Miękko

Page 1


NINA CZARNECKA

MIĘKKI

BRZUCH

MIĘKKI BRZUCH

M iękkie powłoki brzucha skrywają organy wewnętrzne. Jelito cienkie, jelito grube, żołądek, trzustkę, wątrobę, woreczek żółciowy i nerki. Podbrzusze osłania warstwą tłuszczyku i delikatnej skóry macicę, jajniki i pęcherz. Z przodu nie ma nic, co chroniłoby miękki brzuch. Ani klatka żeber, ani nawet cienki pasek kręgosłupa. Stojąc na dwóch nogach, odsłaniasz brzuch. Nigdy nie czułam się z tym komfortowo. Nie lubię też oglądać cudzych pępków, które wydają mi się najintymniejszą częścią ciała, a kiedy byłam nastolatką, nie podobała mi się moda na biodrówki i kuse topy, i bardzo, bardzo długo nie umiałam znieść dotyku cudzej dłoni na moim brzuchu, zupełnie jakbym przeczuwała jego bezbronność.

Kobiece brzuchy od zawsze były ściskane gorsetem konwenansów, ale od lat dwutysięcznych ten gorset był już inny. Wraz z emancypacją stał się zbroją amazonki. Utkany z mięśni, wiecznie w napięciu, z wyeksponowaną kratką sześciopaka. W ostateczności płaski lub wklęsły. A jednak nie jest to książka o brzuchu. Pewnego styczniowego

poranka zastanawiałam się, czy można nieustannie spinać brzuch i jednocześnie mieć swobodny dostęp do tego, co skrywa. Myślałam o miękkim brzuchu jako symbolu bezbronności, wrażliwości i odsłonięcia. Psy, kiedy chcą oddać dominację, kładą się na plecach, ukazując brzuch w geście poddania. Czy takie odsłonięcie się może być mentalnym gestem siły? I czy jesteśmy w stanie czerpać ze swoich przeczuć i swojej intuicji, gdy wyrzucamy miękkość i tkliwość poza nawias?

Według ajurwedy, którą nieustannie zgłębiam, głowa jest od analizowania, serce łączy nas z innymi, a jelita, skryte pod powierzchnią miękkiej skóry i odrobiny tłuszczu, odpowiadają za bezpieczeństwo i przetwarzanie pragnień. To one sygnalizują zagrożenie, to one ustanawiają granice, decydują, co wpuścić do krwi, a wraz z krwią do tkanek ciała, a co przepchnąć dalej jako śmieć. Mój nauczyciel mówi, że gdy klient ma problem z rozszczelnionymi jelitami, należy sprawdzić każdy fizyczny trop, który może prowadzić do zaburzenia, a jeśli nie uda się niczego znaleźć, trzeba wybadać, czy klient, którym się opiekuję, nie ignoruje własnych przeczuć. Dowiedzieć się, czy jest bezpieczny fizycznie i emocjonalnie. Listen to your gut , jak mówią Anglosasi. Jakby z bulgotu lub z cichego pomruku jelit dało się wyczytać, co należy robić. Ale do tego trzeba odsłonić miękki brzuch.

Czym więc jest tytułowa miękkość? Czy na pewno bezbronnością? Jak się z nią obchodzimy we współczesnym świecie? Jakie przybiera formy i co jest jej przeciwieństwem?

Sztywność? Napięcie? Siła? Hart? Twardość? Moc? Kiedy przystępowałam do pracy nad książką, miałam o tym mgliste wyobrażenie. W niektórych przypadkach, kiedy sama zmagałam się z napięciami i usztywnieniem, łatwo mi było określić, czym jest miękkość – usztywnione i napięte tkanki są wyraźnie różne od zrelaksowanych i rozluźnionych. Ale w kontekście emocji? Co to znaczy być rozluźnioną i jakie warunki muszą zostać spełnione, by przestać się uzbrajać? I czym jest emocjonalna zbroja? Co składa się na pancerz? Poza poczuciem, że chcę być miękka, bo bycie siłaczką koszmarnie mnie zmęczyło i doprowadziło na skraj wypalenia oraz odsunęło od ludzi, nie do końca wiedziałam, jaka chcę się stać i co to właściwie dla mnie znaczy „być miękką”. Od początku jednak wiedziałam, że tam, gdzie mogę i chcę podzielić się z tobą moimi wglądami i drogą, z radością to zrobię, a tam, gdzie sama mam pytania, brakuje mi wiedzy albo chciałabym eksplorować temat z kimś bardziej ode mnie doświadczonym, zaproszę ekspertów.

