – KLUCZOWE RÓŻNICE

Terapia hiperbaryczna, wynaleziona w 1939 roku, wykorzystywana była pierwotnie do leczenia nurków. Koncepcja normobarii, opracowana przez polskiego lekarza Jana Pokrywkę, stanowi jej udoskonalenie. Warunki w komorze są bardziej zbliżone do idealnych. Jak mówi menadżerka: „To są warunki optymalne, w takich powinno się żyć”.

JAKIE KORZYŚCI DAJE KOMORA NORMOBARYCZNA?

Terapia ta przynosi szeroki wachlarz pozytywnych efektów, obejmujących poprawę funkcjonowania układu oddechowego poprzez doskonałe dotlenienie organizmu i zwiększenie wydolności, co może wspomagać leczenie astmy oskrzelowej. Zmniejsza ryzyko zawału i udarów, poprawia krążenie i obniża częstotliwość migren. W przypadku skóry zauważalna jest naturalna poprawa jej kondycji, przyspieszone gojenie ran oraz zwalczanie stanów zapalnych.

Komora ma także pozytywny wpływ na układ kostny, wzmacniając go i wspomagając leczenie złamań oraz osteoporozy. Wodór wpływa na oczyszczanie organizmu z toksyn, terapia sprzyja detoksykacji, co może wspomagać utratę wagi. Warto również podkreślić, że terapia

AX MED Normobaria Szczecin ul. Modra 69, 71-220 Szczecin (+48) 509 663 663 www.normobariaszczecin.pl

jest wsparciem w leczeniu boreliozy, cukrzycy, stwardnienia rozsianego oraz innych schorzeń, w których kluczowe jest dotlenienie tkanek, a także ogólnie poprawia samopoczucie, zapewniając lepszy sen, zwiększając poziom melatoniny, działając antydepresyjnie i spowalniając procesy starzenia.

JAK WYGLĄDA SESJA W KOMORZE?

Sesja trwa dwie godziny. W środku panują komfortowe warunki: wygodne fotele (w tym fotele z masażem w sali VIP), telewizor, radio, a także jest możliwość podłączenia własnych urządzeń do gniazdka elektrycznego oraz mata Viofor. Czas mija w przyjemnej atmosferze, a uczestnik może poczytać książkę, obejrzeć film lub po prostu odpocząć.

– W komorze namnażają się komórki macierzyste, które są w organizmie od 4 do 6 dni – podkreśla menadżerka. To właśnie one są odpowiedzialne za intensywną regenerację i naprawę uszkodzonych tkanek.

HISTORIE, KTÓRE ZAPADAJĄ W PAMIĘĆ

Nie ma lepszego dowodu na skuteczność metody niż historie pacjentów. Jedną z nich jest historia 24-letniej dziewczyny, która od lat zmagała się z silnym trądzikiem. Mimo licznych wizyt u dermatologów i kosmetologów, nic nie przynosiło efektów. Za namową mamy, która również szukała sposobu na poprawę wydolności po chorobie, zaczęły korzystać z komory. Zmiany na skórze zaczęły się wyciszać. Do dziś nie wróciły. Obie panie nadal korzystają z terapii w celach profilaktycznych.

Komora posiada europejski certyfikat CE, a za nadzór nad sesjami odpowiada wyszkolona obsługa. Jakość powietrza na naszej planecie stale się pogarsza, a terapia normobaryczna może być jedynym sposobem, aby dostarczyć organizmowi optymalne warunki. Pierwsza sesja jest darmowa dla wszystkich. W sklepie przy samym wejściu do komory można zaopatrzyć się w naturalne kosmetyki i suplementy AX Med w dobrze przyswajalnej formie – kompleksy witamin, magnez czy suplementy diety na metabolizm.

Szczecińskie DNA

SANPROBI– 84 tysiące kapsułek

W Szczecinie prawie dwadzieścia lat temu narodziło się SANPROBI, które zrewolucjonizowało rynek suplementów. To nie tylko firma, ale i zespół pasjonatów, którzy dzięki wiedzy i konsekwencji stworzyli markę znaną w całej Polsce.

