A A T N E T Z A ŁA G ZP BE
PARTNER SERWISU
pomorski.info
Wierzymy, że dzieci wrócą Zrobimy wszystko, by je odzyskać – deklarują zrozpaczeni rodzice
Dwójka nie chciała chodzić do szkoły, więc decyzją sądu odebrano im całą czwórkę.
Piątek, 22 lutego 2013 r. Nr 7 (70) NAKŁAD 15 000 EGZ.
Najchętniej czytana gazeta w Gdańsku Express Developerski 28 lutego
- Nie wiemy jak mamy teraz żyć - mówią ze łzami w oczach rodzice. Krystyna Dzido i Paweł Połom z gdańskiej Oruni nigdy nie mieli w życiu łatwo. On ma poważną wadę wzroku oraz ubytek słuchu, ona porażenie mózgowe i lekkie upośledzenie. Są ze sobą już ćwierć wieku. Razem z czwórką dzieci, z których trójka również cierpi na porażenie mózgowe, mieszkali w lokalu z jednym pokojem i kuchnią. Chociaż oboje byli ostatnio bez pracy, udawało im się utrzymywać rodzinę z zasiłków i renty. Zdrowy syn zdobył mnóstwo medali w zapasach, zaś ich największą pociechą była najmłodsza, 12letnia córka. Z powodu kalectwa i biedy
nigdy nie mogli być rodziną idealną, ale byli szczęśliwi. Do czasu, aż po świętach zabrano im całą czwórkę dzieci. Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe zadecydował o zmianie sposobu ograniczenia władzy rodzicielskiej i umieszczeniu dzieci w placówce opiekuńczo-wychowawczej. - Wszystkie dzieci nie realizują w prawidłowy sposób obowiązku szkolnego - czytamy w uzasadnieniu postanowienia. - Pomimo wdrożonego nadzoru, kurator wyczerpał instrumenty mogące skutkować poprawą sytuacji rodziny. Pomimo starań rodziców, małoletni nie
chcą podporządkować się narzuconym regułom, zwłaszcza jeśli chodzi o realizację obowiązku szkolnego. - Faktycznie, dwójka naszych synów w tym roku szkolnym nie chciała chodzić do szkoły - przyznaje ze smutkiem ich ojciec. - Ale tylko dwójka. Nie wiem dlaczego zabrali całą czwórkę. Jeden się bał tej szkoły, a drugi zaczął robić to, co tamten, czyli zostawać w domu. Cały czas tłumaczyłem im, że muszą chodzić, ale nie docierało. Mówiłem, że narobią sobie przez to sobie i nam problemów. No i narobili. czytaj więcej na str. 4