I tak w rozdziale Skorupiaki o emocjonalną zbroję i miękkość pytam Sylwię Wolną­Rybak, psychoterapeutkę systemową, której praca zawodowa kręci się wokół relacji rodzinnych i romantycznych. Wspólnie zastanawiamy się, dlaczego zbroimy się po zęby i co się stanie, jeśli postanowimy nigdy nie opuszczać gardy. Czy naprawdę mamy coś do stracenia? W tym rozdziale zapraszam cię także do sprawdzenia, czy twoje rany, bolączki stały się zasobem, umiejętnościami, którymi mogłaś podzielić się ze światem.

W kolejnym rozdziale poruszam się jak ryba w wodzie. Zarówno seks, jak i kreacja są tymi obszarami, w których zawsze łatwo było mi się wyrażać. Niespecjalnie musiałam się tu starać, paradoksalnie jednak łatwość w tych sferach sprawiła, że najmniej się nad nimi zastanawiałam. Do rozdziału Tam, gdzie płynie rozkosz zaprosiłam Micha ła „Shootmana” Majewskiego, który od prawie dwóch dekad przygląda się artystycznej drodze utalentowanych fotografów i reżyserów. Michał odpowiada na moje pytanie, po co wieść twórcze i kreatywne życie, kiedy nie jest się artystką, i dlaczego wyrażanie swojej prawdy w świecie jest niezbędne do życia swojego życia w sposób autentyczny, soczysty i ożywczy. W części dotyczącej seksu i miękkości wypowiedziały się dla mnie instruktorka tao i tantry jogi, seksuolożka somatyczna Katarzyna Majak oraz osteopatka Marta Ciecierska. Ponieważ kobieca seksualność w aspektach, które mnie interesują, nadal jest kiepsko przebadana, głos oddałam także moim czytelniczkom, z którymi komunikuję się za pośrednictwem mediów społecznościowych. W końcu nic o nas bez nas.

Nieustający przypływ to mój ukłon w stronę „napiętych” perfekcjonistek. Nie tylko widzę w nich siebie, ale realnie wiele z nich jest moimi klientkami, które zaczynają chorować z nadmiaru napięcia i z powodu „kultury zapierdolu”. W tym rozdziale zastanawiam się, czy hustle culture zawładnęła też naszym samodoskonaleniem, dobrostanem psychicznym i wszystkimi obszarami niezwiązanymi z pracą oraz czy zamartwianie się i inne prowadzące do

napięć sposoby myślenia są przejawem toksycznego kultu produktywności. Rozmawiam o tym z twórczynią autorskiej metodologii pracy z uczuciami Agnieszką Janczewską i opowiadam o reakcjach stresowych, odnosząc się do ajurwedy. Do podzielenia się swoją perspektywą zaprosiłam także Paulę Radziszewską, która jest nauczycielką yin jogi i jogi nidry i wykorzystuje te narzędzia do pracy z traumą. Warsztaty, które prowadzi, nazywają się Permission to Rest , co wydaje mi się znamienne w kontekście tematów, które poruszam.