Początek tej historii sięga 2008 roku, gdy trzech przyjaciół – lekarz, prawnik i ówczesny student medycyny – spotkało się, by porozmawiać o dobroczynnych bakteriach jelitowych. W ich głowach pojawił się pomysł, który szybko przerodził się w działanie. Ta trójka ekspertów to: prof. dr hab. n. med. Wojciech Marlicz, dr n. med. Igor Łoniewski i mecenas Robert Kornecki. Każdy z nich wnosi do firmy unikalne umiejętności i doświadczenie. Prof. Marlicz jako gastroenterolog leczy choroby układu pokarmowe -

go, dr Łoniewski zgłębia tajniki mikrobioty i probiotyków, a mec. Robert Kornecki, prawnik z doświadczeniem w branży farmaceutycznej, czuwa nad zgodnością działalności firmy z regulacjami i najwyższymi standardami branżowymi.

DYNAMICZNY ROZWÓJ

Pierwszym produktem był SANPROBI IBS, probiotyk, który do dziś bije rekordy sprzedaży. Obecnie, po 17 latach dzia -

łalności, firma może pochwalić się dziewięcioma produktami dopasowanymi do różnych potrzeb. SANPROBI nie tylko wytwarza probiotyki, ale również wyznacza standardy jakości. W obliczu braku regulacji prawnych dotyczących probiotyków, firma opracowała własne rygorystyczne normy kontroli jakości i równocześnie inwestuje w badania i rozwój. Posiada nowoczesny zakład produkcyjny, w którym konfekcjonowane są jej produkty, a także własne Centrum Badawczo-Rozwojowe.

KULTURA, NIE TYLKO BAKTERYJNA

SANPROBI to również lider w edukacji i społecznej odpowiedzialności biznesu. Organizując wydarzenia takie jak „SANPROBI Bieg Kobiet” czy konferencję „Mikrobiota jest Kobietą”, firma promuje zdrowy i aktywny tryb życia. Dzięki treściom edukacyjnym w formie blogów, podcastów i wywiadów dociera zarówno do specjalistów, jak i do osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z probiotykami.

Firma jest także mecenasem wielu inicjatyw artystycznych w Szczecinie – wspiera m.in. działalność Baltic Neopolis Orchestra, Filharmonii Szczecińskiej oraz Chóru Politechniki Morskiej.

Renomę potwierdzają liczne nagrody. Produkty firmy wielokrotnie zdobywały tytuły najczęściej polecanych probiotyków przez farmaceutów, a także nagrodę Superprodukt magazynu „Świat Kobiety”. Sama firma otrzymała m.in. wyróżnienie w rankingu „Diamentów Forbesa” (2021), nagrodę za wkład w rozwój szczecińskiej gospodarki (2022) oraz tytuł Mecenasa Kultury Miasta Szczecin (2025).

am/foto:materiałySANPROBI

Po

Probiotyki wpisane w zdrowy styl życia

Centrum Badawczo-Rozwojowym SANPROBI oprowadza nas prof. dr hab. n. med. i n. o zdr.

Karolina Skonieczna-Żydecka, ekspertka w dziedzinie mikrobioty jelitowej i jej wpływu na zdrowie człowieka.

Pani profesor, co właściwie osłabia naszą barierę jelitową? Żyjemy w świecie pełnym przetworzonej żywności, zanieczyszczenia środowiska i wszechobecnego stresu. Stres jest nam ewolucyjnie potrzebny, ale dziś przeżywamy go niemal bez przerwy. W naszym organizmie produkowany jest kortyzol, powiązany w bezdyskusyjny sposób z wieloma chorobami. Wszystkie te czynniki prowadzą do zaburzenia składu bakterii w jelitach, czyli mikrobioty – unikalnej dla każdego człowieka.

Do czego prowadzą te zaburzenia?

Mogą skutkować pogorszeniem funkcjonowania bariery jelitowej, która w efekcie nie będzie już tak skuteczna i selektywna. Bariera może wówczas zacząć przepuszczać do krwioobiegu cząstki immunogenne, czyli takie które są w stanie zainicjować stan zapalny. Reasumując: źle jemy, mało śpimy, mało się ruszamy, mamy dużo stresu, a wszystko to wpływa negatywnie na skład naszej mikrobioty.

To może prowadzić do nadmiernego rozszczelnienia naszej bariery jelitowej, aktywacji układu immunologicznego i przewlekłego stanu zapalnego obejmującego cały organizm. Z początku jest on niezauważalny, ale przy długotrwałym występowaniu prowadzi do rozwoju schorzeń cywilizacyjnych XXI wieku: nowotworów, chorób metabolicznych (np. cukrzycy typu 2, choroby stłuszczeniowej wątroby, choroby otyłościowej, nadciśnienia tętniczego) oraz zaburzeń psychicznych, lękowych czy depresyjnych.

Brzmi mało optymistycznie. Jak możemy sobie pomóc?

Każdy z nas instynktownie wie, co jest zdrowe: trzeba się ruszać, wysypiać, minimalizować stres, zdrowo jeść i konsekwentnie pilnować tych nawyków. Z pomocą przychodzą również preparaty probiotyczne, które pomagają naszej mikrobiocie odzyskać równowagę, zaburzoną przez niezdrowy styl życia. Warto jednak pamiętać, że każdy z nas ma swój niepowtarzalny mikrobiom, a firmy, które twierdzą, że są w stanie zbadać go w 100% i idealnie dobrać potrzebne nam szczepy bakterii, stosują zwykły chwyt marketingowy.

Na rynku istnieje wiele nazw probiotyków typu: sport czy IBS. Co stoi za tymi nazwami?

Wiemy, że konkretne szczepy bakterii pomagają w redukcji wzdęć i biegunek w zespole jelita nadwrażliwego, a inne wpływają bardzo dobrze na parametry metaboliczne lub hormonalne. Stąd taka szeroka gama nazw, dopasowana do konkretnych potrzeb organizmu.

SANPROBI posiada w swojej ofercie również psychobiotyk, czym się on charakteryzuje?

Jest to taki typ probiotyku, który reguluje funkcje osi mózgowo-jelitowej, czyli wspiera funkcjonowanie emocjonalne. Jeżeli szukamy probiotyku, który pomoże zbudować naszą odporność na stres lub będzie stanowić integralną część leczenia podczas terapii ordyno -

wanej przez lekarza psychiatrę, wówczas mówimy o psychobiotykach.

A czym są: prebiotyk i synbiotyk? Mówiąc w dużym skrócie: probiotyk to bakteria, prebiotyk to to, czym bakteria się odżywia, czyli na przykład błonnik. A jeśli w jednej kapsułce podamy probiotyk i prebiotyk, powstaje synbiotyk.

Nowością w waszej ofercie jest postbiotyk SANPROBI Premium

Badania naukowe pokazują, że aby wywołać efekt biologiczny, nie zawsze jest nam potrzebna żywa bakteria. Czasem wystarczy, że na otoczce komórkowej obecne są białka, które – po podgrzaniu – korzystnie wpływają na parametry metaboliczne. Z wyprodukowaniem takiego pasteryzowanego preparatu wiążą się spore koszty, bo mamy tu do czynienia dodatkowo z bakterią beztlenową (Akkermansia muciniphila MucT), ale korzyści z jej podawania są bardzo duże.

I tu przechodzimy do jednego z 30 projektów badawczych SANPROBI. Czy może nam Pani przybliżyć, jakie jeszcze właściwości wspomnianego szczepu bakterii będziecie badać?