W ostatnim rozdziale, zatytułowanym Przystanek z głowy do ciała , sprawdzam, dlaczego oddzielamy się od ciała, co to znaczy „czuć uczucia” i czy emocje utykają w ciele. Próbuję zrozumieć zagrożenia płynące z racjonalizowania uczuć, a także badam, czy nie pomylę się, w pełni ufając ciału, i czy koncepcja feel it to heal it ma zastosowanie. Oddaję tu ponownie głos Agnieszce Janczewskiej i zapraszam do rozmowy o ciele osteopatę Marcina Ciecierskiego, który pomógł mi pozbyć się przewlekłych bólów wynikających bardziej z napięć emocjonalnych niż z fizycznych kontuzji. W rozdziale Bądź jak woda zaś staram się podsumować swoje poszukiwania i odkrycia, których po drodze dokonałam, a także rozprawić się z obawami dotyczącymi nadmiernej miękkości, rozlazłości i braku życiowej iskry. Kiedy pytałam o temat miękkości na swoim Instagramie, wiele obserwujących dzieliło się dyskomfortem związanym z miękkością. Stan dla mnie będący świętą ziemią, do której zmierzam, pobrzękując resztkami mojej zbroi, wielu

wydawał się stanem bierności, życiowej nieudolności, kojarzył się z byciem ofiarą czy z martwą rybą płynącą z nurtem rzeki, która nie ma już nic do powiedzenia w kwestii tego, dokąd chce dotrzeć.

W efekcie powstała bardzo osobista książka, w której nie brakuje wiedzy czy doświadczenia osób na co dzień zajmujących się pracą z ciałem, emocjami czy uczuciami. Mam nadzieję, że pozwoli ona przejrzeć się w swojej tafli nie tylko wrażliwcom, lecz także osobom odciętym od własnej wrażliwości, które dawno temu uznały ją za coś bolesnego, mało istotnego, o niewielkiej wartości. W świecie bezwzględnej produktywności i pośpiechu chciałabym zatrzymać się i oddać jej cześć. Czasem bardzo miło jest wystawić swój miękki, bezbronny brzuch na pieszczoty. Wymaga to dużo odwagi, ale wierzę, że właśnie dlatego może być symbolem naszej osobistej siły.

PRZEDMIOT MOCY PRZEDMIOT MOCY

Kobiece kręgi mnie ukształtowały. Spotykałam w nich dużo starsze kobiety, które opowiadały o swoich problemach z córkami, mężami i starzejącymi się rodzicami, a ja słuchałam ich bez cienia buntu, ponieważ to nie były moje matki, nie ja byłam ich problematyczną córką i nawet najdziwniejsze poglądy, które głosiły, nie dotykały mnie personalnie. Czasem bulwersowały. Czasem na krąg przychodziła kobieta, która irytowała mnie, zanim jeszcze otworzyła usta. Nieraz nie mogłam się doczekać, aż ktoś skończy mówić, chciałam od razu przeskoczyć do osoby, która intrygowała mnie najbardziej. Czasem kłóciłam się z kimś w głowie, prychałam z pogardą, niecierpliwiłam się i irytowałam. Nigdy jednak nie mogłam odejść ani pisnąć słowa. Krąg ma zasady, a to jedna z nich. W kręgu nie przerywasz nikomu. Nie przelicytowujesz, mówiąc: „A ja miałam podobnie, ale gorzej!” albo „Kochana, to jeszcze nic, posłuchaj tego!”. Nikomu nie dajesz rad i nikogo nie oceniasz, a jeśli ci się to zdarzy, pozostaje to wyłącznie w twojej głowie. Nie masz prawa wydawać osądów na temat czyjegoś

życia. Milczysz i słuchasz. Czekasz, aż przedmiot mocy, który symbolizuje głos, trafi, idąc po okręgu, do ciebie. Wtedy możesz mówić. Wtedy wszystkie oczy są skierowane na ciebie. Każde ucho cię słucha. Niektórych zachwycisz, zaciekawisz, innych zirytujesz, ale nikt ci nie przerwie, nie doradzi ci ani cię nie osądzi. Nikt nie da ci odczuć, że jest mądrzejszy. Każdy teraz chce poznać twoją perspektywę, a ty możesz się odnieść do tego, co mówiły poprzedniczki, ale zawsze zaczynając od „ja”. „Ja” nie jest objawem egocentryzmu. Jest oznaką pokory. To ja tak mam. To moja droga. To, co powiedziałaś, uruchomiło we mnie, przypomniało mi, wzburzyło mnie, poczułam pod palcami starą, zgrubiałą ranę, myślałam, że już dawno zabliźnioną, naprawdę nie wiem, dlaczego płaczę… I płaczesz. A wszystkie oczy są wpatrzone w ciebie, kiedy płaczesz. Albo kiedy chichoczesz. Czasem jedno i drugie przeplata się ciasno jak dobierany warkocz. My też się śmiejemy, wzruszamy, płaczemy. Porównywanie, ocenianie, irytacja powoli się roztapiają. Jeszcze kilka rund, a skończymy tym zdaniem, które niechybnie jedna z was wypowie: jesteśmy takie inne, mamy tak różne życia, a przecież tak bliskie jest mi to, co mówicie! Takie podobne. Ja też tak mam, znam to, rozpoznaję. Jeszcze tego nie wiesz, ale za kilka lat powiesz: „Kłaniam się temu”, bo doświadczenie cię nauczy, że wszyscy przeżywamy podobne historie, z różnym natężeniem. Zmieniają się didaskalia, aktorzy, ale w środku nas poruszane są te same struny.