W programie zamierzamy sprawdzić, czy pasteryzowana Akkermansia muciniphila MucT ma również działanie psychobiotyczne, czy usprawnia przepływ sygnałów na osi mózgowo-jelitowej, co jest bardzo istotne w leczeniu zaburzeń lękowych, depresji albo zespołu jelita nadwrażliwego. Dlatego postanowiliśmy przebadać grupę osób, która jest bardzo mocno eksponowana na stres – wybraliśmy dyżurujących pracowników ochrony zdrowia, pielęgniarki, lekarzy, ratowników. Rekrutację pacjentów już zakończyliśmy, teraz jesteśmy na etapie analizy ogromnej liczby danych pozyskanych od uczestników badania. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak olbrzymich nakładów czasu i pracy całego zespołu wymagają tego typu badania. Nie wspominając o olbrzymich wydatkach na ten cel – dlatego tak istotne staje się pozyskiwanie funduszy z Unii Europejskiej. W tym momencie staje się jasne, dlaczego firma SANPROBI jest liderem w sprzedaży probiotyków na naszym rynku. Zapytam jeszcze o tak często występujące obecnie alergie wieku dojrzałego. Czy możemy powiedzieć, że wraz ze starzeniem się naszej mikrobioty jesteśmy na nie bardziej podatni?

Jest to zbyt duże uproszczenie. Nasz układ immunologiczny dojrzewa i rozwija się wraz z nami. Noworodek ma w swoich jelitach bardzo mało bakterii, ale też nie potrzebuje ich za wiele, aby trawić mleko. W miarę jak dziecko dojrzewa poszerza się jego repertuar żywieniowy, rozwija się mikrobiota, a wraz z nią rozwija się układ immunologiczny. Jeżeli na tym wczesnym etapie dojdzie do jakiegoś zakłócenia, np. intensywnej antybiotykoterapii albo zbyt szybkiego wprowadzania pewnych pokarmów, to układ immunologiczny zostaje przeregulowany, co może skutkować alergią pokarmową lub nadwrażliwością.

Reasumując, nasza dieta z dzieciństwa może mieć znaczący wpływ na funkcjonowanie w dorosłym życiu?

Bardzo znaczący, podobnie jak pierwsze 1000 dni naszego życia, począwszy od rozwoju płodowego i tego jak odżywia się kobieta w ciąży.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała:AleksandraMagiera/foto:materiałySANPROBI

Ergonomia pracy –work&life balance w praktyce

Skandynawia, Hiszpania, Portugalia. Te miejsca są nastawione na work-life-balance, czyli zrównoważony tryb życia. Pracodawcy z tych krajów cenią sobie zdrowie pracownika. Uważają, że większą efektywność daje nie tylko sprawny pracownik, ale również zrelaksowany. Wpływ na to ma między innymi ergonomia pracy, o której rozmawiamy z Pawłem Bilewiczem, współwłaścicielem ErgoCenter, gdzie nowoczesna fizjoterapia jest łączona z profesjonalnymi szkoleniami z zakresu ergonomii pracy.

Panie Pawle, wyjaśnijmy czym właściwie jest ergonomia pracy.

Ergonomia jest ściśle powiązana z fizjoterapią, z bezpieczeństwem i higieną pracy. To nic innego jak dostosowanie miejsca pracy w taki sposób, żeby podczas wykonywania tej pracy, nic się nie wydarzyło. Dotyczy to także pracy typowo biurowej. Na przykład siedzę przy biurku i po dwóch godzinach wykonywania czynności przed komputerem, zaczynają mnie boleć plecy. To znak, że moje stanowisko pracy jest źle dostosowane. W 2023 roku pojawiło się rozporządzenie Państwowej Inspekcji Pracy oraz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, które nakłada obowiązek na pracodawców dostosowania takich miejsc, w szczególności biurowych, ale też na liniach produkcyjnych, gdzie pracownicy głównie stoją.

Zostańmy przy pracy biurowej. Jak można ją ulepszyć pod kątem ergonomii?

Wszystko zależy od specyfiki pracy i od tego, co dana osoba robi. W typowej pracy przy biurku, na stanowisku takim jak architekt czy logistyk, można dostosować warunki pracy do wykonywanych czynności. Taka osoba będzie siedziała przez pierwszą godzinę, a przez drugą będzie stała. W tym celu wykorzystujemy ruchome biurka, które podnoszą się do wysokości ramion. Możemy stosować podnóżki od stopy, dzięki którym ciężar ciała będzie rozkładał się równomiernie, a nie spoczywał wyłącznie na stopach. W niektórych firmach znajdują się specjalne pomieszczenia socjalne, w których pracownik może oderwać się od stanowiska pracy, zmienić otoczenie, wyjść na chwilę, zmienić pozycję siedzącą. Są to czasami pufy ergonomiczne albo sofy, gdzie możemy usiąść na 15 minut, albo, jak ma miejsce w biurze home.pl, można np. zagrać na konsoli do gier. To także wpisuje się w ergonomię. Czy pracodawcy chętnie korzystają z takiej pomocy? Widzimy postęp w tym kierunku. My obsługujemy głównie firmy z województwa zachodniopomorskiego z zagranicznym kapitałem. Środki na ergonomię pracy można pozyskać z kilku źródeł, może przybrać różne formy. Można je na przykład wykorzystać z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych na takie usługi jak nasze. Można również przekazać w formie voucherów, bonów, wynagrodzić pracownika, że przyjdzie do nas na masaż leczniczy albo dobierze mu się odpowiednie stanowisko pracy. Można także pozyskać środki z Unii Europejskiej poprzez Powiatowy Urząd Pracy lub Wojewódzki Urząd Pracy. Te instytucje co roku ogłaszają kilka konkursów dla średnich, małych i mikro przedsiębiorstw. Duże firmy także mogą się o to starać o dofinansowanie na ergonomię, ale na odrębnych zasadach.

Jak zatem wygląda w praktyce wdrożenie ergonomii pracy na waszym przykładzie?

Najpierw odbywa się audyt, który trwa od trzech do pięciu dni. Są to głównie działy HR i BHP. Razem się spotykamy, obchodzimy

ERGOCenter S.C.

ul. Ks. Piotra Skargi 52/1A, 71-422 Szczecin 785 527 858 | e-mail: biuro@ergocenter.pl /ergocenter2024 | /Ergocenter www.ergocenter.pl

Menadżer,DyrektorZakładówGryfskand, współwłaścicielklinikiERGOCenter,doktorantSzkoły Doktorskiejw DyscyplinieTechnologiaChemiczna.

wszystkie stanowiska. Następnie oceniamy je. Sprawdzamy, co jest wykonane dobrze, a co możemy poprawić. Taki audyt kończy się podsumowaniem ze zdjęciami takiego stanowiska. Później spotykamy się z zarządem danej firmy oraz z pracownikami szczebla kierowniczego i omawiamy wyniki. Określamy, jaki byłby mniej więcej koszt wykonania takiego stanowiska, skąd na to pozyskać środki itd. Oprócz tego prowadzone są także projekty i szkolenia związane z organizacją ergonomicznych stanowisk pracy oraz seminaria na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała:AnetaDolega/fot.AlicjaUszyńska

SOLUTA - BO KAŻDY MA PRAWO

PORADY PRAWNE I ODSZKODOWAWCZE

DOCHODZENIE ODSZKODOWAŃ

POMOC W SPRAWACH URZĘDOWYCH (W TYM ZUS, PFRON, PUP)

POMOC W SPORACH Z KONTRAHENTAMI

POMOC OSOBOM NIEPEŁNOSPRAWNYM I ICH OPIEKUNOM

POMOC W SZKODACH ROLNICZYCH

SOLUTA doradztwo prawne i odszkodowawcze

ul. Witkiewicza 49/U-10, 71-124 Szczecin tel. 518 690 650 | e-mail: kontakt@soluta.pl www.soluta.pl

PAWEŁ BILEWICZ

Nowa Kia Sportage zasila

Polmotor SP. Z O.O.

ul. Struga 71, 70-784 Szczecin

T: 91 466 87 00

ul. Ustowo 52, 70-001 Szczecin

T: 94 343 88 99

E-mail: sprzedaz.polmotor@kiamotors.pl

www.polmotor.kia.pl

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.