Musiałam zasiąść w wielu kręgach jako uczestniczka, by potem móc je zwoływać. Kiedy uczestniczysz, słuchasz

i mówisz, ale nie musisz trzymać przestrzeni dla innych. Gdy ją trzymasz, zwykle już nie oceniasz, a to, co mówią uczestniczki, nie wywołuje w tobie negatywnych emocji, raczej skupiasz się na tym, żeby nikt nie łamał zasad i każdy miał porcję czasu dla siebie, niezależnie od tego, czy jest introwertyczny, czy wręcz przeciwnie. Z całą delikatnością, na jaką cię stać, pokazujesz, że czyjś czas dobiegł końca, lub przywracasz do porządku kogoś, kto z rozpędu zaczął oceniać lub udzielać rad. Tym różnią się kręgi od rozmów przy kawomacie, a nawet od wielu kobiecych przyjaźni, w których cicha rywalizacja, porównywanie czy zakładanie masek wciąż jest na porządku dziennym. Kręgi nauczyły mnie lubić i szanować kobiety, nauczyły mnie pokory, ale także tego, że każda historia, z którą się stykam, wywołuje we mnie reakcje mówiące więcej o mnie, o moich cieniach, ranach, miejscu, w którym jestem, niż o osobie, która mnie uwiera, może irytuje lub z którą się nie zgadzam.

Kręgi ze względu na swoją strukturę i zasady, jakie w nich panują, dały mi także przestrzeń pomiędzy bodźcem a reakcją. Dzięki nim wypadłam ze starych torów. Nauczyły mnie mówić głównie w swoim imieniu, zaczynając od „ja”. Przestałam się kryć za „wszyscy przecież wiedzą, że…” i „normalnie ludzie” oraz „każdy”, „nikt” i „zawsze”. Kiedy to mówimy, myślimy głównie o sobie, używamy jakiegoś konstruktu, żeby się zabezpieczyć, ukryć albo podeprzeć. To kręgi nauczyły mnie odsłaniać miękki brzuch. Pokazały, że tylko w ten sposób mogę zostać usłyszana i zobaczona taka, jaka jestem naprawdę w danej chwili. Dały

mi przekonanie, że jestem do zaakceptowania, że nie muszę udawać. Nauczyły mnie szacunku do innych osób, które czasem zaczynały z maską radości i lekkości, a po kilku rundach odsłaniały ból i trudne doświadczenia. Przestałam się kłócić z obcymi ludźmi w internecie i mniej oceniam tych, których nie znam.

Kieruję do ciebie te słowa z dwóch powodów i wydaje mi się to zabawne. Po pierwsze, żeby przygotować cię na to, że w tej książce wychodzę od „ja”. To ja szukam, ja stawiam pytania i ja podróżuję. Zabiorę cię ze sobą w tę podróż, ale jako świadka. To ja mam przedmiot mocy i to ja mówię. Nie masz mi teraz jak przerwać. Jesteśmy w czytelniczym kręgu. Wiem, że mogę cię irytować, wywoływać w tobie dyskomfort i możesz mnie oceniać. Wiem też, że w trakcie naszej podróży możesz mieć przebłyski olśnienia i będziesz chciała krzyknąć: „Znam to, mam tak samo!”. Być może zechcesz wtedy chwycić ołówek i podkreślać, pisać na marginesach, dyskutować o tym, co przeczytałaś, z przyjaciółką lub rozwinąć własne spostrzeżenia w dzienniku. A może, co też zdarza się podczas kręgów, moje doświadczenia i perspektywa będą dla ciebie obce. To prawdopodobne, jeśli nie należysz do pokolenia milenialsów, jeśli jesteś młodsza lub jeśli te doświadczenia nie są częścią twojego oprogramowania i przekonań. Może tak być! Wtedy wiedz, że ci przed tobą zrobili kawał dobrej roboty w uleczaniu i integrowaniu obszarów, które będę w Miękko poruszać. Po drugie, w sposób oczywisty próbuję się zabezpieczyć i właśnie to trochę mnie śmieszy. Opowiedziałam ci to

wszystko, bo kiedy zamkniesz książkę, to ty będziesz mieć przedmiot mocy w dłoniach. Jest nim klawiatura, a twoją mocą jest recenzja, którą wystawisz Miękko, jest opinia, którą zostawisz w mojej wirtualnej przestrzeni, jest wiadomość prywatna. Jesteśmy w kręgu, ale jednocześnie nie jesteśmy, bo podczas mojego emocjonalnego striptizu ty jesteś widzką. Nigdy nie będę wiedziała o tobie tyle, co ty o mnie po przeczytaniu tej książki. Mój oddech staje się płytki, kiedy o tym myślę, bo – tak samo jak każda istota na ziemi – boję się pokazać miękki brzuch, boję się, że ktoś mnie w niego kopnie, boję się odrzucenia, boję się odsłonić.

A przecież wierzę, że bez odsłonięcia, bez autentyczności ta opowieść nic nam nie przyniesie, będzie tylko intelektualnym popisem, figurą retoryczną. Nie chcę tego robić, dlatego nabieram odwagi, by dzielić się tą historią taką, jaka ona dla mnie jest, z nadzieją, że nie skupisz się wyłącznie na mnie, ale na kawałkach siebie, które w niej zobaczysz. Na tych wszystkich momentach niezgody, poczucia zażenowania, niewygody, ukojenia, zrozumienia i zachwytu. Nie wiem, czy po to pisze się książki, ale ja jako czytelniczka właśnie tego w nich szukam. Być może gdy skończymy podróżować, gdzieś na ostatniej stronie, i ja, i ty będziemy rozmiękczone, tkliwe i dużo mądrzejsze. Bardzo bym tego chciała. A więc zaczynajmy. Ta opowieść, jak każda dobra historia, zaczyna się dosyć dawno temu…

SPIS TREŚCI

Rzeczy mocne i piękne  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Rodzaje zmęczenia, rodzaje

Sposoby

Spokojnie, nic nie jest pod kontrolą

Świat teraz śni niespokojne sny

PRZYSTANEK Z GŁOWY DO CIAŁA

Radio w mojej głowie

Myślę, że czuję . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Niech boli  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Tratwą w dół wodospadu

Ciało nigdy nie kłamie?

Umarł król, niech żyje król!

Uwalnianie emocji

Projekt okładki

Eliza Luty

Projekt stron rozdziałowych

Łukasz Dziedzic

Redaktorka nabywająca

Dorota Gruszka

Redaktorki prowadzące

Aleksandra Pietrzyńska

Justyna Tomska

Promotorka

Monika Frankiewicz

Opieka redakcyjna

Paulina Gwóźdź

Tłumaczenie wybranych cytatów z języka angielskiego

Joanna Rumińska

Redakcja

Sylwia Ciuła

Adiustacja

Anastazja Oleśkiewicz

Korekta

Aleksandra Kiełczykowska

Marta Tyczyńska­Lewicka

Opracowanie typograficzne

Irena Jagocha

Łamanie

Dariusz Ziach

Copyright © by Nina Czarnecka

Copyright © for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2025

ISBN 978­83­8367­361­ 5

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30 ­105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e ­mail: czytelnicy@znak.com.pl

Wydanie I, 2025. Printed in EU

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.